Obwodnica, długa na około 1,8 kilometra, ma radykalnie poprawić układ komunikacyjny w nadpopradzkim miasteczku. Po jej otwarciu Rynek, który do tej pory jest trasą przelotową pomiędzy Krynicą-Zdrój i doliną Popradu, stanie się placem reprezentacyjno-rekreacyjnym. Ruch tranzytowy samochodów skieruje się od kościoła wzdłuż torów kolejowych do mostu na potoku Muszynka. Stamtąd odgałęzienie obwodnicy pobiegnie do granicy polsko-słowackiej w Leluchowie.
Całą inwestycję oszacowano na prawie 28 mln zł, z tego ok. 24 mln wyłoży Unia Europejska. Prawie 2,5 mln dokłada samorząd województwa małopolskiego. Tylko 1,7 mln pochodzi z budżetu gminy. - Unijne pieniądze są naszym największym dobrodziejstwem, ale teraz również kłopotem - przyznaje burmistrz Golba. - Budowa obwodnicy musi zostać rozliczona do końca przyszłego roku. Jeśli tak nie będzie, to stracimy dofinansowanie UE.
Zdaniem Golby, zagrożenia takiego jeszcze nie ma, ale kłopotów z budową obwodnicy nie brakuje. Już w wakacje pojawiły się pierwsze problemy z rozliczeniami pomiędzy generalnym wykonawcą i podwykonawcami. Na pytanie władz Muszyny, sąd na Śląsku odpowiedział, że jest wniosek o upadłość Grupy Finansowej Cargo. W zaistniałej sytuacji burmistrz Golba uzyskał cesję śląskiej firmy na bezpośrednie wypłacanie przez samorząd należności podwykonawcom, których samorząd zaakceptował. Wtedy jednak zaczęły wpływać podwójne faktury za te same roboty. Od generalnego wykonawcy i podwykonawców.
Gmina skorzystała z zapisu w umowie z generalnym wykonawcą i odstąpiła od kontraktu. - Nadzieje, że prace przejmie kolejna firma z listy uczestników pierwszego przetargu na budowę obwodnicy, czyli że złożymy zamówienie "z wolnej ręki", okazały się nierealne - ujawnia Golba. - W związku ze zmianą prawa Urząd Zamówień Publicznych zgodził się na zastosowanie tej formy zlecenia jedynie do robót zabezpieczających budowę przed zimą.
Generalnego wykonawcę, który dokończy obwodnicę Muszyny, władze gminy muszą wyłonić w nowym przetargu. Urzędnicy przygotowują jego ogłoszenie przed Bożym Narodzeniem. - Na procedury przetargowe mamy trzy miesiące, czyli czas do wiosny - wylicza Golba. - W kwietniu prace powinny ruszyć od nowa. Nawet ewentualny miesiąc poślizgu nie zaszkodzi terminowi zakończenia inwestycji w roku przyszłym.
Tak dawniej wyglądała droga Kraków - Tarnów [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!