W polskiej lidze do osiągnięcia sukcesu wystarczą dwie rzeczy: dobry klimat w szatni i pojemne płuca piłkarzy. W „Pasach” o wiele łatwiej doprowadzić do satysfakcjonującego poziomu wskaźniki VO2max, bo kreowanie sprzyjającej „atmosfery pracy” to od lat tutaj jest czarna magia. Afera z Miroslavem Covilo pokazała, że nikt w klubie na błędach niczego się nie nauczył i nie zamierza tego robić. Z wtorku na środę rozorano to, co przez poprzednie tygodnie siał Probierz, enty szkoleniowiec, który musi stanąć do nierównej walki ze skutkami działań zarządu w zakresie, jak to się ładnie mówi, zarządzania zasobami ludzkimi. I proszę dobrze zrozumieć: nie chodzi o rozsądzanie win i przyznawanie w tym sporze racji Serbowi, bo być może akurat w tym wypadku prawda leży tam, gdzie leżeć lubi najbardziej – po środku. Chodzi o to, że można było tę sprawę załatwić zupełnie inaczej. Tym bardziej że ostatecznie załatwiono ją po myśli piłkarza. Po dziesięciu dniach kryzysu, który drużynie może jeszcze długo odbijać się czkawką.
Rzecz nie w tym, że piłkarzy należy wyłącznie głaskać i traktować z empatią dziecięcego psychologa, bo nie tędy droga. Nie da się też jednak z sukcesem prowadzić klubu, traktując go jak firmę, w której największą świętością jest ład korporacyjny. I w której działa zasada spłuczki - odpowiedzialność zawsze spada na pracowników najniższego szczebla, przez kadrę kierowniczą traktowanych protekcjonalnie. W Cracovii to rola zarezerwowana dla zawodników, którzy na swoje (nie)szczęście zarabiają niezrozumiale dużo, przynajmniej w oczach pracodawcy.
Zarząd zawsze wygrywa, taka jest natura korporacji. Szkoda jednak, że przez jego metody działania wygrywanie nie może wejść w krew Cracovii. Jeśli Probierzowi starczy siły przebicia, żeby się z tym uporać, to nie będzie mistrzem Polski lecz mistrzem świata.
Więcej na ten temat "afery Covilo":
Covilo kontra Cracovia. O co chodzi w tym sporze?**Kibice protestowali w sprawie Covilo, a prezes Filipiak osobiście gasił pożarCiąg dalszy zamieszania w Cracovii. Z pracy zrezygnował Tomasz Siemieniec, kierownik drużynyZarząd Cracovii nie wytrzymał. Covilo wysłany na urlopMiroslav Covilo odchodzi do Lugano. Jak zapamiętają go kibice Cracovii?**