Naszym celem jest podium - zapowiadał przed swoim 11. Dakarem Jakub Przygoński. Po pierwszym dniu rywalizacji w Arabii Saudyjskiej i awarii skrzyni biegów szanse na to ma tylko teoretyczne. - Jechaliśmy dobrym tempem, ale samochód stanął, bo nawaliła skrzynia, z którą mieliśmy problemy od początku etapu. Musieliśmy ją wyjąć na środku pustyni i czekać na nową. Straciliśmy mnóstwo czasu. Walka o podium jest skończona - relacjonował w mediach społecznościowych 35-letni kierowca Orlen Team.
Choć skorzystał z zapisu w regulaminie i w poniedziałek nie ruszał z końca stawki, a jedynie za czołówką, to i tak drugi etap także okazał się ciężki. - Było tyle kurzu z aut przed nami, że nic nie było widać i wyprzedzanie było praktycznie niemożliwe. Na dodatek pięć razy przebiliśmy oponę - opowiadał Przygoński, który mimo wszystko odzyskał dobre tempo, choć na mecie był 18. Cztery pozycje wyżej była czeska załoga Orlen Teamu - Martin Prokop i Viktor Chytka.
Pecha po świetnym starcie w niedzielę miał duet Aron Domżała i Maciej Marton. Liderzy kategorii lekkich pojazdów UTV przez nierozwiązane problemy z elektroniką w poniedziałek stracili mnóstwo czasu i szanse na dobry wynik. 23. miejsce w klasyfikacji generalnej zajmują ich ojcowie - Maciej Domżała i Rafał Marton.
W rywalizacji motocyklistów swoim niezłym tempem jadą kierowcy Orlen Teamu - Maciej Giemza oraz Adam Tomiczek. Ten pierwszy był w poniedziałek 28., mimo że zmaga się z zapaleniem gardła. To samo miejsce zajmuje w „generalce”.
- Musiałem włożyć dużo siły, żeby pomimo choroby pokonać odcinek specjalny - przyznał Giemza, który na trasie pomógł Lai Sanz. - Na początku odcinka miała groźnie wyglądającą wywrotkę, której byłem świadkiem. Zatrzymałem się, zapytałem czy wszystko OK. Na szczęście zawodniczka podniosła motocykl i ruszyła dalej - dodał 24-latek.
Najlepiej jak na razie jadą quadowcy. Rafał Sonik oba etapy zakończył na drugim miejscu, w obu przypadkach za Ignacio Casale. W klasyfikacji generalnej też jest drugi i traci do Chilijczyka dziewięć minut. Na siódme miejsce awansował Kamil Wiśniewski, który w poniedziałek był szósty.
- Jechało mi się dużo lepiej niż w niedzielę. Skoncentrowałem się jedynie na nawigacji, dlatego że dzień wcześniej popełniłem błąd - tłumaczył zawodnik Orlen Teamu.
