Gmina Kościelisko chce przed zbliżającym się sezonem turystycznym rozwiązać problem wypraw na quadach, które są organizowane w rejonie Butorowego Wierchu, Gubałówki, Dzianisza. Firmy oferujące tego typu usługę cieszą się sporym zainteresowaniem wśród turystów. Problem jednak w tym, że wyprawy na quadach przeszkadzają lokalnym mieszkańcom, bo odbywają się one pod ich oknami, na prywatnych terenach zielonych, a także w lasach.
W kwietniu władze gminy poprosiły cztery firmy z terenu gminy, by zaproponowały rozwiązanie tej sytuacji – m.in. poprzez zaproponowanie tras, które nie będą uciążliwe dla mieszkańców, a także szanujące prawo własności. Na apel odpowiedziała tylko jedna z firm. W czwartek jej przedstawiciele na spotkaniu z radnymi i mieszkańcami przedstawili swoje propozycje. Te jednak w żaden sposób nie rozwiązały patowej sytuacji. Są nie do zaakceptowania dla radnych i dla mieszkańców.
Zaproponowane trasy – dwie z nich – miał prowadzić po drogach polnych – na Butorowy, a także na Ostrysz. Trzecia trasa ma prowadzić drogami publicznymi.
Zdaniem Oskara Pieprzaka, prezesa spółki, która organizuje przejazdy na quadach, dwie pierwsze propozycje są dobre, bo powodują, że quady jeździłyby w terenie z dala od zabudowań. Dodał jednak, że wymaga to zmiany oznakowania dróg dojazdowych do tych terenów i dopuszczenia – jak to określił – przejazdów komercyjnych.
Ta propozycja wywołała jednak sprzeciw mieszkańców, a także samych radnych. Również straż gminna z Kościeliska uważa, że nie da się wyznaczyć tych tras w sposób legalny. - Tam obowiązują znaki B1, czyli zakaz ruchu. Nie będzie zmiany organizacja ruchu specjalnie dla przejazdów komercyjnych – mówił Marceli Wielopolski, komendant straży gminnej z gminy Kościelisko.
Mieczysław Dzierżęga, radny gminny z Dzianisza dodał, że na Ostrysz nie prowadzi żadna droga. - Tam nigdy nie było drogi. Dopiero quady ją zrobiły. Ale nie ma zgody właścicieli na wycieczki tam. Nie ma i nie będzie – mówił stanowczo.
Inni mieszkańcy, którzy byli na spotkaniu w urzędzie gminy mówią podobnie: nie będzie naszej zgody na jazdę quadami po naszych działkach.
Oskar Pieprzak dowodził, że korzysta z dróg polnych, z których z dziada pradziada ludzi korzystali. - Ja też mam tam swoje działki. I mam takie samo prawo do dojazdu, jak i inni mieszkańcy, którzy przecież też tam jeżdżą – bronił swojego pomysłu.
Zdaniem radnych jednak nie może on organizować tam komercyjnych wypraw.
- Nasza propozycja to najmniej uciążliwe trasy dla was i waszych dzieci. Inna opcja jest taka, że jeździmy po drogach publicznych, ale koło domów. Czy wolicie mieć cały dzień defiladę quadów, czy święty spokój i quady poza domami, w terenach polnych – pytał właściciel firmy.
Po takim stwierdzenie z ust jednego z radnych padło nawet stwierdzenie, że najlepszym rozwiązaniem byłoby gdyby… taka działalność gospodarcza wyprowadziła się z gminy Kościelisko.
Spotkanie nie przyniosło przełomu. Radni i właściciel firmy zadeklarowali, że będą szukali nadal rozwiązania. Przy czym ten ostatni zapewnia, że nie zamierza zrezygnować z prowadzenia swojej firmy.
Zapowiada się więc „gorący” sezon wakacyjny w gminie Kościelisko. Tym bardziej, że i służby zapowiadają, że na każde zgłoszenie o łamaniu przepisów ruchu drogowego i prawa własności będą reagowali. Mundurowi zapowiadają, że będą do tego wykorzystywali każde dostępne środki – także drony.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
