Kogo poprzesz w wyborach prezydenckich w Krakowie? Zagłosuj w naszej sondzie i wypowiedz się na forum pod artykułem!
Prezydent Majchrowski: Kandyduję. Nie chcę, by partie rozdrapały Kraków [SONDA, WIDEO]
Wczoraj, ogłaszając, że chce rządzić miastem przez kolejne cztery lata, pokazał, że tym razem może przegrać. Sam z sobą. Nadal nie widzi, że w jego mieście przez cztery lata wiele się zmieniło i tym razem zgrane motywy mogą nie wystarczyć, by zapewnić sobie kolejną kadencję.
Po kolei. Wzywanie do obrony Krakowa przed "rozdrapaniem przez partie polityczne" nie ma już żadnej mocy mobilizującej. Kraków i tak jest już "rozdrapany" przez kamaryle, które w ciągu 12 lat wymościły sobie miejsca na magistrackim dworze. Jak pewnie czują się zausznicy prezydenta, pokazała ich pełna arogancji postawa w czasie forsowania pomysłu organizacji w Krakowie zimowych igrzysk olimpijskich. Strach pomyśleć, jak bezkarnie poczują się po ewentualnym zwycięstwie swojego patrona.
Apolityczność? Bądźmy poważni. Mówi o niej były członek PZPR i SLD. W wykonaniu prezydenta można ją sprowadzić do umiejętności współdziałania z ludźmi z przeróżnych środowisk, sprawnego układania się z polityczną magmą wypełniającą prawie po sufit salę obrad rady miasta oraz lokowania dysydentów z PiS i PO na ciepłych posadach.
Natomiast wyrażona przez Majchrowskiego zapowiedź "współpracy z organizacjami i ruchami społecznymi" zabrzmiała wręcz śmiesznie. Teraz? Nagle? Jak uważnie prezydent wsłuchuje się w głos obywateli, pokazały m.in. sprawy igrzysk, Zakrzówka, likwidacji szkolnych stołówek i cała działalność pełnomocnika ds. polityki społecznej Anny Okońskiej-Walkowicz (przepraszamy, ale jej nie dostrzegliśmy).
Postawę lekceważenia wobec osób zaangażowanych w sprawy miasta świetnie ilustruje scenka z wczorajszej konferencji prasowej prezydenta. Majchrowski zapytany, co sądzi o kandydaturze Tomasza Leśniaka z inicjatywy Kraków Przeciw Igrzyskom, który również będzie startował w wyborach na prezydenta miasta, uciął: - Poproszę następne pytanie. Człowiek, który stał się nieformalnym liderem miejskich aktywistów i będzie prezentował ich postulaty w kampanii wyborczej, człowiek, który ma realne szanse zebrać głosy wielu zniechęconych stylem uprawiania polityki w Krakowie (i polityką w ogóle), dla prezydenta nie istnieje. Jest tak mały, że z wysokości tronu i znad głów dworzan go nie widać. Nie warto o nim mówić. Rozmawiać? A fe!
Tak samo było przed referendum w sprawie igrzysk. Pamiętamy, jak się skończyło. Nie silę się na prostą analogię, bo o wiele łatwiej powiedzieć "nie", niż wybrać kogoś, kto zmieni miasto na lepsze. Widzę tylko, że referendalna lekcja nie nauczyła prezydenta niczego.
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CZY JESTEŚ PRAWDZIWYM KRAKUSEM?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!