Jedyną nadzieją libijskiego dyktatora mogłoby być unieszkodliwienie zbuntowanych rodaków względnie ich udobruchanie. Jednak wskutek zachodniej interwencji zniszczenie opozycji stało się technicznie niewykonalne. A poza siłą trudno znaleźć argumenty zdolne skłonić wrogów Kaddafiego do porozumienia z oprawcą.
Na jego miejscu nie liczyłbym też na przerwanie militarnego zaangażowania Zachodu w Libii, mimo zamieszania w szeregach NATO. Amerykanie chcą jak najszybciej przerzucić ciężar działań wojennych na barki sojuszników. Z wojskowego punktu widzenia to niewielki kłopot, bo Brytyjczycy, Francuzi, Hiszpanie, Kanadyjczycy etc. mają wystarczające siły do trzymania Libii w szachu i często aż nadto chęci (szczególnie w przypadku prezydenta Sarkozy'ego). Nie trzeba im też tu niemieckiej pomocy, choć paniczna reakcja RFN wobec interwencji w Libii wydaje się zagadką z pogranicza polityki i psychoanalizy.
Mały problem stanowi natomiast dyplomatyczne opakowanie. NATO wydaje się najporęczniejszym narzędziem. Jednak opór Niemiec i Turcji, ambicje Paryża i chęć dodania arabskiego detalu przemawiają za skonstruowaniem jakiegoś nowego parasola politycznego nad libijską operacją.
Stop podwyżkom w MPK! Dołącz do naszego protestu
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kraków: pijany woźnica zabrał życie
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Skok do celu Adama Małysza: czytaj wszystko o ostatnim występie najlepszego polskiego skoczka