Ulica czerwonych latarni
Jeszcze pięć lat temu na łamach „Krakowskiej” pisaliśmy, że Zakopane to takie centrum seksbiznesu w Polsce, że miasto dorobiło się nawet własnej ulicy czerwonych latarni.
Tak półżartem można było nazwać ul. Generała Galicy, czyli krótki łącznik pomiędzy Krupówkami, a Placem Niepodległości. Na ogólną liczbę pięciu stojących tu domów, aż w trzech działały kluby go-go, których różowe neony rozświetlały bruk. Łącznie w całym mieście podobnych klubów było pięć. Do tego trzeba było doliczyć trzy agencje towarzyskie, co w sumie dawało osiem erotycznych przybytków. Na tamten czas było to tylko niewiele mniej niż kościołów (11 w mieście) czy zwykłych dyskotek - 3.
Zakopane: jak Amsterdam - z ulicą czerwonych latarni. Tu jest najwięcej klubów go-go
- I faktycznie ten seksbiznes było w Zakopanem widać - wspomina Wiesław Wreciński, mieszkaniec Zakopanego. - Po samych Krupówkach kręciło się sporo młodych dziewczyn z kolorowymi parasolkami. Były to tzw. naganiaczki, które miały przekonać podchmielonych mężczyzn do odwiedzin w klubie go-go. W pewnym okresie tych dam z parasolkami było tyle, że zdaniem części radnych zaczęły gorszyć zwykłych turystów - dodaje.
Jednym z najbardziej zaangażowanych w walkę z tym procederem radnych był ówczesny wiceprzewodniczący rady miasta, a prywatnie kościelny w jednej z parafii - Józef Figiel. Jego notoryczne apele o legitymowanie „naganiaczek” przez straż miejską spowodowały, że te zniknęły z deptaka.
Zamknęli ostatni klub masażu
W kolejnych latach z miasta zaczęły znikać też kluby go-go oraz kolejne salony masażu. Jeszcze na początku tego roku w Zakopanem działał jeden klub ze striptizerkami i jedna agencja towarzyska. Obecnie ta ostatnia już nie istnieje. - Zamknęła się jeszcze przed wakacjami - mówi nam jeden z zakopiańskich taksówkarzy. - Wszystko przez brak klientów.
Kurtyzany w sieci
Czy to oznacza, że w Zakopanem nie ma zapotrzebowania na usługi pań wykonujących „najstarszy zawód świata”? Okazuje się, że absolutnie tak nie jest. Sex- biznes po prostu wszedł do internetu. Na różnego typu portalach (od „branżowych”, po zwykłe serwisy z ogłoszeniami) znaleźć można kilkadziesiąt anonsów kobiet, które twierdzą, że działają na terenie Zakopanego i okolic. Za 200-300 zł za godzinę oferują masaże „po których każdy mężczyzna będzie zrelaksowany”. Masażystka zaprasza klientów do swojego własnego mieszkania, lub też za dopłatą dojedzie do domu klienta lub jego pokoju hotelowego. Jak mówią taksówkarze (niezawodni informatorzy) takich wizyt turyści zamawiają całkiem sporo.
W sieci łatwo można też znaleźć ogłoszenia od pań świadczących swoje taneczne usługi na organizowanych pod Giewontem wieczorach kawalerskich czy nawet... firmowych wyjazdach integracyjnych. W ten sposób cyberrewolucja zmieniła obraz turystycznego kurortu i jego nocnego oblicza.
Teraz już nikt nikogo nie okrada
W kontekście odwrotu sex-biznesu z Zakopanego warto przypomnieć, że dużą rolę odegrała w tym procesie seria opisanych (m.in. przez „Krakowską) afer w klubach go-go. Chodziło o mężczyzn, którzy skuszeni przez naganiaczki wchodzili do zakopiańskich klubów, a następnie budzili się rano z bólem głowy i pustym kontem. Okazywało się, że w klubie dosypano im coś do drinka, a następnie namówiono np. na zakup kilkunastu butelek szampana, które w takich miejscach kosztowały kilkanaście tysięcy złotych każda.
- Poszła fama, że w takich miejscach nie jest bezpiecznie i panowie lubiący panienki stali się bardziej rozważni - mówi osoba znająca temat. - Zaczęli szukać dam lekkich obyczajów w internecie i zapraszać je do hotelu. Ryzyko utraty pieniędzy mniejsze, przyjemność pewna i do tego wychodzi o wiele taniej - dodaje ze śmiechem.
- Hala Targowa. Tu zatrzymał się czas [ZDJĘCIA ARCHIWALNE]
- Niesamowite! Te chałupy znajdują się w Krakowie [ZDJĘCIA]
- Bez wiz do USA. Do tych miast polecimy z Polski [CENY]
- Który z krakowskich radnych jest najlepszy? Który to leser?
- Budowa tunelu zakopianki - fakty, liczby, ciekawostki
- TOP 20 najbogatszych gmin w Małopolsce [RANKING]
WIDEO: ZAKAZ WSTĘPU
