Dlaczego krakowski sportowiec, przedsiębiorca i filantrop znalazł się w szpitalu? Na piątym etapie 40. Dakaru, w 10. występie tego morderczego południowoamerykańskiego maratonu, miał poważny wypadek. - Gdy byłem już blisko szczytu jednej z wydm, po jej drugiej, „ślepej” stronie, zobaczyłem około dwumetrową, wyoraną przez ciężarówkę dziurę. Dodałem gazu, aby ją pokonać. Ale w tym właśnie momencie „wypadł” mi bieg… Nie mogłem nic już zrobić. Quadowi zabrakło mocy. I z ogromną mocą wbił się w piach. To było jak uderzenie w ścianę. Niestety, cała jego siła skupiła się na lewym kolanie. Tym, które uszkodziłem podczas ostatniego rajdu Sardynii – opowiadał.
Mimo wypadku i bólu ruszył dalej… - Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że jestem połamany. Nie myślałem nawet o bólu, ale o tym, że dam radę, dojadę do mety. Wsiadłem na quada i pojechałem. To były katusze. Nie mogłem ruszyć stopą, balansować, ani stać, każdy nawet najdrobniejszy ruch wywoływał piekielny ból. Biegi zmieniałem ręką. Tak przejechałem nie tylko kilkadziesiąt kilometrów odcinka specjalnego, ale ponad 470 km dojazdówki do Arequipy – zaznaczył.
Tam jednak okazało się, że nie jest to bolesne stłuczenie, a poważne złamanie. W lewej nodze „poszły” – jak określił - główki kości strzałkowej i piszczelowej. Pękniecie jest z przemieszczeniami. - Nie jestem człowiekiem, który się rozczula nad sobą, ale ból jest nie do wytrzymania – zaznaczył. Nie pozostało mu nic innego jak tylko lot do specjalistycznej kliniki w Limie. Specjalistyczne badania potwierdziły wcześniejszą diagnozę. W miejscowym szpitalu nie chciał jednak przebywać zbyt długo.
- Na szczęście wszystko udało się szybko pozałatwiać. Rafał mógł więc wczoraj późnym wieczorem wylądować w Berlinie – mówi Kajetan Cyganik z Sonik Team.
– Lot był bardzo długi i do najprzyjemniejszych nie należał. Bolało mnie dosłownie wszystko – mówił po przylocie Rafał Sonik. Z Berlina został przewieziony ambulansem do szpitala Zdunowo w Szczecinie. W ciągu paru najbliższych dni przejedzie operację. Potem przed nim długa rehabilitacja.
„Musisz odpocząć i trochę wyluzować, zadbać o siebie i zrobić dobrą rehabilitację. Jesteśmy z Tobą, wspieramy Cię i w każdej chwili możesz liczyć na naszą pomoc.” – zapewnił na Facebooku Piotr Gradoń. To tylko jeden z głosów otuchy, jakie płyną z Polski i różnych stron świata.
Dzisiaj jest z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. – Jak zawsze. Serce WOŚP od lat towarzyszy mi na każdym rajdzie – zaznacza Rafał Sonik. - W ubiegłym roku na licytację oddałem quda. Teraz doQuadam swój kompletny strój! W tym kurtkę, w której wygrałem Dakar Rally - dodał.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska