Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Słowiński: Dotykanie czyjegoś artystycznego geniuszu, to potężny zastrzyk artystycznej adrenaliny

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Stanisław Słowiński podczas koncertu "Chopin Impressions"
Stanisław Słowiński podczas koncertu "Chopin Impressions" M. Stachowicz
Od 30 stycznia na platformie internetowej Play Kraków dostępny będzie koncert „Chopin Impressions” w wykonaniu Stanisława Słowińskiego i InfraArt Chamber Orchestra. Rozmawialiśmy z krakowskim skrzypkiem o tym niezwykłym przedsięwzięciu.

FLESZ - Sanepid wlepia kary, sądy je umarzają

W najbliższą sobotę swoją premierę na platformie Play Kraków będzie miał Pana koncert „Chopin Impressions”. Jak narodził się pomysł na ten projekt?

Pomysł narodził się podczas przygotowań do naszej azjatyckiej trasy koncertowej. Od dłuższego czasu współpracujemy z projektem Jakuba Krzeszowskiego - Jazzpopolsku oraz Fundacją Plateaux - i od kilku lat regularnie koncertujemy w krajach azjatyckich. Z roku na rok nasze trasy przybierały coraz potężniejsze rozmiary; wielotygodniowe eskapady, podczas których graliśmy niemal codziennie w innym mieście, nieraz jednego dnia grając dwa koncerty.

Planując kolejne tournee chcieliśmy przygotować coś naprawdę niezwykłego - tak zrodził się pomysł na projekt, w którym połączymy twórczo moją autorską muzykę z kompozycjami Chopina. Przygotowałem autorskie opracowania wybranych kompozycji, starając się jak najlepiej zrozumieć i zbadać główne filary, części składowe tej muzyki, a jednocześnie stworzyć w niej przestrzeń na improwizację - twórczą i spontaniczną interakcję. Na okoliczność koncertu „Chopin Impressions”, który przygotowaliśmy specjalnie dla platformy PLAY KRAKÓW stworzyliśmy dodatkowo materiał, który zabrzmiał podczas tej realizacji zupełnie premierowo - widzownie platformy będą pierwszymi, którzy będą mogli poznać naszą wizję tej muzyki.

„Nie(s)pokój uwięziony” to wystawa unikatowych, współczesnych lalek i fotografii Moniki Mostowiak.

Smutne i niedoskonałe. Wystawa kolekcjonerskich lalek o ruch...

Twórczość Chopina ma w Polsce wręcz pomnikowy charakter. Można do jego kompozycji podejść nie na kolanach?

Nie tylko można, ale należy. To naprawdę genialne kompozycje - poruszają najczulsze struny naszych emocji - jak więc można szukać tu miejsca na dystans, jakiegoś rodzaju izolację? Uważam takie podejście za głęboko sprzeczne z ideą muzyki, w którą wierzę i którą chcę się zajmować, a także jakiej kocham doświadczać jako odbiorca. Muzyka powinna łączyć wszystkich, których dotyka - kompozytora, wykonawcę, słuchacza. Jeśli to połączenie w jakimś miejscu jest przerwane - przez brak komunikatywności, warsztatu, czy właśnie pomnikowe, chłodne traktowanie muzyki - nie ma wtedy szans na ukazanie pełni głębi i wartości danego dzieła. Dla mnie osobiście obcowanie z kompozycjami tej rangi jest niezwykle mocną inspiracją do działania - pozwala mi uwolnić i wzbudzić moją własną wrażliwość i kreatywność - pobudza do pracy, poszukiwań nowych dróg w muzyce. Dotykanie czyjegoś artystycznego geniuszu, to potężny zastrzyk artystycznej adrenaliny.

Jaki był klucz wyboru tych dziesięciu utworów, które złożą się na koncert?

Czysto subiektywny - przesłuchałem wiele godzin muzyki Chopina i długo biłem się z myślami, jak dokonać selekcji, bo ogrom przepięknych kompozycji był wręcz przytłaczający. Ostatecznie wybrałem utwory, z którymi najbardziej się identyfikowałem, w których widziałem największy ładunek emocjonalny i jednocześnie najbardziej naturalne drogi muzycznej interakcji. To przede wszystkim utwory, które wręcz zalewają słuchaczy treścią - barwami, nastrojami, emocjami - niezwykle bogata i piękna muzyka.

Grał pan w różnych składach różne gatunki muzyczne – od klasyki po jazz. Te doświadczenia były pomocne przy reinterpretacji Chopina?

Mam za sobą kilkanaście lat klasycznej edukacji, której nie zamieniłbym na nic innego - piękny czas pracy nad warsztatem, poszukiwań i zagłębiania się w muzykę. Od momentu, kiedy moja droga artystyczna zorientowana jest głównie na muzykę autorską, w dużej mierze jazz i muzykę improwizowaną coraz bardziej czuję, że moje miejsce jest na styku tych światów. Uwielbiam poszukiwać w muzyce powiązań i części wspólnych, łączących nieraz bardzo odległe artystyczne krainy. Nie chodzi tu o łączenie gatunków „na siłę”, czego jestem wręcz przeciwnikiem.

Chodzi o poszukiwanie muzyki ponadgatunkowej - przełamującej ograniczenia gatunkowe i wymykającej się zbędnej klasyfikacji. Muzyka Chopina jest dla mnie kwintesencją tej idei, czego dobitnym dowodem jest olbrzymia popularność jego utworów na całym globie - niezależnie od kontekstu kulturowego, strefy czasowej czy kontynentu. Można spekulować - czy to kwestia przystępności? Kolorytu fraz? Warsztatu kompozytorskiego? Dla mnie natomiast jedno jest pewne - siłą tej muzyki jest jej rdzeń - tkwiące w niej głęboko i nierozerwalnie treść, przekaz emocjonalny - to muzyka płynącą prosto z serca.

- W jaki sposób zinterpretował Pan kompozycje Chopina – bliżej klasyki czy jazzu?
- Przygotowując aranżacje nie myślałem takimi kategoriami. Do każdego utworu podchodziłem zupełnie indywidualnie; starałem się jak najlepiej zrozumieć każdą z tych kompozycji i uwypuklić ich esencję tak, by nie zaburzyć tego, co w danym utworze najważniejsze, a stworzyć przestrzeń na moją własną ekspresję i kreację. Całość narracji tego programu przeprowadza nas przez szeroki wachlarz gatunków, zataczając kręgi od momentów interpretowanych bardzo klasycznie, orkiestrowo, przez zderzenia gatunkowe, w których balansujemy pomiędzy oryginalną kompozycją, a inspiracjami jazzem, muzyką współczesną, czy filmową, aż po fragmenty, w których stworzyliśmy miejsce na totalną jazzową wolność i swobodę. Każdy z utworów dał zupełnie inne pole do interpretacji i reinterpretacji, stworzył inne możliwości, co było bardzo inspirujące i motywujące do twórczej pracy.

Specjalizuje się Pan w muzyce improwizowanej. Czy „Chopin Impressions” też dały Panu okazję do improwizacji?

Tak wysokiej klasy i niezwykle emocjonalne kompozycje zawsze dają taką przestrzeń; niezależnie czy element improwizacji rozumiemy bardziej konwencjonalnie - w rozumienia spontanicznej kreacji muzyki, jak to ma miejsce w jazzie, czy myślimy kategoriami twórczej interpretacji. Często spotykamy się z postrzeganiem interpretacji muzyki klasycznej nie w kategorii kreacji, a co najwyżej kreatywnego odtwórstwa.

Jestem absolutnie przeciwny takiemu podejściu. Nie można nie zauważyć, jak wielką swobodą przekazywania emocji, czy komunikowania własnej artystycznej wrażliwości wykonawcy cechują się najwybitniejsze wykonania; nieśmiertelne interpretacje najwybitniejszych instrumentalistów, wokalistów, czy dyrygentów. Moim zdaniem piękna, dojrzała interpretacja może być porównywalnie twórcza jak czysta improwizacja - esencją nie jest bowiem różnica między generowaniem muzycznej formy, a odtwarzaniem już gotowej kompozycji. Esencją jest różnica między tworzeniem muzyki nasyconej treścią i emocjami, a wytwarzaniem zjawisk dźwiękowych pozbawionych fundamentu.

Chopin kojarzy się z fortepianem, a pan jest skrzypkiem. Jak brzmi Chopin ze skrzypcami w roli głównej?

W przypadku naszego projektu w roli głównej wciąż pozostaje muzyka Chopina - jest ona rzecz jasna ukazana przez pryzmat mojej wrażliwości i mojego języka muzycznego, a także wrażliwości wszystkich wspaniałych muzyków, z którymi mam przyjemność współtworzyć tą realizację. Z całą pewnością z uwagi na mój skrzypcowy background i sposób myślenia kompozytorskiego, który bardzo mocno jest oparty na myśleniu kwintetem smyczkowym, moja koncepcja tej muzyki w wielu miejscach podąża odrębnymi ścieżkami, niż to ma miejsce w przypadku bardziej konwencjonalnego - pianistycznego podejścia.

Nie starałem się natomiast szukać tu za wszelką cenę rewolucji, dekonstruować tej muzyki, adaptując ją na skrzypce – przeciwnie: moim głównym celem było odczytanie ze zrozumieniem i szacunkiem oryginalnych kompozycji i odnalezienie w nich miejsca na moją wrażliwość, autoekspresję; pole do twórczego eksperymentu.

„Chopin Impressions” powstało z udziałem InfraArt Chamber Orchestra. Co to za zespół?

To orkiestra kameralna, założona przeze mnie pod skrzydłami agencji kreatywnej InfraArt, której jestem właścicielem i dyrektorem generalnym. W jej skład wchodzą muzycy, z którymi uwielbiam pracować. Nie mówię tu, rzecz jasna, jedynie o aspekcie warsztatowym - wszyscy członkowie orkiestry to muzycy związani z najważniejszymi ośrodkami akademickimi w Polsce, współpracujący z niezwykle cenionymi orkiestrami, czy zespołami kameralnymi. Przede wszystkim cenię ich otwartość; brak blokad i ograniczeń, które potrafią przekreślić całą wartość warsztatu instrumentalisty.

W przypadku tych, tórych usłyszymy w koncercie „Chopin Impressions” z pełnym przekonaniem możemy mówić o artystach świadomych warsztatowo, artystycznie i niezwykle czułych na detal, barwę muzyki - myślących ponadgatunkowo i w taki sam sposób interpretujących muzykę.

Dzisiaj bardzo dba się o wizualną stronę koncertów. Jak to będzie wyglądało w przypadku „Chopin Impressions”?

Tym projektem zajmowaliśmy się jako agencja kompleksowo, co dało mi wielki komfort swobodnego doboru wszystkich zaangażowanych w realizację, a zatem pracować tylko z ludźmi, nie tylko o odpowiednim warsztacie, ale przede wszystkim takimi, których niezwykle cenię artystycznie. Reżyserką świateł była Ada Bystrzycka z Mulitsceny. Celowo używam tego słowa, bo w jej przypadku faktycznie trzeba mówić o pełnoprawnej rezyserii; gra świateł, którą Ada przygotowała na okoliczność tego koncertu jest niezwykle detaliczna, uwypukla napięcia i narrację całego koncertu, stanowiąc integralny element realizacji - bardzo się cieszę, że mieliśmy okazję współpracować przy tej okazji. Reżyseria wizji i realizacja wideo to dzieło Mateusza Miszczyńskiego i jego domu produkcyjnego Linoskoczek.

Mateusz to prawdziwy poeta obrazu - jest bardzo wyczulony na niuanse, na nastroje, barwy ukryte w muzyce. Ten klucz widać też w pracy operatorów, których zaprasza do współpracy - to niezwykle ważne, bo tego typu muzyka bardzo zyskuję dzięki takiej wrażliwości. Współpracowaliśmy już przy wielu okazjach i czuję, że i tym razem, nasze artystyczne wizje spotkały się we wspólnym punkcie tworząc spójną, angażującą całość. Kompletu wrażeń wizualnych dopełnia kreacja artworku towarzyszącego premierze, który przygotowała moja żona - Ola Słowińska. Od lat współpracujemy artystycznie na wielu polach, nasze wrażliwości zderzają się w bardzo kreatywny sposób; połączenie ekspresji wizualnej i muzycznej daje bardzo szerokie pole inspiracji. W minimalistycznej formie udało się jej ująć główną idee tego projektu - kreatywną interakcję i poszukiwanie uniwersalnego, komunikatywnego przekazu muzyki, w której każdy znaleźć będzie mógł dla siebie miejsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska