Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć 58-latka z Kamionki Małej. Dyspozytor odszedł z pogotowia

Redakcja
fot. Paweł Chwał
Wicedyrektor tarnowskiego pogotowia winą za pomylenie Kamionek obarcza pracownika z Limanowej. Dyspozytor odpiera zarzut i listownie składa wypowiedzenie z pracy. Podaje swoją wersję zdarzeń z 31 lipca, kiedy to rodzina wzywała pomoc do dławiącego się Józefa Górki.

WIDEO: Dyspozytor wysłał karetkę pod zły adres. Najpierw zmarł mąż, zaraz potem żona

Źródło: TVN 24, x-news.pl

Czytaj także: Kamionka Mała. Dyspozytor pogotowia pomylił miejscowości

Piotr Kogut, wicedyrektor Pogotowia Ratunkowego w Tarnowie, w rozmowie z reporterem "Gazety Krakowskiej" stwierdził, że 31 lipca Kamionkę Małą w powiecie limanowskim z miejscowością o tej samej nazwie pod Nowym Sączem pomylił dyspozytor pochodzący z Limanowej.

Tymczasem wspomniany dyspozytor złożył pisemne wypowiedzenie z pracy i opisał w liście do redakcji, jak wyglądała sytuacja z jego perspektywy. To on miał wykryć błąd swego kolegi. Przypomnijmy, że 31 lipca rodzina wzywała pomoc do dławiącego się Józefa Górki. Karetka przyjechała po 26 minutach, bo wcześniej dyspozytor wysłał ją do innej Kamionki. Mężczyzna zmarł, a kilka godzin później jego żona Maria. Dyrekcja tarnowskiego pogotowia uważa, że to nie system winny jest tragicznej pomyłki, ale - jak wykazało jej wewnętrzne śledztwo - człowiek.

Szef myli dyspozytorów
- Dyspozytor wysyłający karetkę do Kamionki Małej pod Sączem, a nie w powiecie limanowskim, pochodzi z Limanowej. To człowiek, który zna teren - przekazał nam Piotr Kogut. - Już u nas nie pracuje - oznajmił dyrektor i wspomniał, że to jeden z lepszych dyspozytorów.

Wykazał się w akcji ratunkowej podczas wypadku na autostradzie A4, kiedy poszkodowanych było prawie 20 osób, a w akcji brały udział dwa helikoptery i 16 karetek. - Potem, niestety, raz źle kliknął w nazwę miejscowości na komputerze (chodzi o Kamionkę Małą - przyp. red.) i w wyniku splotu tych nieszczęśliwych okoliczności musiał odejść - dodał dyrektor.

To nie limanowianin
Dyspozytor, którego o błąd oskarżył Piotr Kogut, stanowczo temu zaprzeczył. Co więcej, poinformował, że pisemnie złożył wypowiedzenie z pracy w trybie natychmiastowym. Pismo przesłał m.in. do wiadomości wojewody i starosty limanowskiego. Z relacji dyspozytora, którą udało się zdobyć dziennikarzowi portalu Limanowa.in, wynika, że tego dnia pełnił obowiązki kierownika zmiany dyspozytorskiej. O godz. 20.26 jego kolega przyjął wezwanie do zadławionego, nieprzytomnego mężczyzny z Kamionki Małej. Po wywiadzie medycznym uzupełnił kartę elektronicznej informacji i przekazał limanowianinowi, który był kierownikiem zmiany, a ten wysłał karetkę pod wskazany adres w powiecie limanowskim.

Po kilku minutach do dyspozytorni zadzwoniła rodzina Górki, by ponaglić pogotowie. Dyspozytor z Limanowej zaczął się zastanawiać, czy ratownicy pojechali pod dobry adres. Polecił koledze zweryfikować wezwanie. Otrzymał odpowiedź, że adres jest poprawny.

Po kolejnych minutach znów zadzwonili Górkowie, że wciąż czekają, a dyspozytor znów zapewnił, że karetka jedzie w dobre miejsce. Gdy załoga karetki poinformowała, że w Kamionce pod Sączem nad szkołą nie ma mostu, przez który mieli, według instrukcji jechać, szef zmiany zorientował się, że podwładny się pomylił. O tę wersję zapytamy Piotra Koguta, który dziś wraca z urlopu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska