Adam Chramiec – ratownik medyczny z Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu i Marcin Bagiński, na co dzień policjant z Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu podjęli się zadania ewakuowania z Ukrainy półrocznego dziecka.
- Dziecko było po zabiegu chirurgicznych, obciążone chorobami genetycznymi. Nikt nie chciał się podjąć zadania przewiezienia go bezpiecznie do Manchesteru. Dlatego postanowiliśmy, że my to zrobimy – mówi Adam Chramiec.
Wiadomo było, że nie ma szans na transport lotniczy z Kijowa. W grę chodził transport karetką do Polski, a dopiero potem samolotem do Wielkiej Brytanii. Dyrekcja szpitala powiatowego w Nowym Targu dał im zielone światło na wykorzystanie do tego celu karetki specjalistycznej. Reszta wyprawy – czyli przygotowanie sprzętu medycznego i ekwipunku, czy przygotowanie trasy przejazdu leżała już po stronie ratowników. Marcin był od logistyki całej wyprawy, a Adam od przygotowania strony medycznej.
Nie było to łatwe zadanie. Choćby z tego względu, że ratownicy musieli się przygotować do opieki nad chorym maluchem. Czyli zadbać o wyposażenie karetki na wypadek niespodziewanych sytuacji związanych ze stanem zdrowia dziecka, zadbać o pokarm dla malucha. - Sprawę utrudniał fakt, że chłopiec ma chorobę układu oddechowego, a po drodze z Kijowa nie mogliśmy liczyć na żadną medyczną pomoc na wypadek pogorszenia się jego stanu zdrowia – mówi Adam.
Dlatego karetka musiała być wyposażona po sufit. I to nie tylko w sprzęt medyczny, ale nawet w… kanistry z paliwem. - Na Ukrainie jest problem z dostępem do paliwa. A nie mogliśmy sobie pozwolić na to, by nam go zabrakło w czasie drogi – mówi Adam Chramiec.

Debata prezydencka Nawrocki - Trzaskowski
Przez samą Ukrainę tak planowali trasę, by nie rzucać się w oczy, jak najszybciej zabrać pacjenta i wrócić. - Planowaliśmy krótkie postoje na sen, by zminimalizować ryzyko. Spaliśmy np. w lesie koło Buczy przez 20 minut, a potem dalej w drogę – opowiada. Po drodze mijali zniszczone czołgi.
Z kijowskiego szpitala przewieźli dziecko na lotnisko w Balicach. Stamtąd polecieli do Manchesteru, gdzie przekazali dziecko lekarzom. - Tam dziecko ma zostać zdiagnozowane, a następnie trafi do rodziny adopcyjnej, która już na niego czeka. Chłopczyk bowiem jest sierotą – mówi Adam Chramiec.
Przy całej wyprawie pomogła fundacja z Wielkiej Brytanii, która opłaciła samolot, a także pomogła z formalnościami związanymi z przekraczaniem granicy. - Nam bardzo pomogła polska straż graniczna. Odprawili nas na granicy polsko-ukraińskiej w ekspresowym tempie. W Krakowie eskortowali nas na lotnisko. Odprawa przed wejście do samolotu odbyła się na płycie lotniska. Było to duże wsparcie, które bardzo pomogło bezpiecznie i szybko dowieźć dziecko do Manchesteru – mówi Adam.
Gdy już dojechali na Wielkiej Brytanii i przekazali dziecko, mogli w końcu spokojnie się przespać. Na drugi dzień rano wracali do Polski. Tyle, że przez strajki na lotniskach droga wiodła na około – przez Paryż i Czarnogórę…
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]