Podbieranie klientów z przystanków jest zmorą dla przewoźników w każdy sezon – czy to letni, czy zimowy. Dla turystów to mniejszy problem, bo szybciej „złapią” transport. Wygląda to w ten sposób, że na przystanki, gdzie czeka dużo pasażerów podjeżdżają busy, lub taksówki. Kierowcy pyta oczekujących gdzie chcą jechać i oferuje podwózkę. Co więcej, niektórzy busiarze niemal regularnie podjeżdżają na przystanki tuż przed autobusem regularnym, który kursuje zgodnie z rozkładem jazdy. Wiedzą bowiem o tym, że będą wówczas ludzie na przystanku.
- Dzieje się tak i to bardzo często. Na przystankach w centrum miasta, ale także w Kuźnicach. Tam jest przystanek dla wysiadających, a niektórzy tam stoją na zbierają turystów. Tu jest wolna amerykanka. Każdy robi jak chce by zarobić jak najwięcej – mówi jeden z taksówkarzy w Zakopanem. Boi się przedstawić, by nie narazić się na nieprzyjemności ze strony innych przewoźników.
Inny dodaje, że w sezonie regułą stało się, że busy jadące do Morskiego Oka kursują po przystankach w mieście – od Olczy przez Skibówki, by zebrać komplet pasażerów chcących jechać na szlak i dopiero wyjeżdża w trasę. - Turyści chcieli jechać do Morskiego Oka, a wcześniej serwuje się im tournée po Zakopanem – dodaje kierowca.
Problem podbierania klientów dotyka głównie przewoźników regularnych, którzy kursują zgodnie ze zgłoszonym rozkładem jazdy. Co więcej, za korzystanie z przystanków muszą oni płacić.
- Taki proceder pobierania jest więc nie tylko nielegalny, ale i nieuczciwy – mówi Marek Trzaskoś. Komendant straży miejskiej wyjaśnia, że zgodnie z przepisami z przystanków mogą korzystać jedynie przewoźnicy regularni. - Taksówki nie mają do tego prawa. Nie wolno się zatrzymywać i nagabywać turystów. Taksówkarze nie może także zatrzymać się na przystanku i zabrać klienta, z którym się umówił telefonicznie – mówi Trzaskoś.
Straż miejska zapowiada wzmożone kontrole na przystankach – tych, które są najczęściej objęte „nielegalnym” procederem. Dotyczy to głównie Alej 3 Maja, a także przystanku przy ul. Zamoyskiego – w okolicy Watry.
Co grozi kierowcom, którzy w ten sposób „łapią” klientów? Niestety niewiele. - Zgodnie z przepisami my możemy jednie spisać protokół i przekazać do stosownego wydziału w urzędzie miasta, który zajmuj się wydawaniem licencji taksówkarskich. Gdy okaże się, że dany kierowca będzie notorycznie łamał przepisy, wówczas wydział będzie mógł zawiesić lib odebrać mu licencję – mówi komendant straży miejskiej w Zakopanem.
Sami kierowcy taksówek przyznają, że proceder jest nieelegancki, ale wynika ich z daniem z faktu, że nie ma wystarczającej ilości postojów taksówkarskich w mieście. - Po Zakopanem w sezonie jeździ niemal 800 taksówek. A miejsc na postojach jest dla 60 aut. Więc pozostali szukają miejsca gdzie się da. Każdy chce przecież zarobić – mówi jeden z kierowców.
Droga z Zakopanego do Morskiego Oka stanęła w korkach. Wszys...
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]