Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeczpospolita zwycięska. Wygraliśmy wojnę w 1939 roku. I co?

Redakcja
Ilustracja z książki "Rzeczpospolita zwycięska"
Ilustracja z książki "Rzeczpospolita zwycięska" FOT. MATERIAŁY PRASOWE
Francja i Wielka Brytania decydują się wesprzeć Polskę w walce z Niemcami. W listopadzie wojna się kończy. Zdobywamy Prusy, Pomorze Zachodnie i Śląsk. Polska zostaje hegemonem w Europie Środkowo-Wschodniej. W książce "Rzeczpospolita zwycięska" Ziemowit Szczerek przedstawia wizje Rzeczypospolitej takiej, jaką ona sama chciała być - pisze Magdalena Stokłosa.

Hitlerowskie Niemcy sromotnie przegrywają wojnę w 1939 r. Przedwojenna Polska triumfuje. Skąd pomysł na opisanie wizji Rzeczpospolitej, która wygrała II wojnę światową?
Chciałem pokazać, jaki potencjał mają pewne wydarzenia. Gdyby jedna czy dwie osoby podjęły inne decyzje, ten świat byłby zupełnie inny. A pytanie, co by było, gdyby Polska jednak wygrała wojnę, jest chyba najczęściej pojawiającym się pytaniem historycznym w Polsce. Bo II wojna i jej następstwa to nasza największa trauma.

Chyba jednak nikt w swoich wizjach nie zaszedł tak daleko.
Wszyscy skupiają się w swoich rozważaniach nad tym, jak trzeba było zorganizować przedwojenną Polskę czy walkę we wrześniu, by wygrać. Ale nikt nie zastanowił się, jak Polska by wyglądała, gdyby jednak przetrwała. Jakoś nie wspomina się o tym, że gdyby rzeczywiście udało nam się pogonić Hitlera, wpadlibyśmy w takie długi, że przez dziesięciolecia nie udałoby się z tym uporać. Bylibyśmy najbiedniejszym krajem Europy.

Przez pożyczki wojenne?
Przede wszystkim. Mielibyśmy też poważne problemy wewnętrzne. Przed wojną mieliśmy bardzo liczne mniejszości ukraińską i żydowską, które de facto funkcjonowały zupełnie poza państwem. Poza tym społeczeństwo było bardzo rozwarstwione.

Ale mimo tych słabości, w Pana książce wojnę wygrywamy.

Tak, bo przyjąłem pewne założenia. Na przykład inną taktykę obrony. W rzeczywistości alternatywnej, linię obrony budujemy na linii rzek, a nie na granicach. Na rzekach obrona krzepnie, wtedy Francuzi mają czas, żeby zaatakować Niemcy od tyłu. Rzesza się rozpada.

Tak rzeczywiście mogło się stać?
Francuzi w 1939 r. sami nie byli pewni swojej siły. Chcieli się jeszcze dozbroić, żeby móc załatwić Hitlera jedną kampanią. Inna sprawa, że Francuzi wiedzieli, że zanim przebiją się przez Linię Zygfryda [system niemieckich umocnień wzdłuż granicy z Francją - przyp. red.], to Niemcy rozgromią już Polskę i przerzucą wojska na front zachodni. To oznaczałoby dla Francuzów bardzo trudną przeprawę. Z kolei Wielka Brytania miała armię słabszą od polskiej. Tylko lotnictwo i marynarka były silne.

Wśród poważnych historyków pojawiają się opinie, że Francuzi byli militarnie zdolni do skutecznej ofensywy.
Marian Zgórniak, który moim zdaniem jest najlepszym specjalistą od II wojny światowej, w miarę ściśle określił stan przygotowań poszczególnych państw do wojny. Wyszło mu, że Francuzi może przebiliby linię Zygfryda. I na tym koniec. Polska wtedy byłaby już rozbita, do tego nie wiadomo, jak zachowałby się Stalin.

Sądzi Pan, że Związek Radziecki przyłączyłby się do wojny?
W książce zakładam, że nie. Stalin nie był takim ryzykantem jak Hitler.

W Pana wizji wojna kończy się w listopadzie. Polska wyrasta na potęgę. I co?
I jesteśmy trochę PRL-em. W międzywojennej Polsce było go wbrew pozorom dużo: występowały elementy centralnego planowania, przedsiębiorcy mieli ograniczone możliwości działania, nie było klasy średniej. Po wojnie dostalibyśmy pieniądze z Zachodu, pewnie nastąpiłaby migracja ze wsi do miast. Ale w kwestii demokracji bylibyśmy czymś pomiędzy Rosją Putina, a Ukrainą Janukowycza. W mojej wizji Bereza Kartuska pozostaje. Bo Edward Rydz-Śmigły miał autorytarne zapędy. A zwycięska kampania te zapędy tylko by wzmocniła. Oczywiście Zachód wymagałby od nas demokracji. Więc bylibyśmy fasadową demokracją.

Wielkiej Brytanii i Stanom Zjednoczonym opłacałoby się inwestować w Polskę?
I to nie tylko ja tak sądzę. Między innymi założyciel agencji analitycznej Stratfor, George Friedman, dowodzi w swojej książce, że w sytuacji kiedy Niemcy zaczynają grać nie wiadomo z kim, kiedy Rosja staje się coraz bardziej agresywna i zagraża Zachodowi, Stany Zjednoczone powinny znaleźć "trzecią nogę" w Europie. A tą nogą powinna być Europa Środkowa. Polska zaś jest w tej części kontynentu najsilniejsza, więc byłaby hegemonem regionu.

Ale Friedman formułuje swoje oceny odnosząc się do współczesnej sytuacji.
Tak, ale dziś sytuacja geopolityczna jest taka sama, jaka byłaby w 1939 r. po upadku Niemiec. Wtedy graczami na arenie międzynarodowej byłyby Niemcy….

Przegrane i rozbite Niemcy.
Które jednak mogą wstać z kolan. I pozostawałby nadal groźny Związek Radziecki. I ktoś musi tego pilnować.

Francja i Wielka Brytania.
Brytyjczycy nie mogli dopuścić, by to Francja dominowała na kontynencie. Musi być drugi gracz. W tej układance Polska pasuje idealnie - jako siła pilnująca Niemiec od Wschodu i popierana przez USA i Wielką Brytanię przeciwwaga dla Francji.

W Pana książce spełnia się wizja Józefa Piłsudskiego. Pod polskim przywództwem powstaje wielkie przymierze krajów Międzymorza, skierowane przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Patronujemy Czechom, Austrii, Węgrom, Rumunii, Bułgarii, krajom bałtyckim.
Takie mieliśmy plany. Inna sprawa, czy potrafilibyśmy skutecznie prowadzić politykę w ramach tego bloku.

W Pana książce na terenie pobitych Niemiec Polacy tworzą dwa satelickie, słowiańskie kraje: Łużyce i Kraj Wendów. Nie za duża egzotyka, nawet jak na alternatywną wersję historii?
Istniał projekt reslawizacji wschodnich Niemiec Karola Stojanowskiego. Chciałem to wszystko sobie wyobrazić i ta wizja jest w książce. Wszystkich szczegółów jednak zdradzał nie będę (śmiech).

Jeśli już mówimy o egzotyce. Po zwycięskiej wojnie mamy kolonię: Madagaskar.

Ale nie mamy specjalnie z czego się cieszyć. Bo utrzymywanie tej kolonii nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia. Nikt nie chce tam jechać, bo gleba na Madagaskarze jest tragiczna.

Jacy byliby ludzie w Polsce, która wygrała wojnę?

Gdyby nie wymordowano elit, rozwijalibyśmy się inaczej. Bez mordu Żydów i upadku inteligencji nowi mieszczanie, którzy po wojnie migrowali ze wsi, byliby inni. Bo uczyliby się miejskiego życia od sąsiada inteligenta. Bylibyśmy krajem bardziej uporządkowanym, bardziej "cywilizowanym". Jednak w zwycięskiej Polsce niemal na pewno działałaby ukraińska organizacja terrorystyczna, jak ETA w Hiszpanii czy IRA w Wielkiej Brytanii. Byłyby zamachy na pociągi, może Sukiennice wyleciałyby w powietrze.

A jak wyglądałby świat, gdyby wojna skończyła się w listopadzie 1939 roku? Bez ludobójstwa, Holokaustu?
Niemcy, choć wyczerpane wojną, przetrwałyby. Polska, mimo zdobyczy terytorialnych, słabłaby, bo nie byłaby w stanie realizować wszystkich ambitnych planów, które sobie postawiła. Benito Mussolini rządziłby dalej, zacieśniając współpracę z frankistowską Hiszpanią. W Ameryce Południowej pewnie też rządziliby faszyści. Związek Radziecki pewnie w końcu by upadł, tak jak stało się to w rzeczywistości. Stany Zjednoczone byłyby słabsze, bo nie musiałyby podjąć ogromnego wysiłku wojennego, a potem pełnić roli gwaranta pokoju na świecie. Na pewno opóźniłby się proces dekolonizacji. Ludzkość nie miałaby za sobą doświadczenia ludobójstwa, więc zagadnienie ochrony praw człowieka nie byłoby tak istotne dla społeczności międzynarodowej. Pewnie nie byłoby NATO, a gdyby było, miałoby mniejsze znaczenie.

A my mielibyśmy Kresy, Prusy Wschodnie, Śląsk i Pomorze Zachodnie. Niezniszczony wojną kraj, piękną stolicę i kilka milionów obywateli więcej. Piękna wizja.

Bo to wizja Polski, jaką ona sama chciała być.

Ku pokrzepieniu serc?
Też. Choć to raczej satyra na II Rzeczpospolitą i jej wybujałe marzenia.

Wygrana wojna

"Rzeczpospolita zwycięska" to trzecia książka Ziemowita Szczerka. Ukazała się wczoraj nakładem wydawnictwa "Znak".
To przekorna wizja historii, Rzepospolitej od morza do morza, o której śnił Marszałek Piłsudski. Nasz kraj zdobywa zamorskie kolonie i broń atomową. W nowej, powojennej rzeczywistości ma też nowe problemy.

Książka Ziemowita Szczerka "Rzeczpospolita zwycięska" ukaże się 1 września nakładem wydawnictwa "Znak".

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska