„Clickbajtozę”, czyli walkę o fajne tytuły, wielu z nich bardzo wzięło sobie do serca. Tak bardzo, że można wymienić klasyczne, funkcjonujące w naturze wzory tytułów i nagłówków, gwarantujące, że się na materiał redakcyjny czytelnik rzuci, a nawet kliknie:
Przerywanie milczenia. Niezmiernie cieszą te chwile, w których milczenie przerywa ktoś, o kim nie wiedzieliśmy że w ogóle milczał, czy tam istniał. Ba, nawet sam podmiot nie zawsze jest swojego dotychczasowego niemówienia świadom. Coś tam sobie po piwie napisał na facebooku, tym samym milczenia zmowę przerywając. Ważne jest, by milczenie i jego koniec dotyczyły sprawy niezbyt istotnej. Wtedy tytuł i w ogóle artykuł jest przepyszny i rzucam się na niego z rozkoszą. Niech wymyślę: „Jadwiga ze wsi pod Mielcem przerwała milczenie! Pies sąsiada regularnie robi kupy na moje grządki.”
Bycie w szoku. Pamiętam lata 80’. Nikt wtedy w szoku nie był. Ktoś tam się od czasu do czasu zdziwił, kogoś coś zaskoczyło, niemniej szok dotyczył wyłącznie ofiar wypadków komunikacyjnych, oraz ludzi, którzy przez przypadek wyszli z lasu wprost na pasiekę i zostali zaatakowani przez pszczoły. Dostawali wtedy szoku anafilaktycznego, choć nawet wtedy niektórzy twierdzili, że to zwykły, acz niebezpieczny, wstrząs.
Prawdziwa rewolucja. Cokolwiek ktoś nowego wymyśli, od razu staje się rewolucja. Co prawda nikt (do czasu ukazania się artykułu) tej rewolucji nie doświadczył, nikt z jej powodu nie umarł ani nie został obalony, ale rewolucja się najwyraźniej odbyła, bo przecież jest „prawdziwa”, przynajmniej w dziedzinie, dajmy na to, kosmetyków do polerowania samochodów.
Masowe szaleństwo/zakochanie się. To, podobnie jak szok, zjawisko występujące nieświadomie, za to u wielkich mas ludzkich. Zakochują się, są w szoku, lub szaleją przeważnie „Polacy”, albo po prostu „wszyscy”, ważne żeby powodem tego nagłego uniesienia była jakaś kompletna pierdoła. Na przykład: „Polacy oszaleli na punkcie rewolucyjnej szczoteczki do zębów” - czytam, w trakcie porannej toalety ze starą, zwykłą szczoteczką w dłoni, czując się Polakiem, a jednoczenie wykluczonym, z całej rzeszy szczęśliwych, stomatologicznych wariatów.
