Wcześniej był Teheran
W sierpniu 1943 r. w czasie bitwy pod Kurskiem załamała się ostatnia wielka niemiecka ofensywa na froncie wschodnim. Upadek Trzeciej Rzeszy był już tylko kwestią czasu. Realne stawało się wkroczenie Armii Czerwonej na terytorium Rzeczypospolitej. Zerwanie przez Moskwę stosunków dyplomatycznych z Rządem RP na Uchodźstwie było jednym z etapów planu utworzenia Polski zależnej od ZSRS.
Szansą na uniknięcie tego scenariusza było jej wyzwolenie przez armie anglo-amerykańskie, zanim wkroczy do niej Armia Czerwona. Warunkiem było jednak otwarcie drugiego frontu na Bałkanach. Sytuacja była sprzyjająca. W 1943 r. Węgry i Rumunia szukały okazji, aby przejść na stronę aliantów, a znaczna część Jugosławii była kontrolowana przez komunistyczną partyzantkę Josipa Broz Tity. Zwolennikiem takiego rozwiązania był brytyjski premier Winston Churchill, dostrzegający zagrożenia płynące z sowieckiego zwycięstwa nad Niemcami. Plan ten został jednak odrzucony przez Amerykanów. I choć latem 1943 r. doszło do otwarcia alianckiego frontu we Włoszech, miał on jednak drugorzędne znaczenie. Sprzymierzeni uwikłali się w ciężkie i długotrwałe walki o przełamanie kolejnych linii umocnień. Lądowanie Aliantów we Francji w czerwcu 1944 r. również nie mogło wpłynąć na losy Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Dominująca pozycja ZSRS w ramach koalicji antyniemieckiej była odzwierciedleniem wkładu tego państwa w walkę z III Rzeszą. Józef Stalin umiał politycznie to wykorzystać. Na konferencji w Teheranie jesienią 1943 r. uzyskał od państw zachodnich uznanie swych zdobyczy terytorialnych z lat 1939–1941. Decyzje, które wówczas zapadły, przesądziły o utracie przez nasz kraj niepodległości na prawie pół wieku.
Grudzień 1943 r. był ostatnim momentem, kiedy Zachód mógł jeszcze powstrzymać ekspansjonistyczne zapędy Sowietów, grożąc ograniczeniem dostaw wojennych w ramach Lend Lease. Geopolityczny interes, jakim było pokonanie Niemiec, a także wciągnięcie ZSRS do współpracy w tworzenie powojennego ładu na świecie, były jednak ważniejsze. W efekcie zarówno Churchill, jak i amerykański prezydent Franklin Delano Roosevelt przystali na sowieckie żądanie odnośnie wschodniej granicy Rzeczypospolitej wzdłuż tzw. Linii Curzona.
Odtąd Brytyjczycy coraz energiczniej naciskali na władze Rzeczypospolitej, aby uznały żądania sowieckie. Również Amerykanie naiwnie liczyli, że uchroni to Rzeczpospolitą przed utratą suwerenności. Kwestia polska była coraz częściej postrzegana przez państwa Zachodu jako zagrożenie dla jedności alianckiej. Tymczasem sowiecki dyktator testował swych partnerów metodą faktów dokonanych. Taki cel miało utworzenie w lipcu 1944 r. w Moskwie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, a później Rządu Tymczasowego, jako narzędzi przyszłej dominacji ZSRS nad Polską.
Posiąść Polskę całkowicie i bez reszty
Latem 1944 r. doszło do otwarcia drugiego frontu w Normandii. Nie wywołało to jednak przetasowania sił w ramach Wielkiej Trójki, Armia Czerwona nadal dźwigała główny ciężar walki z państw Osi. W sierpniu 1944 r., gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, jej oddziały okupywały większość terytorium Polski i Sowieci mogli rozmawiać ze swymi sojusznikami z pozycji siły. Przekonał się o tym ambasador USA w Moskwie Wiliam Averell Harriman, któremu brutalnie oświadczono: „Rząd Rosyjski zamierza posiąść Polskę całkowicie i bez reszty. Nie obchodzi nas los walczących powstańców, którzy nie uznają władzy komunistycznej. Dla nas nie są oni lepsi od Niemców i tym lepiej, jeżeli oni i Niemcy wzajemnie się mordują. Jest dla nas całkowicie obojętne, co sobie myślą Amerykanie. Amerykanie nie będą mieli odtąd żadnego udziału w decyzjach dotyczących Polski i najwyższy czas abyście jako Amerykanie zdali sobie z tego sprawę”.
Niestety przywódcy Zachodu sami łamali ustalone przez siebie zasady Karty Atlantyckiej, w której zobowiązali się do uszanowania praw narodów odnośnie do zmian terytorialnych i wyboru formy rządu. W przeddzień rozpoczęcia konferencji krymskiej George Kennan informował Waszyngton: „Zdaję sobie sprawę z realiów tej wojny i przyznaję, że wysiłek wojenny Rosji był mistrzowski i skuteczny, i musi, w pewnym zakresie, zostać nagrodzony kosztem innych narodów Europy Środkowej i Wschodniej”.
Na początku grudnia 1944 r. zarówno armię sowiecką, jak i brytyjską i amerykańską dzieliło od Berlina jeszcze około 600 kilometrów. Jednak 4 lutego 1945 r., kiedy rozpoczęła się konferencja krymska, Armia Czerwona doszła już do Odry i Dunaju, a alianci zachodni dopiero forsowali Ren. Stalin dysponował teraz jeszcze silniejszymi atutami niż rok wcześniej w Teheranie. Przywódcy Zachodu nie zdobyli się nawet na wypracowanie wspólnego stanowiska w sprawie polskiej.
Krymska klęska
Na konferencji w Jałcie dyskutowano bez Polaków o Polsce, aż na siedmiu posiedzeniach plenarnych i z dużym trudem osiągnięto kompromis. Zarówno Churchill, jak śmiertelnie chory i otoczony sowieckimi agentami Roosevelt próbowali jeszcze odwrócić skutki teherańskich ustępstw, niestety było już za późno. Nadrzędnym interesem USA było wciągnięcie ZSRS do wojny przeciwko Japonii. Amerykański prezydent niezbyt energicznie upomniał się o pozostawienie przy Polsce Lwowa i drohobycko-borysławskiego zagłębia naftowego. Ponownie potwierdzono, że wschodnia granica będzie przebiegać wzdłuż tzw. Linii Curzona.
Przywódcom Zachodu bardziej zależało na zapewnieniu Rzeczpospolitej demokratycznej reprezentacji politycznej, jednak i tu ponieśli klęskę. Marginalizując Rząd RP na Uchodźstwie, podważali fundamenty suwerenności Polski. Zapowiedziana fuzja komunistycznego Rządu Tymczasowego z nieokreśloną grupą polskich przywódców z kraju i zagranicy była tak nieprecyzyjna, że musiała zakończyć się fiaskiem. Przeprowadzenie pod sowiecką okupacją wolnych wyborów w Polsce również było mało realne.
Jałta była klęską Polski. Jej dawne granice zostały zakwestionowane. Wielka Trójka pozbawiając Rzeczpospolitą ziem wschodnich z Wilnem i Lwowem zapowiadała jedynie nieokreśloną rekompensatę kosztem Niemiec. Pozbawiona już prawie połowy swego obszaru Polska mogła stać się w państwem niewiele większym od Księstwa Warszawskiego. Zgodnie z jałtańskim dyktatem traciła nieodwołalnie ziemie wschodnie, a o wielkości jej nabytków miano dopiero zdecydować na konferencji pokojowej.
Jałta oznaczała radykalne zerwanie z ukształtowaną jeszcze w czasach Kazimierza Wielkiego i trwającą aż do upadku Rzeczypospolitej w XVIII wieku formułą państwa wielonarodowego i wielokulturowego. Zmieniło się geopolityczne położenie Polski. Miliony osób musiały porzucić swe siedziby i przenieść się za linię Odry lub linię Curzona. Podobnie jak w 1918 r., Polska stanęła przed niełatwym wyzwaniem jakim była konieczność integracji całego państwa.
Równie brzemienne były dalekosiężne skutki Jałty. Polska znalazła się w sowieckiej strefie wpływów, co skutkowało postępującym zniewoleniem i sowietyzacją. Nastąpiła zmiana ustroju, a także reorientacja polityki zagranicznej. Na długie lata przesądzona została przynależność Polski do tworzonych przez ZSRS struktur polityczno-wojskowych i gospodarczych, niemożliwy stał się akces do tych tworzonych w wolnym świecie, a nawet skorzystanie z Planu Marshalla. Postanowienia krymskie stały się dla wielu Polaków źródłem osobistej tragedii. W znacznej mierze przyczyniły się one do utrwalenia stanu emigracji politycznej, jaki wytworzył się jeszcze w 1939 r.
Jałta przekreśliła ostatecznie wolnościowe aspiracje nie tylko Polaków, ale też innych narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Uchwalona w jej trakcie „Deklaracja o wyzwolonej Europie”, w której przyznano im „prawo do tworzenia instytucji demokratycznych zgodnie z własnym wyborem” okazała się pustym frazesem. Potwierdzając mocarstwowy status ZSRS i USA oraz upadek znaczenia Wielkiej Brytanii ujawniła głębokie sprzeczności wśród państw koalicji antyniemieckiej. Już wkrótce doprowadzi to do wybuchu zimnej wojny i podziału świata na dwa wrogie bloki polityczno-militarne.
Symbol zdrady
Ogłoszony 11 lutego 1945 r. komunikat z konferencji krymskiej wywołał wśród Polaków ogromny szok. Jałta stała się synonimem gwałtu zadanego Rzeczypospolitej, o czym polska emigracja z goryczą przypominała światu przez następne 45 lat. Słów krytyki nie szczędzono zwłaszcza przywódcom Zachodu zarzucając im nie tylko zdradę, ale także skrajną naiwność. Zygmunt Nowakowski pisał: „W Jałcie siadło do gry dwóch amatorów z zawodowcem i to szulerem. Wstali od stołu bez portek”.
Nieprecyzyjność decyzji jałtańskich i sabotowanie ich przez ZSRS spowodowały, że bardzo szybko stały się one niewykonalne. W skład TRJN weszło zaledwie czterech polityków nie związanych z komunistami. Nieprzypadkowo decyzje zapadły w tym samym czasie, gdy w Moskwie odbywał się Proces Szesnastu. Zapowiedziane możliwie najprędzej „wolne i nieskrępowane wybory” odbyły się dopiero po dwóch latach, w atmosferze terroru i fałszu. Na uznanie przez oba państwa niemieckie przynależności do Polski ziem poniemieckich, przyznanych w Poczdamie, trzeba było czekać jeszcze długie lata.
Bilans Jałty, jak i całej drugiej wojny światowej był dla Polski bardzo niekorzystny. Zaliczana formalnie do zwycięzców, nie tylko nie odzyskała suwerenności, ale też jej terytorium zmniejszyło się aż o 20%, co stawiało ją na równi z pokonanymi Niemcami. Stało się tak za zgodą zachodnich sprzymierzeńców, którzy nie tylko nie zdobyli się na energiczną obronę swego sojusznika, ale dążyli raczej do zrzucenia swych zobowiązań wobec niego.
