https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stary Kraków i morderstwa pod okiem świętego Benedykta. Rozmowa z autorką kryminału "Głód" - Idą Sol

Paweł Gzyl
Opracowanie:
"Głód"
"Głód" Materiały prasowe
Ida Sol - pseudonim, za którym kryje się krakowska naukowczyni, debiutująca powieścią "Głód" jako autorka kryminałów. To kolejny na księgarskim rynku dreszczowiec rozegrany w realiach Krakowa. Czy powieść wydana przez Księgarnię Akademicką stanie się bestsellerem?

Komisarz Kornel Rostocki zostaje wezwany do zbezczeszczonych zwłok, odnalezionych w ogródkach działkowych, w okolicach klasztoru oo. Benedyktynów. W tym samym czasie profesor Teresa Levy odkrywa w rękopisach Biblioteki Jagiellońskiej listy sprzed ponad wieku, które są rozpaczliwym wołaniem o pomoc młodej kobiety. Kolejne dni przynoszą nowe ofiary mordercy, którego ze względu na sposób działania okrzyknięto Zielarzem. Wspólną nić, łączącą oba tematy, odnajduje Levy, badająca losy polskiej szlachty na Kresach Wschodnich.

- Jak to się stało, że naukowczyni napisała kryminał?

- Uwielbiam czytać kryminały. Z wypiekami na twarzy czekam na premiery Kuźmińskich, Kańtoch czy Katarzyny Puzyńskiej. Wychowałam się na powieściach Chmielewskiej. Mamie podkradałam „Ewa wzywa 07”. Odkąd pamiętam towarzyszyła mi myśl, że napisać powieść kryminalną byłoby po prostu fajnie… A kiedy odkryłam, że budowanie relacji w powieści, kreowanie cudzego świata, życie tym, co nigdy się nie wydarzy, jest możliwe – to przepadłam. Przynajmniej na te kilka miesięcy pisania „Głodu”. Bo pisanie jest niesamowitym doświadczeniem.

- Dlaczego postanowiłaś wydać „Głód” pod pseudonimem?

- Decydując się na pseudonim literacki, chciałam uniknąć pytań: czy to ty jesteś Teresą, główną bohaterką, rozwiązującą kryminalne zagadki? Na ile jesteś podobna do Teresy? Kto to jest Rostocki? Znam go? „Głód” jest narracyjną fikcją od pierwszego do ostatniego zdania. Pochlebia mi, że ktoś mógłby chcieć odnaleźć siebie w mojej powieści, ale jej nie znajdzie. A dlaczego Ida Sol? Bardzo lubię imię Idalia, zawsze kojarzyło mi się z „Fantazym” Słowackiego.

- A sol to słońce po włosku.

- Wybrałam ten pseudonim także z innego powodu. Z powodu moich fascynacji mentalnością przełomu XIX i XX wieku i teatrem tego okresu, w tym m.in. postaciami dwóch wybitnych kobiet: Ida(lii) Pawlikowskiej i Ireny Sol(skiej). A wracając do powodu pisania pod pseudonimem, to przede wszystkim uważam, że każdy z nas pełni w życiu różne role społeczne. Łączenie ich jest nieuniknione, ale oddzielanie – w stopniu, w jakim to oczywiście jest możliwe – daje duży komfort psychiczny. To jakby zamknąć za sobą drzwi i wejść do następnego pokoju.

- Zadajmy ro sakramentalne pytanie: jesteś podobna do swojej głównej bohaterki, Teresy Levy?

- Myślę, że nie jestem do niej podobna. W powieści jest bohaterka, w której odnalazłabym bliskie sobie cechy, ale nie jest nią Tes. Czasami się zastanawiam, czy ja Levy to w ogóle lubię.

- „Głód” rozgrywa się przede wszystkim w Krakowie. W szczegółach poznajemy topografię miasta, przede wszystkim dzielnicy Podgórze. Dlaczego postanowiłaś osadzić akcję w tym mieście?

- Mieszkam w Krakowie, to miasto jest mi najbliższe. Znam wszystkie miejsca, w których dzieje się akcja powieści znacznie lepiej, niż mogłam to wyrazić w samej książce. Stały się częścią mojego życia, a dzięki powieści mogłam sobie po raz kolejny przypomnieć, że bardzo je lubię, są dla mnie ważne. Jak mieszkasz w Krakowie od dawna albo od zawsze, to w pewnym momencie uświadamiasz sobie, że stałeś się tylko nieuważnym przechodniem, który patrzy, a nie widzi. Pisanie „Głodu” przypomniało mi, czym jest pierwsze wrażenie, zachwyt nad czymś, co widzisz po raz pierwszy. Kiedy napisałam scenę dziejącą się w którymś z miejsc Krakowa – czy to na Podgórzu, czy w innej części miasta – to potem niemal biegłam, by się przekonać, czy na pewno jest tam tak, jak to przedstawiłam. Nie chodzi o architektoniczne detale, ale o pamięć miejsca, emocji. To jest naprawdę świetne uczucie, kiedy przechodzisz przez Ogród Profesorski albo Rynek Podgórski, a w głowie słyszysz myśli Teresy Levy albo Jagody Wielickiej – dopiero co napisane.

- Akcja powieści osadzona jest w starym Krakowie. Dlaczego?

- Chętnie go przypominam, bo kulturowo miasto bardzo się zmieniło w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Coraz liczniejsze korporacje i nowobogackie osiedla zmieniły tkankę miasta. Widać to na każdym kroku. Żyje się szybciej, drożej, brakuje miejsca na dialog, czasu na rozmowę, small talk przy piwie. Zwłaszcza przy piwie – zapewne tak powiedziałaby Teresa Levy, główna bohaterka „Głodu”. Miejsca akcji powieści połączyłam wątkiem kultu świętego Benedykta. Jednak intryga wiedzie bohaterów daleko poza Kraków – do Stanisławowa i Odessy. Fabuła „Głodu” wygnała bohaterów mojej książki na wschód, nawet w czasie wojny. To także podróż w głąb historii, wcale nie takiej odległej – skojarzenia z Wielkim Głodem powinny być naturalne i oczywiste. W tle opowieści majaczy prowincjonalna mentalność małych polskich miasteczek. Wybrałam na miejsce pochodzenia głównych bohaterów Koleszno, ale mogłoby to być jakiekolwiek inne miejsce. Koleszno – jak tysiące innych

- Komu polecisz swoją książkę?

- Każdemu, kto lubi kryminały i kocha Kraków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska