Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądecczyzna: pracowity weekend strażaków

Stanisław Śmierciak
MARCIN OLIVA SOTO
Tradycji, tej najgorszej, stało się zadość. Na Sądecczyźnie nadejście wiosny witano podpalając suche trawy. - W sobotę strażacy spieszyli 25 razy gasić łąki, z których płomienie mogły dosięgnąć pobliskich lasów bądź zabudowań - relacjonuje brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta sądeckiej straży pożarnej. - W niedzielę nie było niestety lepiej - dodaje.

W sobotę rano wieści o wiosennym wypalaniu traw dotarły do strażaków niemal równocześnie z Jazowska, Zabrzeży (gm. Łącko) i Rąbkowej (gm. Łososina Dolna).

- W pierwszy wiosenny weekend zawsze ogłaszamy najwyższą gotowość do wyjazdu i kilku druhów cały czas jest w remizie lub w jej pobliżu - tłumaczy Jan Smoleń, szef Ochotniczej Straży Pożarnej w Niskowej (gm. Chełmiec). - W tym roku także nie obyło się bez alarmowego wyjazdu do zwyczajowego w naszym rejonie wypalania suchych traw.

W sobotę ogniowe larum najczęściej nadchodziło z doliny Popradu, z Muszyny, Rytra i sąsiadującej z tą miejscowością wioski Sucha Struga, Piwnicznej-Zdroju i Barcic. - Ludzi nie sposób przekonać, że wypalanie traw nie jest dobrodziejstwem dla ziemi, a zagładą wszystkiego, co na niej i w niej żyje. Nie wyciągają wniosków nawet z tragicznych zdarzeń będących efektem wypalania traw - przekonuje brygadier Janusz Basiaga, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu.

Przypomina, że kilka lat temu na wielkiej łące w jednej z miejscowości w dolinie Popradu płomienie dosłownie okrążyły mężczyznę, który wzniecił ogień. Zasłabł, stracił przytomność i w efekcie zginął w płomieniach. Brygadier Basiaga mówi, że trudno zliczyć, ile gospodarstw poszło z dymem, kiedy ogień wypalanych traw wymknął się spod kontroli.

- Najbardziej dramatyczne są sytuacje, gdy wypalane są trawy w pobliżu górskich lasów - przekonuje Władysław Główczyk, zawodowy strażak-kierowca w PSP w Nowym Sączu i zarazem druh-ochotnik w swojej rodzinnej wiosce Mystków (gm. Kamionka Wielka).

- W las płomienie wślizgują się błyskawicznie, a nie można tam wjechać ze sprzętem gaśniczym. Trzeba się kilometrami wspinać po górskich zboczach, rozwijać nawet kilka kilometrów magistral z węży i budować prowizoryczne przepompownie, by dostarczyć wodę do gaszenia. Z kolei Henryk Koział, zastępca komendanta sądeckiej policji, przypomina: wypalanie traw jest przestępstwem, sprawców czeka sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska