- Są tak charakterystyczne, że z całą pewnością przedstawiają typy fizjonomiczne, bardzo prawdopodobne, że mogli pozować konkretnie ludzie, ale nie jesteśmy w stanie zidentyfikować modeli - mówi Rafał Ochęduszko, kurator wystawy "Obraz Złotego Wieku".
Drewniane i polichromowane rzeźby powstały ok. 1540 roku w warsztacie niemieckiego artysty Sebastiana Tauerbacha, działającego na dworze Zygmunta I. Ślad po zamówieniu pozostał w królewskich rachunkach.
Pierwotnie było ich 194, do dziś przetrwało zaledwie 30 głów. To jedna z niewielu oryginalnych dekoracji Zamku Królewskiego na Wawelu, choć pierwotnie można je było oglądać w innej aranżacji niż dziś – dziś jednak do końca nie wiemy, jakiej. Obecnie zdobią kasetonowy sufit Sali Poselskiej – to pomysł Adolfa Szyszko-Bohusza, kierownika prac renowacyjnych na Wawelu w okresie międzywojennym.
Większość rzeźb została zniszczona najprawdopodobniej na początku XIX wieku, kiedy siedzibę królów zamieniano na austriackie koszary. Ocalałe rzeźby zabrała do swojego muzeum księżna Izabela Czartoryska. Potem 24 rzeźby trafiły do Rosji, skąd wróciły na mocy rewindykacji dóbr kultury po traktacie ryskim – podobnie jak arrasy królewskie. Pozostała część przeszła przez ręce prywatne, będąc m.in. własnością rodziny Tarnowskich, skąd trafiły jako dar na Wawel. Los pozostałych rzeźb jest nieznany.
- Przez to, że zachowało się ich niewiele, trudna jest interpretacja. Zespół rzeźb dzieli się na kilka typów: niektóre nawiązują do kultury starożytnej, mitologii, np. postać mężczyzny z rogami satyra; jest grupa władców w antykizujących koronach, wzbogaconych o promienie słoneczne oraz głowy przedstawiające postaci w strojach współczesnych autorowi – wyjaśnia Rafał Ochęduszko. – Nie wiemy, czy przedstawiały grupy społeczne. Jedna z bardzo przekonujących teorii mówi, że były one komplementarne z fryzem, który miał być ilustracją traktatu moralizatorskiego, który cieszył się w XVI wieku ogromną popularnością. W tej interpretacji głowy mogłyby być przedstawieniem ludzi, którzy dostąpili nagrody i znaleźli się na firmamencie.
W latach 20. XX wieku Xawery Dunikowski wykonał cykl dwunastu głów wawelskich, wśród których znalazły się m.in. podobizny Adama Mickiewicza, Anny Jagiellonki, Henryka Walezego, jednak nigdy nie znalazły się one na stropie Sali Poselskiej.
XVI wieczne rzeźby można zobaczyć z bliska na wystawie „Obraz złotego wieku”. Co prawda, to nie pierwszy raz, kiedy można spojrzeć w oczy ludziom średniowiecza - w latach 90. głowy wawelskie były poddane konserwacji i wówczas też zaprezentowano je zwiedzającym – ale na pewno jest to rzadka okazja, by móc im się przyjrzeć.
Rzeźby można oglądać na Zamku Królewskim na Wawelu do 14 grudnia tego roku, wówczas zakończy się wystawa "Obraz Złotego Wieku". Złożyło się nią ponad czterysta eksponatów sprowadzonych z kilkudziesięciu muzeów i bibliotek, m.in. z The Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, The Bodleian Library w Oksfordzie, The British Library w Londynie, Luwru i Biblioteki Narodowej w Paryżu prezentuje nieoczywistą panoramę kultury renesansu za panowania ostatnich Jagiellonów.
Polska branża gier komputerowych jest światową potęgą!
