Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent. Czynne całą dobę

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Halo, dzień dobry, czy to Państwowa Inspekcja Pracy? To chwała Bogu i w ogóle całej Trójcy Świętej. Proszę pani, dzwonię w bardzo delikatnej sprawie, muszę pozostać anonimowy. Powiedzmy, że nazywam się Andrzej, ale to oczywiście zmyślone imię. Pilnie potrzebuję porady. Już tłumaczę, o co chodzi.

Generalnie jestem prawnikiem, ale aktualnie zajmuję się świadczeniem szeroko rozumianych usług prezyden..., tfu, notarialnych. Rozumie pani, podpisywanie, ułaskawianie, nominowanie, odznaczanie. No, robota jak robota, pieniądze nie zwalają z nóg, choć stanowisko, nie powiem, eksponowane. Szkopuł w tym, że nikt mnie nie uprzedził, że to fucha całodobowa. Siedem dni w tygodniu, haruję normalnie na okrągło. Już nie wyrabiam! Wie pani, te telefony w środku nocy, że trzeba kogoś zaprzysiężyć, nagłe pobudki. Koszmar. W świątek piątek, o świcie i zmierzchu, zwożą mi do Pałacu, pardon, do służbowego mieszkania jakichś ludzi, papiery, dokumenty. Do tego każą jeździć na nocne spotkania. Zwariować idzie. Żona wściekła, ja niewyspany...

Jaka firma? No firma jak firma. Polski kapitał, bo tak w ogóle to budżetówka. Powiedzmy, że to taka korporacja, którą na zmianę zarządza kilka spółek i to pracownicy wybierają, która. Wiem, że to dziwne, ale tak jest i już, jak się to uda zmienić, to się zmieni, niech mnie pani za język nie ciągnie. No i ostatnio w każdym razie rządzi ta spółka, z której ja się wywodzę. Niedawno wystawili mnie do wyścigu na takiego, jakby to zgrabnie ująć, no, szefa rady nadzorczej i jakimś cudem wygrałem. Nie powiem, zaszczyt i splendor, ludzie mnie lubią, niektórzy to się już za mnie i do mnie modlą, ale... Bo to, wie pani, tak jest, że najważniejszy w tym naszym korpo jest szef tej mojej spółki. Nie ja, nie zarząd, tylko on. I ja nie mam nic przeciwko, patrzę w niego jak w obraz, ale jednak ustalenia były inne i na te cholerne nocki się nie umawialiśmy. Może mam w kontrakcie, że nielimitowany czas pracy i tak dalej, nawet nie sprawdzałem, bo to dla mnie misja i obowiązek, ale są jakieś granice, jakieś obyczaje, jakieś prawo pracy! I jakieś BHP! Ja się na taki Mordor na Domaniewskiej nie umawiałem! Nawet piżamy już nie ubieram, do łóżka kładę się w garniturze, żeby być zawsze gotowym do pracy. Zresztą, i tak zmrużyć oka nie mogę, cały czas wpatruję się w ekran smartfona. Zadzwoni - nie zadzwoni. Nie wyłączę przecież, szef by się obraził.

Nie wiem, co mam robić. Zwolnić się nie mogę, dopiero co podpisałem cyrograf na pięć lat, nie będę robił z gęby cholewy. Do sądu pracy też nie pójdę, nie wypada... Co mi pani może poradzić? O, przepraszam na chwilę, mam drugi telefon. Tak, szefie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska