- Wody nie mamy już od końca września, czyli bez mała piąty miesiąc - mówi Bogusław Ziętara, mieszkaniec Naprawy. - Dotychczas nasz dom zaopatrywany był ze studni głębinowej. Z tą nigdy nie było problemów aż do dnia, gdy woda ze studni zniknęła całkowicie w ciągu zaledwie kilku godzin.
Jak mówi mężczyzna, szybko okazało się, że w tym samym czasie, identyczny problem spotkał czterech jego sąsiadów. Wszyscy mieszkają w bliskiej odległości od kopanego tunelu (pan Bogusław ma dom 70 metrów od niego) lub nawet nad samym, drążonym w ziemi wykopem. Dodatkowo właśnie pod koniec września robotnicy kopiący tunel, zaczęli wykorzystywać pod ziemią materiały wybuchowe do odstrzeliwania skał. Naprawianie szybko więc powiązali te fakty.
Drogowcy: to niemożliwe!
- Wybrałem się do pobliskiego biura firmy wykonującej tunel - mówi Ziętara. - Powiedziałem w czym rzecz i początkowo chciano odesłać mnie z kwitkiem. Inżynierowie z Włoch (tunel buduje firma Astaldi z Rzymu) stwierdzili, że mój dom leży zbyt daleko tunelu, by prace pod ziemią mogły mieć wpływ na studnię. Protestowałem, więc ostatecznie obiecali zbadać temat.
Studnie suche w pięć godzin
Najpierw drogowcy chcieli studnię pana Bogusława napompować wodą. Przywieźli więc na jego podwórko kilka tysięcy litrów. Woda w ujęciu utrzymała się... raptem pięć godzin. Wówczas wykonawcy tunelu postanowili, że ustawią na posesji rodziny Ziętarów plastikowy zbiornik o pojemności 5 tys. litrów.
- Choć ten był brudny od piasku, podłączyli mi to pod hydrofor i zapowiedzieli, że to jedyna taka darmowa dostawa - mówi naprawianin. - Każda kolejna miała mnie kosztować 500 złotych. A przecież 5 kubików wody (to równowartość 5000 litrów) rodzina taka jak moja zużyje dość szybko. Miesięcznie oznaczałoby to, że będę wydawał majątek, żeby się umyć i zrobić pranie.
Jak ustaliła „Krakowska”, w identycznej sytuacji drogowcy postawili też pozostałe trzy rodziny pozostające bez wody. Jedną z nich stanowi 95-letnia staruszka i jej syn. Kobieta wystraszyła się wysokich opłat, dlatego od września do dziś pije wodę kupioną w sklepie i myje się w misce.
Sprawę badają naukowcy
Pozostali właściciele postanowili zaprotestować w krakowskich biurach Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która finansuje budowę drogi. Tam wysłuchano ich próśb i nakazano włoskim drogowcom, by przywozili ludziom wodę za darmo. - Mimo to przez długie tygodnie wody i tak nie mieliśmy - mówi Ziętara. - Co z tego, że zbiorniki były pełne, gdy szybko zamarzały.
Ostatecznie dopiero kilka tygodni temu budowlańcy zamontowali w nich grzałki. Mają też płacić za potrzebny prąd.
Pan Bogusław zastanawia się, czy wywiążą się z tego obowiązku.
Stawia też pytanie, kiedy i jak cała sprawa się skończy, a on zostanie ponownie podłączony do stałego źródła wody. To będzie wiadomo jednak w połowie marca.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 22
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto