Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pytanie na śniadanie: tato, po co żyję?

Przemek Franczak
archiwum
Odwieczny problem rodzica - nie zauważa, kiedy jego dziecko się zmienia. Zawieszasz się na chwili, kiedy miało sześć lat, a ono już ma siedem i całkiem nowe myśli w głowie. I tak w koło Macieju. "Wiedzieliśmy, że kiedyś o to zapyta, ale nie spodziewaliśmy się, że tak szybko" - często tak myślicie, prawda? Te pytania zawsze pojawiają się wcześniej niż się spodziewaliśmy.

- Tato, czasem tak stoję przed lustrem i zastanawiam się: kim jestem? Po co żyję? - wypaliła we mnie ostatnio z dwururki uśmiechnięta dziewięciolatka, na dodatek - jak to w takich sytuacjach bywa - akurat wtedy, gdy spóźniony wkładałem jedną ręką buta, drugą jadłem śniadanie i myślami byłem dość daleko od fundamentalnych filozoficznych zagadnień. Tylko dzieci potrafią nam zrobić w życiu taką stop-klatkę. Spojrzałem na to dziecię, które jeszcze wczoraj tylko dziecięciem było, szczęśliwym chyba i pozbawionym głębszych rozterek, a teraz stało przede mną zafrasowane najważniejszą zagadką istnienia. Nie powiem, trochę byłem dumny, bo tylko istoty inteligentne zadają sobie pytania o sens wszystkiego, ale z drugiej strony - to już, tak szybko? Nadszedł kres dziecięcego żywota bez wątpliwości, błogiej niewiedzy, bez eschatologicznych lęków?

Sprawa była wyjątkowej wagi, to wszak taki moment, od którego - jak się pewnie każdemu rodzicowi zdaje, może trochę na wyrost - wiele zależy, pierwsza szansa uzbrojenia dziecka w wiedzę, z którą potem będzie musiało radzić sobie ze światem. W każdym razie wykrętami "pogadamy jak wrócę" albo "idź do mamy" nie dało się tego opędzić. I tak siedząc w kuchni w tym jednym bucie, z kawałkiem kromki w ustach i widokiem na stertę brudnych naczyń, musiałem zmierzyć się z problemem, który ludzkość próbuje - bezskutecznie - zgłębić od zarania. Problem, z którym, hm, sam mam problem.

Najpierw zdradzę, co przemilczałem. Przemilczałem, że od teraz te pytania będą jej towarzyszyć już zawsze. Na razie będzie sobie o nich przypominać co jakiś czas, może raz na kilka miesięcy, raz na kilka tygodni. Ale kiedyś przyjdzie taki moment, kiedy będzie je sobie zadawać prawie codziennie. Jak wszyscy dorośli. Że czasem będzie się bać i wątpić. Że nawet jak będzie wierzyć w jakiegoś boga, to modlitwa nie zawsze jej wystarczy. Że będzie miała pokusę, żeby strach zagłuszyć alkoholem, dragami, antydepresantami, tak jak to robi - strzelam - trzy czwarte populacji, a pewnie więcej. Że to wszystko bywa cholernie trudne.

Nie wspomniałem też nic o Heraklicie, Platonie, Sokratesie, Epikurze, św. Augustynie, Kartezjuszu, Kierkegaardzie, Schopenhauerze, Kancie, Heideggerze, Nietzschem i wielu innych, ani nie podsuwałem dziecku pod nos ich dzieł, wychodząc z założenia, że taki przeskok po Astrid Lindgren i "Dzieciach z Bullerbyn" mógłby być zbyt duży. Ma przecież dziewczyna jeszcze czas, dużo czasu, zanim zacznie się bujać po krakowskich (a może londyńskich, barcelońskich, amsterdamskich; to jednak będzie pokolenie nie znające granic) kawiarniach z "Fenomenologią ducha" Hegla w kieszeni. I kto wie, może nawet nie będzie tak jak większość udawać, że to czyta, ale przeczyta naprawdę? Wtedy mogłaby to streścić ojcu, bo jemu nigdy nie udało się tego skończyć.

Krótko mówiąc, oszczędziłem jej wielu szczegółów, może interesujących, ale jednak w wieku lat dziewięciu całkowicie nieprzydatnych. Powiedziałem jej tak, najszczerzej i najprościej jak umiałem: - Kochanie, ludzie od tysięcy lat szukają odpowiedzi na twoje pytania i jeszcze jej nie znaleźli. Niektórzy uważają, że żyjemy po to, żeby ciągle się rozwijać, inni, ci religijni, że życie to droga do zbawienia, do nieba. Są tacy, którzy widzą sens w takich rzeczach jak praca, rodzina, miłość. Ale chyba jest tak, że po prostu każdy musi znaleźć swój własny sens życia.

- Aha - odpowiedziała z uśmiechem. - To ja teraz pójdę do łazienki, popatrzę w lustro i się jeszcze pozastanawiam.
I jeden z moich sensów odwrócił się na pięcie i wyszedł. A ja, zakładając drugiego buta, zamyśliłem się nad inną równie niezgłębioną kwestią. Jakim cudem te dzieci tak szybko dorastają?

Word Press Foto 2012 - Najlepsze zdjęcie prasowe 2012 r. [GALERIA]


Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska