Dziecko na święta
Alicja powinna się urodzić w Wigilię Bożego Narodzenia, choć z dziećmi jak to z dziećmi - nigdy nie wiadomo. Może przyjść na świat wcześniej albo później. A rodzice drżą o to, żeby nic jej się nie stało. Dlatego zdecydowali, że na dwa tygodnie przed terminem pani Dominika pojedzie do szpitala w Munster (Niemcy). Dziewczynkę po porodzie będzie operował polski kardiochirurg dziecięcy prof. Edward Malec.
- Zdecydowałam się na poród w niemieckim szpitalu, bo jeśli dziecko będzie miało ostrą niewydolność oddechową po porodzie, a ten odbyłby się w Polsce, nikt nie zdecyduje się na transport naszej córeczki w takim stanie - tłumaczy pani Dominika, niewysoka, drobna dietetyczka.
Mocno wierzy, że wszystko pójdzie dobrze. Jest silna i zdeterminowana, taki ma charakter.
Siedziałam i płakałam
Ale z początku nie było jej łatwo. O chorobie dziecka dowiedziała się już w 16. tygodniu ciąży.
- Usłyszeliśmy diagnozę: zespół Fallota z brakiem zastawki tętnicy płucnej. I możliwość współistnienia tej wady serca z zespołem genetycznym di Georga - mówi pani Dominika. To oznacza chore serce i często wrodzony brak odporności.
W opisie schorzenia jej córeczki był jeszcze zapis: "możliwy wewnątrzmaciczny zgon płodu w przypadku rozwoju ciężkiej niewydolności krążenia".
- To był straszny cios. Z początku tylko siedziałam w domu i płakałam - wspomina Dominika Wnęk. Nic nie rozumiała: przecież 4,5-letnia dziś córeczka Wiktoria urodziła się bez problemu, w rodzinie nie ma żadnych dziedzicznych chorób.
- A ja prowadzę się wręcz wzorcowo: zero papierosów, alkoholu, leków - mówi pani Dominika. Ale choroba, którą ma jej córeczka, jest zdradliwa. Nie musi być dziedziczna, właściwie to nawet nie wiadomo, skąd się bierze. Po prostu spada na głowy zrozpaczonych rodziców i już.
Rozpacz rodziców musiała się jednak skończyć. Wzięli się w garść i zaczęli szukać pomocy. Pani Dominika jest pracownikiem Collegium Medicum UJ, więc od razu pomyślała o prof. Malcu. Przed wyjazdem do Niemiec z powodzeniem leczył w krakowskim szpitalu nawet najcięższe wady serca.
Już cię biorą, mamo?
Dominika musiała też powiedzieć o wszystkim 4,5-letniej córeczce Wiktorii.
- Zadziwiająco dobrze to przyjęła. Muszę jej tylko tłumaczyć, że tuż po porodzie nie będzie mogła się bawić z Alicją, bo ona najpierw musi się nauczyć chodzić - śmieje się mama Wiki.
Kiedy ostatnio karetka przyjechała pod ich blok, Wiktoria nie przestraszyła się, tylko ucieszyła: "Już cię biorą! Będziesz rodzić!". Jest silna i charakterna - jak mama.
I pomyśleć, że jeszcze niedawno strasznie chciała brata, który jej będzie bronić na podwórku...
Prośba o pomoc
Pani Dominice i jej mężowi bardzo przyda się pomoc. Na konta fundacji Cor Infantis i Się Pomaga ludzie wpłacili już dla nich 45 tys. zł, Fundacja Jolanty i Leszka Czarneckich ma dodatkowo przekazać 15 tys. zł. Wnękowie mają też trochę oszczędności, ale nadal sporo im brakuje na operację.
Możesz pomóc
Jeśli chcecie Państwo pomóc rodzinie Wnęków, możecie to zrobić, wpłacając cegiełkę na konto Fundacji na Rzecz Dzieci z Wadami Serca Cor Infantis: 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 z dopiskiem "Alicja Wnęk” .
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+