Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.
"Od pętli tramwajowej, idąc za drogą, trzeba pokonać trasę kilometra, a przecież do tej placówki trafiają ludzie niedowidzący oraz osoby starsze, które mają problemy z poruszaniem się" - pisze w liście jedna z naszych Czytelniczek.
Do szpitala rzeczywiście trudno się dostać. Komunikacją miejską możemy dojechać jedynie na ul. Kocmyrzowską. Jadą tam zarówno tramwaje 1, 4, 5 jak i autobusy 122, 202, 212, 222 oraz 232, jednak w każdym przypadku pacjentom szpitala pozostaje do przejścia kilkaset metrów.
W drodze ze szpitala spotkaliśmy Teresę Jordanow-Dimitrow, która opiekuje się swoim niepełnosprawnym, chorym na zaćmę bratem.
- Musieliśmy tutaj dojechać taksówką, gdyż połączenie do szpitala jest fatalne - mówi pani Teresa. - Naprawdę przydałby się tu jakiś autobus - wzdycha.
Podobnego zdania jest także dyrekcja szpitala, która wystosowała nawet pismo do ZIKiT w tej sprawie.
- Niestety, ze względu na wąskie ulice autobusy nie mogą jeździć w tym miejscu - mówi Michał Pyclik z ZIKiT. - Znamy sprawę, ale obecnie nie możemy pomóc, gdyż remont okolicznych ulic nie jest przewidziany w budżecie miejskim. Z tego punktu widzenia lokalizacja szpitala jest niefortunna - dodaje Pyclik.
Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!