https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skawinka w Radziszowie przelała się przez wały

Barbara Ciryt
Domy na ul. Krótkie w Radziszowie już nocą z niedzieli na poniedziałek zalewało. Fala, która przyszła o 4 nad ranem zatopiła wszystkich
Domy na ul. Krótkie w Radziszowie już nocą z niedzieli na poniedziałek zalewało. Fala, która przyszła o 4 nad ranem zatopiła wszystkich Barbara Ciryt
W Radziszowie pod Skawiną ludzie przeżyli dramat w nocy. Była godz. 4 kiedy rzeka Skawinka przelała się przez wały. Ze złowieszczym szumem, bezlitośnie wdzierała się na drogi podwórka, zalewała domy. Ludzie budzili się w rozpaczy. W pośpiechu uciekali.

Niektóre domy na ul. Krótkiej mieszkańcy opuścili w niedzielę wieczorem. Teraz stoją zatopione, do połowy okien. Woda sięga tu dwóch metrów, niektórych domów widać tylko dachy.

Dzisiaj 17 maja rano strażacy ratowali te części wioski, które jeszcze nie były zalane. Zaczęli pompować wodę i wypuszczać za nasyp kolejowy. Domy za torami były już zalane. Ale mieszkańcy zaobserwowali, że woda nieco się obniżyła. Wtedy przez pompowanie zaczęła się cofać. - Nie pompujcie za tory! - przybiegła z krzykiem Edyta Skop, mieszkanka Radziszowa. - Mam cały dom zalany, tylko pokój i kuchnia są suche. A w domu zostało dwoje maleńkich dzieci, nie mam gdzie z nimi uciekać. Kiedy tu pompujecie u mnie drugi raz zalewa - kobieta szukała zrozumienia, ubolewała, że już drugą noc nie śpi.

Do centrum wioski natomiast zostały ściągnięte niemal wszystkie łodzie z powiatu krakowskiego oraz strażaccy nurkowie z PSP w Krakowie. Na łodziach ewakuowali ludzi. Z kilku domów wywieźli 12 osób. Wśród uciekających z zalanych domów były maleńkie dzieci i starsze osoby. Wielu radziszowian mimo zatopionych domów i wysokiej wody nie chciało opuścić domów. - Zostajemy tu, pilnujemy dobytku - mówili strażakom, którzy przypłynęli po nich łodziami.

Ludzie powynosili najcenniejsze rzeczy na strych lub na piętro domu i sami tam zostali. - Dowozimy im jedzenie i picie - przyznają st. ogniomistrz Mariusz Szłoniowski i asp. sztab. Tomasz Frankiewicz, strażacy wyspecjalizowani w ratownictwie wodnym.

Wiele sklepów w wiosce było zamkniętych. Nie dojechały samochody z pieczywem. Dostawcom z pomocą przyszedł pan Grzegorz, jeden z mieszkańców wioski, który ma wielki samochód terenowy wziął chleb i dowiózł do odciętej od świata części wioski.

Strażacy od dwóch dni byli w remizie w pogotowiu. Na początku kontrolowali stan wody. - Niestety wodowskazy zostały zatopione. Woda dawno je zalała. - mówią druhowie Grzegorz Łachman, A Kazimierz Łachman, naczelnik straży radziszowskiej ubolewa: - Jesteśmy bezradni. Możemy tylko czekać aż woda zejdzie - kiwa głową naczelnik.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kasia
ja jestem z zalanego domu na skawinskiej 10. CO do ewakuacji to strazacy sobie o nas przypomnieli w poniedzialek popoludniu kiedy juz nie bylo potrzeby poniewaz rano przyszedl sasiad z pontonem. nikt sie nami nie zainteresowal, ani nie zapytal czy pomoc.gdyby nie sasiedzi Marszalki i rodzina ktorzy okazali tyle serca nie zdazylibysmy nic wyniesc.ludzie ze wsi byli zajeci patrzeniem na skawinke, sasiedzi przez okna albo robieniem zdjec naszego domu zza drzew.jestesmy rozgoryczeni ta bezdusznoscia mieszkancow a przede wszystkim soltysa Owcy. nikt nie zapytal czy nie potzrebujemy wody , kaloszy czy chociazby chleba.wode z podworka zaczeli pompowac dopiero wczoraj wieczorem. nadal nie mamy wody i czesciowo pradu., jest tez bardzo zimno. komentarz pisze z mieszkania ktore uzyczyla mnie i dwojce moich malych dzieci kuzynka. WSZYSTKIM KTORZY OKAZALI NAM TYLE DOBREGO SERDECZNIE DZIEKUJE. KASKA
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska