Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Wisła Kraków. Śląsk podzielił się punktami z Wisłą [ZDJĘCIA]

Bartosz Karcz
Po tym jak Śląsk Wrocław zaprezentował się w niedawnym meczu Ligi Europy z Club Brugge KV, niektórzy przepowiadali, że wrocławianie rozbiją Wisłę. Nic takiego jednak w stolicy Dolnego Śląska miejsca nie miało. Okazało się bowiem, że Śląsk nie taki straszny, a choć gospodarze przez większą część spotkania byli lepszym zespołem, to akurat najlepszą okazję na zwycięską bramkę miała Wisła.

Wydarzeniem tego spotkania miał być powrót do polskiej ekstraklasy Pawła Brożka. Wyszedł on w podstawowym składzie i choć bramki nie strzelił, to generalnie nie zawiódł. Wygrywał pojedynki z obrońcami, dobrze podawał do kolegów. To czego jednak zabrakło, to ich wsparcia i takiego zagrania, które otworzyłoby drogę napastnikowi "Białej Gwiazdy" do bramki.

Wisła rozpoczęła ten mecz bez klasycznych skrzydłowych. Ich rolę mieli pełnić wymiennie Rafał Boguski, Michał Chrapek i Łukasz Garguła. Wyszło to słabo, szczególnie przed przerwą, kiedy krakowianie prawie nie zaistnieli w ofensywie.

- Ćwiczyliśmy to ustawienie w tygodniu, ale w meczu zagraliśmy tak pierwszy raz i jeśli nadal trener będzie tak nas ustawiał, to mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będzie to wyglądało już lepiej - podsumował eksperyment Franciszka Smudy Łukasz Garguła.

Zaczęło się dla Wisły nawet obiecująco, bo od mocnego strzału Rafała Boguskiego, z którym Rafał Gikiewicz miał sporo problemów. Jeśli ktoś pomyślał jednak, że to zwiastun ofensywy krakowian, jakiegoś szturmu na wrocławską bramkę, to musiał poczuć się wkrótce mocno zawiedziony. Przed przerwą był to bowiem... jedyny strzał "Białej Gwiazdy" na bramkę Śląska.

Gospodarze też nie grali wielkiego meczu (Stanislav Levy zostawił na ławce bohaterów czwartkowego meczu z Lidze Europy, Waldemara Sobotę i Sebino Plaku), ale byli w pierwszej połowie zespołem lepszym. Piłkarze Śląska wysoko podchodzili pod obronę Wisły i zmuszali krakowskich defensorów do gry długimi podaniami.

- Trener mówił nam, żebyśmy wysoko atakowali Śląsk i przerywali akcje już na jego połowie, a wyszło tak, że to gospodarze założyli nam pressing - tłumaczył Garguła.

Wisła grała więc długimi podaniami, a większość takich zagrań wyglądała tak, że piłka trafiała do Pawła Brożka. I "Brozio" nawet sporo tych siłowych pojedynków z obrońcami wygrywał. Ustawiony tyłem do bramki zgrywał piłkę do zawodników drugiej linii i wychodził na pozycję. I… na tym się kończyło, bo najczęściej pomocnicy grali tak niedokładnie, że piłka padała łupem miejscowych piłkarzy.

Wrocławianie w ataku też jednak nikogo na kolana rzucić nie mieli prawa, ale po pierwszej połowie mogli przynajmniej powiedzieć, że próbowali zaskoczyć Michała Miśkiewicza strzałami z dystansu. Takie próby podejmowali Sebastian Mila, Dalibor Stevanović, Sylwester Patejuk czy w końcówce tej części gry Tomasz Hołota. Najbliżej powodzenia był jednak Marco Paixao. Po jego uderzeniu głową piłka nieznacznie minęła jednak cel.

W przerwie Franciszek Smuda zrobił jedną zmianę, pozostawiając niemrawego Ostoję Stjepanovicia na ławce, a na boisko wpuszczając Patryka Małeckiego. Gra Wisły w ataku od razu zaczęła wyglądać nieco lepiej. Przede wszystkim krakowianie zaczęli zagrażać bramce Śląska. W 56 min mieli zresztą najlepszą okazję na uzyskanie prowadzenia. Gordan Bunoza popędził lewym skrzydłem i dograł piłkę idealnie do Rafała Boguskiego. Ten miał przed sobą tylko Rafała Gikiewicza. "Boguś" trafił jednak w wyciągniętą rękę bramkarza Śląska.

Wisła w drugiej połowie grała lepiej. Gdyby kilka razy dokładniej udało się rozegrać piłkę w końcowej fazie akcji, to okazji na bramki na pewno byłoby więcej. Plus był jednak taki, że gra nie toczyła się już tak długimi fragmentami na połowie krakowian jak przed przerwą.

Śląsk też szukał swoich okazji na strzelenie zwycięskiej bramki, ale nawet wprowadzenie Waldemara Soboty na ponad dwadzieścia minut niewiele gospodarzom dało. Wiślacy bronili się bowiem dość mądrze.

Zresztą im bliżej było końca, tym coraz wyraźniej było widać, że podział punktów satysfakcjonuje obie drużyny. Przyznał to z rozbrajającą szczerością trener Śląska, Stanislav Levy. Zapytany, dlaczego jego piłkarze w końcówce meczu nie podjęli ryzyka, odparł: - Tyle meczów już przegraliśmy w doliczonym czasie gry, że woleliśmy szanować ten jeden punkt.

A Wisła? Cóż, z dwóch trudnych, wyjazdowych meczów przywiozła do Krakowa cztery punkty. Jak na drużynę, która według niektórych "życzliwych" jest jedną z najsłabszych w ekstraklasie, to całkiem niezły dorobek... Choć oczywiście w zachwyty nie ma co wpadać, bo do gry na takim poziomie, jak chcieliby kibice, droga ciągle jest bardzo daleka.

Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 0:0.

Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Tadeusz Socha, Krzysztof Ostrowski, Tomasz Hołota. Wisła Kraków: Ostoja Stjepanovic, Łukasz Burliga, Gordan Bunoza, Michał Chrapek.

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 12˙000.

Śląsk Wrocław: Rafał Gikiewicz - Krzysztof Ostrowski, Adam Kokoszka, Oded Gavish, Amir Spahic (64. Dudu Paraiba) - Tadeusz Socha (68. Waldemar Sobota), Dalibor Stevanovic, Sebastian Mila, Tomasz Hołota, Sylwester Patejuk - Marco Paixao (86. Sebino Plaku).

Wisła Kraków: Michał Miśkiewicz - Łukasz Burliga, Arkadiusz Głowacki, Marko Jovanovic, Gordan Bunoza - Ostoja Stjepanovic (46. Patryk Małecki), Michał Nalepa (86. Cezary Wilk), Michał Chrapek, Łukasz Garguła, Rafał Boguski - Paweł Brożek (73. Emmanuel Sarki).

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska