FLESZ - Ceny mieszkań nadal w górę
Pożar miejskiego archiwum w Krakowie. Teren jest pilnie strzeżony
Od głównej, asfaltowej ulicy teren miejskiego archiwum jest ogrodzony. Już z daleka widać jednak stojący obok jednej ze spalonych hal policyjny radiowóz. Od drugiej strony miejsca strzeże z kolei straż miejska. Strażnicy pozwalają robić zdjęcia, ale od razu informują, że za ogrodzenie nie można wejść.
- Często kręcą się tutaj jacyś ludzie, czy tylko dziennikarze? - pytamy. W odpowiedzi słyszymy: - Dzisiaj pana widzimy pierwszego - mówi jeden ze strażników. Z policjantami nie udaje nam się porozmawiać.
Za ogrodzeniem przechadzał się również starszy mężczyzna, który rozmawiał przez telefon. To prawdopodobnie pracownik firmy ochroniarskiej, którą do pilnowania spalonych budynków wynajęło miasto.
Kraków. 10. dzień pożaru archiwum. Strażacy kończą akcję gaś...
Od strony głównej ulicy, na pierwszy rzut oka, wydaje się, że na terenie archiwum nie doszło do żadnego pożaru. Budynek stojący tuż za ogrodzeniem nie został naruszony, przynajmniej od frontu. Dopiero gdy spojrzy się w głąb dużej działki, widać halę, która uległa poważnym zniszczeniom.
Częściowo z budynku został w zasadzie sam szkielet. Duże zniszczenia widać również od drugiej strony. By się tam dostać, trzeba przejść przez gęsto porośnięty drzewami teren. Gdy już tam się dotrze, za siatką widać kilka ogromnych dziur w ścianie jednej z hal. Ogień odsłonił cegły. W miejscach, gdzie strażacy wybili dziury, żeby lać wodę, powstały zamarznięte formy, przypominające wodospady.
W okolicy miejskiego archiwum dużo jest hal magazynowych, mieszczą się tutaj siedziby różnych firm, m.in. budowlanych. Nie ma zbyt wielu domów. Rozmawiamy z kilkoma mieszkańcami. - O pożarze dowiedziałam się dopiero na drugi dzień. Nic nie widzieliśmy - mówi nam kobieta, którą spotykamy przechadzającą się po jednej z działek.
Nic dziwnego: najbliższe domy od spalonych hal archiwum oddziela teren poprzecinany torami kolejowymi, który jest gęsto porośnięty drzewami. Trudno między nimi dostrzec budynki miejskiego archiwum.
Strażacy walczyli z pożarem dwanaście dni
Działania straży pożarnej w budynku miejskiego archiwum przy ul. Na Załęczu dobiegły końca w środę 17 lutego, a więc w 12. dniu od wybuchu pożaru. Teren został przekazany urzędowi miasta. Przypomnijmy, że po pożarze powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wszczął postępowanie w sprawie katastrofy budowlanej, a swoje śledztwo prowadzi również prokuratura.
