Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taka naprawdę jest bohaterka "Julki"

Redakcja
Maja Bohosiewicz lubi nurkować, szybkie samochody i imprezy w Alpach, kiedy jeździ na snowboardzie
Maja Bohosiewicz lubi nurkować, szybkie samochody i imprezy w Alpach, kiedy jeździ na snowboardzie Wojciech Gadomski
- Na razie pracuję i jestem zadowolona. Jeśli taki stan się utrzyma, będę szczęśliwa. Studiowałam przez chwilę reżyserię i myślę, że chciałabym kiedyś do tego wrócić - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Maja Bohosiewicz, która w serialu "Julka" gra Anitę Ziółkowską.

Czytaj też: Małyszowie potrafią się pokłócić głośno i długo

Rosołek? Tak w samo południe?
Czemu nie? Tak dużo czasu spędzamy na planie, że czasem trudno zjeść coś ciepłego. Jak nadarza się okazja, przerwa, trzeba ją wykorzystać.

Niezłe z Ciebie "Ziółko"?
Gram Anitę Ziółkowską, recepcjonistkę w klinice piękności. Gdzieś kiedyś napisano, że mam ksywkę "Ziółko", ale raczej nikt tak do mnie nie mówi.

A w życiu prywatnym niezłe z Ciebie ziółko?
Mieliśmy rozmawiać tylko o "Julce".

Ok. Zapytajmy o rolę. Grasz władczą recepcjonistkę?
Nie taką znowu władczą. To bardzo dobra dusza naszej kliniki. Wie wszystko o wszystkich z racji swojego zawodu, przez nią przechodzą problemy innych, ale nie wykorzystuje tego do niegodziwych celów. Jest dobroduszną, trochę naiwną, a przez to może i trochę głupiutką osobą, czasem zbytnio zawierzającą innym ludziom.

Co się zmieniło w studio przy Płk. Dąbka odkąd TVN kręcił tu "Majkę"?
Dalej jest warsztat samochodowy i urocza knajpka rodem z Kazimierza. Tylko biuro architektoniczne zmieniło się w klinikę piękna.

Czemu nie kręcicie w prawdziwych knajpach?
Kręciliśmy, ale pamiętajmy, że scen jest bardzo dużo, zabiera to czas, pieniądze. A poza tym nie możemy zakłócać rytmu tego miasta i życia turystów, którzy na przykład chcą w spokoju wypić sobie poranną kawę na placu Nowym. (śmiech)

Zaczynałaś grać w teatrze?
Pierwszą rolę w życiu zagrałam w Teatrze Słowackiego. Przeszłam casting. Szukali 15-16-letniej dziewczynki, która może zagrać rolę Hedwig w "Dzikiej kaczce".

Wykosiłaś konkurencję?
Nie do końca. Najpierw wygrała dziewczyna ze szkoły teatralnej. Okazało się jednak, że była już na pierwszym roku studiów i nie dostała zezwolenia ze szkoły na granie. Weszłam więc do gry trochę z ławki rezerwowych. (śmiech)

Byłaś wtedy jeszcze w liceum aktorskim. Z czego tam zdaje się maturę?
Z bardzo przyziemnych przedmiotów. Nie z wymowy czy emisji głosu. Zdawałam języki, historię i wiedzę o społeczeństwie

WOS?!
Założyłam, że sprawy związane z aktorstwem mogą nie potoczyć się tak jakbym chciała, a to było drugim tematem najbliższym moim zainteresowaniom. Ludzie mnie fascynują, więc WOS był dobrym wyborem.

Jesteś teraz w szkole aktorskiej?
Nie. I wcale się tam nie wybieram.

Można być aktorem i jej nie skończyć?
Można. Zdawałam kilka razy i dochodziłam do ostatnich etapów, ale za każdym razem brakowało trochę szczęścia. Byłam tuż pod kreską i nie znalazłam się na liście 20 szczęściarzy. Trudno.

Co Ci kazali dziwnego robić na egzaminach?
Te zadania nie są nienormalne, tylko mają sprawdzać wyobraźnię. Może to się wydać dziwne, że każą zagrać "wodę zamkniętą w butelce", ale musisz uruchomić swoją kreatywność. Nie ma złych odpowiedzi, tylko trzeba swoim pomysłem zainteresować komisję. Ja nie pamiętam jakichś kosmicznych pomysłów. Na egzaminie przygotowuje się też teksty. Musiałam w "Kwiatach polskich" na pogrzebie witać królową angielską. To było smutne.

Na jakim etapie jest teraz Twoja kariera?
A jaka jest skala? Od 1 do 10? Na razie pracuję i jestem zadowolona. Jeśli taki stan się utrzyma, będę szczęśliwa. Studiowałam przez chwilę reżyserię i myślę, że chciałabym kiedyś do tego wrócić. Na razie jednak z braku czasu ten plan musi poczekać. Najważniejszą rzeczą w życiu dla mnie jest aktorstwo. Wiem, że to chwiejny zawód, ale na razie dostaję propozycje.

Karierę będziesz robić w Krakowie? O rodzinnych Żorach już zapomniałaś?
Żory to moje rodzinne miasto i czuję się tam doskonale. Otrzymaliśmy prawa miejskie wcześniej niż Kraków! Tu zaś jestem na chwilę, bo wyprowadziłam się do Warszawy. Muszę tam mieszkać, bo tu pod Wawelem robi się mało produkcji. To w stolicy są studia filmowe i siedziby producentów.

