Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznawanie niepoznawalnego

Jerzy Surdykowski
fot. archiwum
Trzeba podnieść głowę ponad codzienną krzątaninę, ponad swary i przepychanki; tak rodzinne, jak i sejmowe. Aby zobaczyć... Co? Coś, co przekracza nas nieskończenie.

Trwa noworoczny festiwal prognoz i domniemań. Czy będzie kryzys, czy może znów wyspa, przynajmniej choć odrobinę zielonkawa? Ile będzie kosztował amerykański dolar, ile szwabskie euro, a ile metr ruskiego gazu? Czy PiS przeskoczy "słupkami poparcia" coraz bardziej zużytą Platformę? Co wykrzyczy Niesiołowski, co mu w rewanżu wywarczy Brudziński, a komu jadowicie, lecz z uśmiechem przywali Hofmann? Ile zapłacimy za urzędowe marnotrawstwo podatków, a ile zostanie na dnie portfela? I tak dalej, i tak dalej… Pytania można mnożyć, każdy ma własne. Czy mąż będzie wreszcie milszy? Albo czy ta Zuza z naprzeciwka okaże się gorętsza, a przynajmniej łaskawsza niż dotąd?

Chociaż popularne tygodniki ogłaszają konkursy na trafne odgadnięcie, co ma się ziścić na rok, chociaż kuszą gadżetowymi nagrodami, mam propozycję ciekawszą, a nawet bezinteresowną. Nic tutaj nie można zyskać, niczego wygrać, najwyżej stracić. Tracimy zresztą wszyscy, nawet nie wiedząc o co chodzi, bo jakiś ułamek naszych podatków wędruje aż pod Genewę do Europejskiego Centrum Badań Jądrowych, którego Polska jest członkiem. Pod ziemią znajduje się tam działający od niedawna największy w świecie akcelerator cząstek, swym gigantycznym tunelem wbiegający aż pod terytorium Francji.

Może ten ułameczek lepiej byłoby przeznaczyć na pomoc biednym, albo na poprawę wyposażenia policji, niż na coś tak niewyobrażalnego jak badanie cząstek o najwyższych energiach? Co się tam w minionym roku wydarzyło, opisał tu przed tygodniem nieoceniony w sprawach naukowych prof. Ryszard Tadeusiewicz. Ale dlaczego potwierdzenie istnienia bozonu Higgsa stawiam aż tak wysoko, dlaczego wracam do wydarzenia zajmującego tylko specjalistów, za które najwyżej ktoś dostanie Nobla? Czy tylko dlatego, że bozon, noszący miano żyjącego jeszcze fizyka, który teoretycznie wykazał jego istnienie, jest ostatnią niepotwierdzoną przedtem doświadczalnie cząstką przewidzianą przez aktualnie przyjęty model budowy materii zwany "standardowym"? Jak to bywa w nauce, doświadczalne fakty przypasowano do wcześniejszej hipotezy i na jakiś czas teoria jawi się kompletną, aż ktoś dostrzeże nowe zjawiska i obecny model zostanie zastąpiony innym, jak opis wszechświata według Newtona ustąpił opisowi wedle Einsteina, na którym zresztą pojawia się coraz więcej rys i wątpliwości.

Cóż to jest bowiem ów bozon, który - wedle fizyków - nadaje masę wszelkim formom materii? Jaki on jest? Przecież to dla zwykłego umysłu kłębowisko nonsensów. Supermikroskopijna cząstka, o jeszcze bardziej ułamkowym czasie istnienia, odpowiedzialna za masę, a więc za coś trwałego i solidnego, co postrzegamy jako ciężar nas samych i wszystkiego co nas otacza? Jak coś, co tak trudno złapać, może odpowiadać za właściwość niezmienną, powszechną i oczywistą? A czy to w ogóle cząstka, a więc punkcik w przestrzeni? Przecież - tak jak w przypadku innych cząstek o okamgniennym trwaniu - mamy tylko ślad w komputerze. Na pewno nie jest to punkcik. Może fala, może coś zupełnie innego? Bo w matematyce opisującej mikroświat wszystko się zgadza, choć nie pasuje do naszego postrzegania. Obliczenia pokazują, że tak musi być… Cóż z tego, że nic nie rozumiemy, że nasz umysł już od dawna tego nie obejmuje? Bozon Higgsa jest dlatego ważny, że - jak snop światła rzucony w bezkresną ciemną przestrzeń - pokazuje fragmenty olbrzymiej i niepojętej konstrukcji przerastającej pojmowanie. Czym ona jest? Niebywałą złożonością Wszechrzeczy? Absolutem? Stoimy wobec niej bezradni, jednocześnie przerażeni i zachwyceni jak starotestamentowi prorocy, którym Bóg objawiał się w gorejącym krzaku, albo jako anioł zmagający się z Jakubem. Jak napisał ksiądz prof. Michał Heller: "Bóg jest matematyką". Albo inaczej, wedle żyjącego na przełomie XVII i XVIII wieku filozofa Gottfrieda Leibniza: "Kiedy Bóg rachuje, świat się staje".

Co z tego wynika? Może tylko to, że trzeba podnieść głowę ponad codzienną krzątaninę, ponad daremne swary i przepychanki; tak rodzinne, jak i sejmowe. Aby zobaczyć… Co? Nie wiem. Nikt nie wie, nikt nie rozumie. Ale to - niezależnie od naszego pojmowania, od wiary lub niewiary - przekracza nas nieskończenie. Wobec spojrzenia na niepoznawalne, maleją nawet trwożne przewidywania na rozpoczęty rok.

***
Autor: konsul generalny w Nowym Jorku (1990-1996), ambasador w Bangkoku (1999-2003), pisarz, reporter.

Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska