Taksówkarze zrzeszeni w czterech największych korporacjach pod Giewontem o problemie mówią od kilku miesięcy. Sytuacja zaogniła się, gdy w ubiegłym roku na zakopiańskie drogi wjechały auta należące do międzynarodowych korporacji, które kursują na aplikację.
Zdaniem taksówkarzy, którzy kilkukrotnie spotykali się z radnymi i burmistrzem Zakopanego, w sezonie turystycznym po ulicach Zakopanego jeździ wielu kierowców, którzy podają się za taksówkarzy, ale nie posiadają żadnej licencji.
– Tacy ludzie psują nam rynek, opinię i naciągają turystów – mówili taksówkarze na ostatnim posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Rady Miasta.
To właśnie, według taksówkarzy, było powodem hejtu, jaki kilka miesięcy temu wylał się na Zakopane i miejscowych taksówkarzy za tzw. paragony grozy.
Przedstawiciele korporacji taksówkarskich domagają się zmasowanych kontroli. Chcą, by urząd miasta wyznaczył specjalną grupę urzędników, którzy będą przeprowadzali regularne kontrole.
- Chcemy przygotować taki zespół, który będzie zbudowany z urzędników, straży miejskiej, policji i urzędu skarbowego. Będziemy chcieli organizować takie kontrole w okresie wysokiego sezonu, gdy jednak ten chaos transportowy w Zakopanem występuje – zapowiada Łukasz Filipowicz, burmistrz Zakopanego.
To jednak nie koniec zmian, jakie czekają taksówkarzy w najbliższym czasie. Urząd miasta – również na wniosek samych taksówkarzy – przygotowuje nową uchwałę regulującą świadczenie tego typu usług pod Giewontem. Obecna bowiem uchwała ma już ok. 20 lat.
- Najważniejszą zmianą, jaką chcemy wprowadzić, jest określenie stawek maksymalnych na kursy na terenie Zakopanego. Właśnie po to, by nie pojawiały się już więcej tzw. paragony grozy – mówi Łukasz Filipowicz. Cena za przejechanie kilometra nie została jeszcze określona. Jak zapowiada burmistrz, ma być podobna do cen w innych kurortach. Tutaj urząd miasta spogląda m.in. na sytuację w Sopocie.
Dodatkowo ma się nieco zmienić wizualne oznaczenie legalnie działających taksówek. Naklejki z nazwą miasta i herbem mają być większe. Dodatkowo cenniki umieszczane na pojazdach mają być większe i bardziej czytelne.
- Czy to coś da? Da, ale pod warunkiem, że będą regularne kontrole. Bez tego nie ma co marzyć o tym, że będzie lepiej, nie ma nawet co przyjmować nowej uchwały. Bo będzie to martwe prawo – mówią taksówkarze.
