Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Stanisław Waltoś w Collegium Maius

Redakcja
Prof. Stanisław Waltoś
Prof. Stanisław Waltoś Andrzej Banaś
Z profesorem Stanisławem Waltosiem, od kilku tygodni emerytowanym dyrektorem Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Collegium Maius - o skarbach, pułapkach zastawianych przez szacownego poprzednika oraz o planach na przyszłość - rozmawia Marek Bartosik.

Jak przychodzi Panu po 35 latach rozstanie z myślą: Jestem dyrektorem tak ważnego miejsca dla Krakowa?
Mam tu pewien trening. Dziesięć lat temu, po 26 latach przestałem być szefem katedry postępowania karnego UJ. Wszystkie pożegnania są trochę smutne i sentymentalne. Próbuję je przyjmować jako naturalny bieg wypadków.

Wielu ludzi zazdrościło Panu pracy w takim miejscu jak Collegium Maius.
Mieli rację! Mnie samemu mnóstwo radości dawało obcowanie z pięknymi przedmiotami, z innym światem niż świat prawa i to w dodatku karnego. Na prawo skazałem się sam, a funkcja dyrektora muzeum była w dużej mierze dziełem przypadku. Zgodnie z zasadami dobrej roboty, powinien tu być przez te lata doświadczony muzealnik, historyk sztuki, który przejąłby muzeum z rąk Karola Estreichera. Ale w 1976 roku nieliczenie się z nim, twórcą tego muzeum, i osobą o znaczeniu historycznym dla polskiej sztuki, nie wchodziło w rachubę. Dla niego nawet ówczesne władze musiały zawiesić stosowanie nomenklatury partyjnej i przyjąć moją kandydaturę.

Które miejsca są Panu tu najbliższe?
Szczególnie lubię Zieloną Salę, czyli salon Collegium Maius, który Estreicher wymyślił i urządził z niezwykłym poczuciem smaku. Jeżeli zaś chodzi o Collegium Maius jako całość, staraliśmy się zawsze zachować istotę koncepcji estreicherowskiego muzeum, dostosowując je do wymagań współczesności. Estreicherowi zarzucano, że wiele z elementów jego rekonstrukcji jest nieautentycznych, ba - że niektóre z nich to podróbki. To prawda. I co z tego? Nikt tego nie ukrywa, a wszystkie jego aranżacje i te przedmioty tworzą cudowną, harmonijną całość. Gdy wejść do auli do Collegium Maius, to na suficie widać wspaniały strop kasetonowy. Wygląda na renesansowy, a został w XX wieku zrobiony na nowo. Poniżej stropu na ścianach jest fryz. W niektórych miejscach są zaznaczone jakby ślady jego pierwotnego wzoru. Ale to tylko sztuczki, które robił mój znakomity poprzednik w latach 50. i 60. Dalej widać stalle. Też zrobione w tym samym czasie, a wzorowane na tych z kościoła św. Anny. Już mają pół wieku, dzisiaj są już zabytkiem - i od pierwszej chwili były dziełem sztuki.

Miał Pan problemy z akceptacją działań prof. Estreichera?
Teoretycznie mógł postępować tak jak rekonstruktorzy Collegium Carolinum w Pradze. To wspaniały budynek, który można było neoromantycznie przywracać do stanu z późnego gotyku. Ale Czesi się na to nie zdecydowali. Mają więc Collegium z framugami z aluminium, pełne dużych połaci szkła. Ale kto zachwyca się tamtym budynkiem, tak jak naszym Collegium Maius?

Po tylu latach ten gmach i jego historia mają dla Pana tajemnice?
Tak. Jest za duży i pełen tak wielu zakamarków, żeby co chwilę okazywało się, że coś jest nie tak, jak myślę. Na jedno nie należy liczyć: że zostaną tu znalezione skarby, takie jak w wieku XVI, gdy powstawała Libraria. Wtedy znaleziono ich sześć, pełnych kosztowności, porzuconych pewnie przez Żydów, którzy wcześniej mieszkali w tej części Krakowa. Pieniądze z tych skarbów w dużej mierze pomogły sfinansować budowę Librarii Collegium Maius. Budynek został przenicowany przez Estreichera, który przy okazji zastawiał pułapki na swoich następców. 14 lat temu robiliśmy remont w Korytarzyku Drezdeńskim. Ktoś puknął w ścianę, odpadł kawałek tynku i... zaczęły się odsłaniać freski. Co to był za alarm. Zbiegli się konserwatorzy. Pokazywali sobie anioły, na wstęgach fragmenty modlitw. Trochę dziwnie mi to wyglądało, bo buziuchny tych aniołów przypominały twarze z fresków z Farras znajdujące się w Muzeum Narodowym w Warszawie, a w swoim czasie przywiezione z Egiptu przez prof. Kazimierza Michałowskiego. Okazało się, że Estreicher kazał to namalować, a potem przykryć delikatnym tynkiem. Te malowidła odsłoniliśmy częściowo. Mamy zatem jeszcze jeden z przykładów niezwykłej fantazji mojego poprzednika.

Na co ma Pan teraz czas?
Jest parę spraw niedokończonych. W Collegium Maius zaczęliśmy adaptację olbrzymich strychów na salę prezentacji zbiorów i na magazyny. Trzeba też pomóc mojemu znakomitemu następcy, prof. Krzysztofowi Stopce, tak jak mnie pomagał Estreicher. Uczę jeszcze, biorę udział w pracach komisji kodyfikacyjnej prawa karnego w Ministerstwie Sprawiedliwości. Skończyliśmy projekt nowelizacji Kodeksu postępowania karnego, która radykalnie zmieni sposób prowadzenia procesów. Uczyni z nich, trochę na wzór amerykański, spór między obroną a oskarżeniem, w którym sędzia będzie rozjemcą, a nie prowadzącym postępowanie dowodowe. Coraz bardziej zajmuje mnie też Ossolineum, gdzie jestem przewodniczącym rady naukowej. Tam tworzymy muzeum "Pana Tadeusza", czyli muzeum epoki rodzącego się polskiego romantyzmu. Ossolineum ma oryginał rękopisu dzieła Mickiewicza, a władze Wrocławia przeznaczyły na ten cel wspaniałą kamienicę. I druga sprawa... Po wojnie zbiory Ossolineum tylko częściowo trafiły ze Lwowa do Wrocławia. Rezultat jest taki, że jeden rocznik jakiejś gazety jest we Lwowie, a kolejny we Wrocławiu. Obie części zbiorów są właśnie digitalizowane i w końcu dojdzie do ich scalenia - w internecie.

Dla siebie zostawia Pan niewiele czasu. Na co go wystarcza?
Na lektury. No i trzeba skończyć zaczęte książki, wreszcie zobaczyć ostatnie słowa, jakie się w nich często przed laty zapisało.

Prof. dr hab. Stanisław Waltoś 9 lutego skończył 80 lat. Urodził się w Stanisławowie. Absolwent prawa na UJ. Współautor Kodeksu postępowania karnego z 1997 r. Autor kilkuset publikacji prawniczych oraz o historii Krakowa. Doctor honoris causa UMCS w Lublinie, Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu im. I. Kanta.

Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska