- Nie zawieszamy protestu. Do ośmiu pań, które rozpoczęły głodówkę w poniedziałek, doszły kolejne dwie - mówi Ewa Rygiel, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Wojewódzkim Szpitalu w Przemyślu.
Pielęgniarki prowadzą akcję systemem „głoduję - pracuję”. Oznacza to, że choć zdecydowały się na głodówkę, to normalnie pracują. Po dyżurze schodzą na pierwsze piętro, gdzie na korytarzu rozłożone są materace. Protestujące kobiety nic nie jedzą, piją wodę, herbatę, kawę i soki. Każdego dnia mają dołączać kolejne osoby.
Podstawowy postulat dotyczy podniesienia płacy zasadniczej do 6 tys. złotych brutto dla starszej pielęgniarki i 5,5 tys. złotych dla młodszej.
W poniedziałek po południu, protestujące odwiedził Stanisław Kruczek, członek zarządu województwa podkar-packiego, odpowiedzialny za służbę zdrowia. Po wysłuchaniu postulatów kobiet i rozmowie nie zajął stanowiska. Oficjalne stanowisko zarządu województwa zostało zaprezentowano podczas wczorajszej konferencji prasowej w Urzędzie Marszałkowskim w Rzeszowie.
Żądania płacowe protestujących zostały określone jako „mało realne w warunkach polskiej służby zdrowia”.
„Kwota ta wraz z wszystkimi pochodnymi przekroczyłaby 10 tys. złotych brutto” - twierdzi zarząd w wydanym oświadczeniu. „Zarząd Województwa apeluje do pielęgniarek i położnych o zawieszenie protestu do czasu wyznaczenia mediatora i osiągnięcia rezultatów poprzez prowadzenie mediacji zgodnie z założeniami ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych”.
- Nie zawiesimy protestu - odpowiadają kobiety.
Protest głodowy pielęgniarek w Wojewódzkim Szpitalu w Przemy...