W dzieciństwie jadłaś tylko kluski i krupniok?
Rodzice z wykształcenia to inżynierowie górnictwa, ale krupnioku nie jadałam. Ale wodziankę tak. Zupę postną, tak zwaną zupą z gwoździa. (śmiech) Zrobioną z chleba i czosnku. Pyszna.

A byłaś kiedyś na dole w kopalni?
Nie miałam przyjemności. Mój kontakt z górnictwem? Rodzice większości moich koleżanek z rodzinnych Żor byli górnikami. Wstawali o piątej rano i jechali na szychtę.

Kultywujesz ormiańskie tradycje w swoim życiu?
Moja rodzina ma ormiańskie korzenie. Ostatnio poznałam superdziewczynę z Armenii, Lilit. Szybko się zaprzyjaźniłyśmy. I muszę przyznać, że tylko tak kultywuję moje ormiańskie korzenie.

I nie byłaś w Armenii?
Nie byłam, ale na pewno się wybiorę.

Jak znajdziesz czas między nurkowaniem i samochodami?
Tak, to moja pasja. Zaczęła się dwa lata temu. Niesamowity jest ten podwodny świat, o którego istnieniu nie wiedziałam zbyt wiele. Teraz każdą przerwę w pracy planuję na nurkowy wypad.

Skąd ta pasja?
Kiedyś po trzymiesięcznej wyczerpującej pracy na planie postanowiliśmy pojechać z przyjaciółmi do Tajlandii. Na totalne byczenie się. Tak strasznie się byczyliśmy, że aż było nam wstyd, że nic nie zwiedzamy i nie robimy. W pewnym momencie postanowiliśmy ponurkować. To było coś fantastycznego. Nurkowaliśmy potem już każdego dnia. A po trzech miesiącach od powrotu do Polski pojechaliśmy nurkować do Egiptu.

Masz własny sprzęt?
Oczywiście. Tylko nie mam akwalungu. Jest ciężki i trudno go transportować. Wypożycza się go na miejscu. Ale tak wszystkie pianki, maski, komputery nurkowe mam.

A samochody?
Najbardziej lubię rozwalać. Na urodziny dostałam cudowny prezent - lekcje jazdy różnymi samochodami sportowymi w szkole jazdy w Kielcach.

Lubisz rozwalać auta. To ile masz punktów karnych?
(śmiech) Malutko.

Lubisz cisnąć gaz do dechy?
Nie. Miałam dość poważną nauczkę na drodze i od tego momentu nauczyłam się nie przekraczać dozwolonej prędkości.

A na snowboardzie jeździsz, czy robisz sobie tylko zdjęcia z deską?
Jeżdżę! Od dziecka jeździłam na nartach. Rodzice zabierali mnie w Beskid Śląski. Ale dwa lata temu przerzuciłam się na snowboard i bardzo mi się podoba. Ale jeszcze bardziej imprezy na stokach w Alpach. Muzyka, taniec, wspaniała atmosfera. Takich zdjęć to mam dużo.

Kim chciałaś zostać w dzieciństwie?
Lichwiarką. Chciałam mało robiąc, zarobić bardzo dużo, bardzo szybko.

Ale wiesz, że to jest nielegalne?
Gdy się dowiedziałam, zmieniłam marzenia.

Czemu aktorka, a nie bankier czy makler?
Daj spokój. Za dużo na to trzeba czasu. (śmiech) Ja chciałam milionów od zaraz. Miałam sześć lat i swoje potrzeby.

Przed wystąpieniem w "Julce" oglądałaś "Majkę"?
Nie, ale regularnie oglądam "Julkę".

A w dzieciństwie ulubiony serial?
"Pełna chata", gdzie grały takie urocze bliźniaczki. Z bajek to "Pszczółka Maja", choć ja to już jestem z pokolenia masy bajek dostępnych na kablówce. Razem z braćmi oglądałam "Johnny Bravo".

Zagrałabyś główną rolę na przykład w serialu "Genowefa"?
Czemu nie. Nie miałabym oporów z powodu imienia bohaterki. Tylko jeśli jakiś serial nie spodobałby mi się pod względem artystycznym lub promował złe wartości nie wzięłabym w nim udziału.

Rozmawiał Piotr Rąpalski


Maja Bohosiewicz:
Polska aktorka urodzona 20 listopada 1990 roku. Absolwentka Liceum Aktorskiego przy L'Art Studio w Krakowie. Zadebiutowała w Teatrze Słowackiego w sztuce "Dzika kaczka" jako Hedwig. Zagrała w kilku serialach telewizyjnych, m.in. "Londyńczycy", "M jak Miłość", "Siostry", "Szpilki na Giewoncie". Wystąpiła też w filmie "Pokaż kotku, co masz w środku" i w nominowanym do Oscara "W ciemności". Obecnie poświęca się pracy na planie serialu TVN "Julka", którego akcja rozgrywa się w Krakowie. Urodziła się w rodzinie polskich Ormian. Jest siostrą aktorki Sonii Bohosiewicz i kuzynką aktora Jakuba Bohosiewicza. Mieszka na co dzień w Warszawie.

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska