- Naszym zdaniem Krzysztof W. podrobił 794 monety pięciozłotowe i czynił przygotowania do podrabiania monet o nominale 2 zł - mówi prokurator Wacław Wiechniak, autor aktu oskarżenia.
Fałszywki odnajdywano w wielu miejscach w kraju i wszystkie trafiły do Departamentu Emisyjno Skarbcowego Narodowego Banku Polskiego. Tam ekspertyzy potwierdziły, że to fałszywki autorstwa oskarżonego i jego ojca.
Oskarżony nie przyznaje się do winy. Przed krakowskim sądem zeznawali pierwsi świadkowie i wśród nich Andrzej D. który przed laty zamówił u oskarżonego repliki przedwojennych monet z 1925 r. o nominale 2 zł tzw żniwiarek. Andrzej D. zainwestował w ten interes około 10 tys., kupił potrzebne walce ze stali i arkusze srebrnej blachy. Krzysztof W. wykonał dla niego ponad 100 monet, ale były marnej jakości.
Świadek wykrzykiwał na sali rozpraw, że oskarżony go oszukał, bo zamiast zrobić dla niego repliki monet wykorzystał dostarczone materiały do wytwarzania fałszywych 5-złotówek. Nie oddał mu matryc do wyroku monet i dlatego Andrzej D. nie zapłacił uzgodnionej kwoty 1000 zł za wykonaną pracę.
Krzysztof W. twierdzi, że wszystkie urządzenia i przedmioty do produkcji monet ma po poprzedniej działalności przestępczej, za którą już odbył karę 2 lat więzienia. Wyrażał przekonanie, że ojciec musiał znaleźć jego stare matryce do wyrobu monet i zaczął je wytwarzać na własną rękę w Wysokiej koło Krakowa.
