Słowacy namawiają Zakopane do promowania się u nich

- W ostatnim roku wydaliśmy rekordową kwotę pieniędzy na promowanie się w Polsce, chyba najwięcej w historii naszego kraju! - podkreśla Jan Bosnovic, dyrektor Narodowego Centrum Turystyki Słowacji w Warszawie. Dodaje, że te środki już się im zwróciły. - Gdy weszło u nas euro, sezon zimowy okazał się katastrofą. Poszliśmy wtedy po rozum do głowy i zaczęliśmy ofensywę reklamową w Polsce. Tej zimy już przyjechało do naszych ośrodków o około 30 procent turystów z Polski więcej - twierdzi Bosnovic.

Słowacy, nauczeni doświadczeniem, namawiają Zakopane, aby się reklamowało w ich miastach. - Macie taki piękny kraj, dlaczego nie promujecie go u nas? Słowacy chętnie by go odwiedzili - zachęca Bosnovic. - Musimy też złączyć swoje siły i reklamować się wspólnie w Europie, wtedy będą efekty. Nie jesteśmy konkurencją!

Zakopiańczykom nie podoba się jednak słowacka reklama na naszym terenie. - W innych miastach, np. na Słowacji czy w Alpach, byłoby niedopuszczalne, aby na głównej ulicy ośrodka żyjącego z turystyki pojawiła się reklama innego miasta turystycznego. A u nas na Krupówkach Słowacy zawiesili olbrzymi billboard - uważa Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego. Nie ma racji. Wielkoformatowe reklamy Wrocławia czy Gdańska to w Krakowie codzienność w sezonie turystycznym.

Dyrektor Biura Promocji Zakopanego Andrzej Kawecki, przyznaje, że promocja Zakopanego i Polski na Słowacji jest w powijakach. Dodaje, że to się zmienia. Na Słowacji brakuje przede wszystkim wydawnictw o naszym kraju i regionie, słowników polsko-słowackich, folderów. - Wydajemy niedługo folder z Liptowskim Mikulaszem, gdzie połowa będzie o Zakopanem. Będzie on rozprowadzany w obydwu krajach - mówi Kawecki.