Tylko szokiem, jaki przeżyli politycy rządzącej partii, że Standard & Poor’s im uwierzył, można tłumaczyć dziwną reakcję. Najpierw przez trzy dni słuchaliśmy: „Polacy, nic się nie stało”, „gorsze oceny mają Włosi i Hiszpanie”, „nie ma czym się przejmować” itd. Dopiero kilka dni później, gdy zadołował złoty i warszawska giełda, nastąpiła zmiana.
Pani premier zapewniała, że w Brukseli powie wszystkim, że „Polska jest wspaniałym państwem rozwijającym się”. Mateusz Morawiecki, wicepremier i minister rozwoju, zapewniał, głównie inwestorów zagranicznych, że mamy bardzo stabilne finanse, niski dług publiczny, że utrzymamy deficyt budżetowy poniżej 3 proc., a nasza gospodarka jest stabilna, oparta na mocnych fundamentach, czyli na eksporcie i inwestycjach, więc ten cały rating to wielka pomyłka, pic na wodę i fotomontaż. Inni dorzucali, że jest tak dobrze, że bezrobocie mamy poniżej10 proc.
Jedynie Marcin Mastalerek, rzecznik sztabu wyborczego PiS, głupio tłumaczył, że PiS nigdy nie miał hasła „Polska w ruinie”, że wymyśliła go Platforma Obywatelska.
Niewierny Tomasz! Nic dziwnego, że Jarosław Kaczyński nie chciał go widzieć w rządzie PiS. Jeżeli politycy PiS mówili prawdę przed wyborami o sytuacji gospodarczej kraju, to ten rząd dokonał cudu. W ciągu trzech miesięcy nasza gospodarka budowana z dykty, będąca w ruinie, stała się silna i stabilna, a bezrobocie zmalało. Co prawda Bóg stworzył świat w siedem dni, ale to był chaos, pustynia. A oni z ruiny stworzyli kwitnący bogaty kraj. Przeżyliśmy drugi cud nad Wisłą i nawet o tym nie wiedzieliśmy. Co dziwne, nie zdawali sobie z tego sprawy także jego autorzy. Albo są tacy skromni, że się nie chwalili.
Politycy kłamią i oszukują i dotyczy to wszystkich, bez względu na ubarwienie partyjne. Jak twierdził Georges Clemenceau: „Nigdy nie kłamiemy tyle, co przed wyborami, podczas wojny i po polowaniu”. A on wiedział, co mówi, bo był premierem Francji.
W codziennym życiu, gdy damy się komuś nabrać, oszukać, później już mu nie wierzymy, unikamy go jak ognia. Z politykami jest inaczej. Bez względu na to, ile razy wcisną nam kit, wybaczamy, zapominamy. A oni wiedzą, że zawsze mogą liczyć na nasze poparcie. Zapewne dlatego nigdy nie zważają na to, co nam obiecują i co opowiadają.