Na inaugurację sezonu Puszcza Niepołomice pokonała Chojniczankę Chojnicę 2:0 (1:0). Pierwszą bramkę dla zespołu Tomasza Tułacza zdobył Marcin Stefanik. Dla zawodnika był to ligowy debiut w drużynie „Żubrów”.
- Myślę, że to był rykoszet, ale strzeliłem tę bramkę - mówi Stefanik. - Fajnie jest wrócić do pierwszej ligi po trzech latach spędzonych poziom niżej. Bardzo się cieszę z tej bramki i myślę, że w kolejnych meczach również będę Puszczy dawał to, czego ode mnie oczekuje.
Puszcza trafiła już w 9 minucie spotkania. Po fali frontalnych ataków na bramkę Radosława Janukiewicza gospodarze wywalczyli rzut rożny. Do piłki podszedł Maciej Domański, wrzucił ją w pole karne, a tam w zamieszaniu najlepiej odnalazł się Stefanik. - Piłka przeszła wszystkich, spadła i odbiła mi się od ochraniacza. Potem przeszła jeszcze bodajże po boku i wpadła do bramki - tak wspomina sytuację strzelec.
Niepołomiczanie rozgrywki rozpoczęli z ogromnym animuszem. Od początku spotkania grali z ogromną determinacją, a także prezentowali niezwykle ambicjonalne podejście. Zdaniem Stefanika to właśnie coś, co charakteryzuje grę Puszczy.
- Myślę, że waleczność to znak rozpoznawczy Puszczy. Tak samo zespół grał jeszcze w drugiej lidze. Po awansie poziom drużyn jest na pewno wyższy, więc musimy nadrabiać walecznością i ambicją. Tutaj nikt na boisku się nie położy, a wiadomo, że jak się gra ze zdeterminowaną drużyną, to przeciwnikowi jest trudno - podkreśla pomocnik.
Ta ambicja miała również swoje wady. Zespół z Niepołomic w tym meczu dostał aż pięć żółtych kartek, część także za niepotrzebne dyskusje z arbitrem. Często również na boisku dochodziło do przepychanek pomiędzy zawodnikami obu ekip.
- Parę kartek było naprawdę głupich z naszej strony. Wydaje mi się też, że czasem sędzia zbyt pochopnie wyciągał kartoniki, a na dodatek drużyna z Chojnic wywierała na nim dodatkową presję. W kilku momentach mógł im nie ulegać i kartek byłoby zapewne mniej - mówi Stefanik.
Sama walka by jednak nie wystarczyła. Mocną stroną zespołu z Niepołomic były także stałe fragmenty gry. Puszcza zdecydowanie dominowała nad rywalem pod względem organizacji gry i realizacji założeń taktycznych. Niemała w tym zasługa Stefanika, który w środku pola stanowił zaporę nie do przejścia.
30-letni zawodnik przyszedł do Puszczy z Siarki Tarnobrzeg. Od razu wskoczył do pierwszego składu i stał się podstawowym środkowym pomocnikiem ekipy „Żubrów”. W meczu z Chojniczanką jego partnerem był Longinus Uwakwe.
- Myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej, ale od początku, kiedy tutaj przyszedłem, staram się wkomponować w zespół. Parę sparingów grałem z Longinem (Uwakwe - przyp. PM), parę z Marcelem Kotwicą. Powiem tak - z jednym i drugim grało mi się dobrze. W drużynie jest rywalizacja, każdy z zawodników daje z siebie wszystko i jest na podobnym poziomie. Nie widać różnicy, czy ktoś jest słabszy czy lepszy. Ale to dobrze, bo to motywuje nas do dalszych działań, a przez to podnosi nasz poziom i umiejętności - mówi Stefanik.
Puszczę czeka wkrótce kolejny mecz domowy, a jej rywalem będzie inny z beniaminków - Raków Częstochowa. Z tym przeciwnikiem ekipa Tułacza nie ma zbyt dobrych wspomnień. W poprzednim sezonie oba mecze zakończyły się wygraną zespołu z województwa śląskiego. Stefanik przyznaje, że nie będzie to łatwy mecz, tym bardziej, że w pierwszej lidze w żadnym ze spotkań jego zespół nie będzie faworytem.
- Na pewno nie będzie łatwych meczów. Każdy będzie trudny, ale każdy powinien być dla nas lepszy, bo będziemy na boisku zdobywać pierwszoligowe doświadczenie. Myślę, że z meczu na mecz będzie to coraz lepiej piłkarsko wyglądało. Jeśli będziemy zostawiać tyle zdrowia, chęci i ambicji w każdym spotkaniu, to naprawdę będzie bardzo dobrze - zaznacza piłkarz Puszczy.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska