https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przesyłka do Lanckorony-Łaśnicy z Wadowic dotarła po 57 dniach. Miasta dzieli tylko 20 km

Robert Szkutnik
Krzysztof Chorąży pokazuje żółtą kopertę z listem, który otrzymał z Chin, a po drugiej stronie ma urzędowe listy, które wysłano w Wadowicach jeszcze na początku grudnia ubiegłego roku
Krzysztof Chorąży pokazuje żółtą kopertę z listem, który otrzymał z Chin, a po drugiej stronie ma urzędowe listy, które wysłano w Wadowicach jeszcze na początku grudnia ubiegłego roku Robert Szkutnik
Krzysztof Chorąży jest prezesem OSP w Lanckoronie Łaśnicy, prowadzi też sklep i korespondencji służbowej otrzymują dość sporo. Jakież było jego zdziwienie, gdy jednego dnia 27 stycznia br. doręczyciel Polskiej Grupy Pocztowej przyniósł mu stos listów, m.in. wezwania, orzeczenia sądowe oraz postanowienia prokuratury z Wadowic .

Były na nich daty nadania przesyłek z całego grudnia 2014 r. Niektóre szły 57 dni, a odległość między miejscowościami to 20 km.

To był hurtownik

- To już chyba nie był doręczyciel listów, ale hurtownik tej firmy - denerwuje się Chorąży. Uważa, że to nie było normalne. Dla porównania pokazuje przesyłki jakie otrzymał z Chin. Wysłana głębokiej prowincji przesyłka poprzez Pekin dotarła do Łaśnicy w ciągu zaledwie siedmiu dni, a inna nadana w stolicy Chin dotarła jeszcze szybciej, bo w pięć dni! Obydwie dostarczyła do rąk adresata Poczta Polska.

Odbiorca zastanawiał się, czy na wydłużony okres doręczeń z PGP nie miały wpływu święta. Jak się okazuje, korespondencja roznoszona przez PGP w tak ślimaczym tempie wędruje nadal. Wczoraj Chorąży odebrał kolejne dwa listy, jeden nadany 8 stycznia, a drugi 20 stycznia. O tym, że przesyłki docierają opóźnione informują też nasi czytelnicy z innych gmin powiatu wadowickiego. Zdarza się, że gdy odbiorców listów nie ma w domu, awiza zostawia się zatknięte na bramie.

- Przy deszczowej pogodzie niewiele z nich zostaje albo wiatr je wywiewa - skarżą się ludzie. Do przysiółków górach doręczyciele nie docierają w ogóle.

Nie widzą problemu

Już ponad rok Polska Grupa Pocztowa realizuje obsługę korespondencji sądów powszechnych i prokuratur.
Dwuletni kontrakt ma wartość niemal 500 mln zł i obejmuje 100 mln przesyłek. Po przejęciu tego segmentu rynku od Poczty Polskiej na nowych doręczycieli posypały się gromy, bo część przesyłek nie dochodziła wcale albo docierała do adresatów z opóźnieniem. Jednak firma zaprzeczała, że takie przypadki się zdarzały.

- Nie ma takiej sytuacji w żadnym oddziale PGP w Polsce, żeby przesyłki czekały dwa miesiące na dostarczenie do odbiorcy - mówił "Gazecie Krakowskiej" w lipcu ub.roku Wojciech Kądziołka, rzecznik grupy PGP. Zapewniał, że na koniec roku ich statystyki doręczeń będą rewelacyjne.

Teraz rzecznik już nie był tak skory do ujawnienia wyników. Twierdził, że w skali kraju trzeba by było sporządzić statystyki dotyczące pięciu milionów przesyłek, a na razie takich nie ma.

Poproszony o dane z naszego regionu podaje w wątpliwość, czy prawdziwy jest przypadek opóźnienia dostarczenia korespondencji z Łaśnicy.

- "Nasz oddział w powiecie wadowickim funkcjonuje bez większych problemów. Korespondencja jest dostarczana na bieżąco" - napisał do redakcji w mailu Wojciech Kądziołka.

Przekonuje, że w tym okręgu nie ma żadnych braków kadrowych, a powiat obsługuje 9 doręczycieli m.in. trzech w Wadowicach, a dwóch w Andrychowie.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gazeciarz
Pracowałem jako gazeciarz i jak mialem przejechać się po jakiejś małej miejscowości (nie bede wymieniał której) to mnie szlag trafiał. Ludzie w aglomeracji wiejskiej prawie wcale nie mają skrzynek na listy. Bardzo rzadko się zdarza by skrzynka była zamieszczona przy bramie albo w ogóle na posesji... potem byl audyt że ktos reklam w ogole nie otrzymuje jak sie kontroler zapytal i z nowu opieprz.
V
Verterl
Jak zamówilem Jordany z Chin to szły do mnie 3 tygodnie, ciekawe, że zwykła przesyłka szła tylko 7 dni.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska