Samorządowe Centrum Edukacji na mapie instytucji powiatu tarnowskiego istniało od 2000 roku. Placówka, która organizowała szkolenia dla nauczycieli z Tarnowa oraz powiatów dąbrowskiego i tarnowskiego, przez wielu była stawiana wręcz za wzór. Tak było aż do ubiegłego roku, kiedy w otoczce skandalu centrum zostało rozwiązane.
Od początku na czele SCE stała Dagmara N. Bardzo długo do jej pracy nie było najmniejszych zastrzeżeń. Ba, była nagradzana za osiągnięcia swoje i podległej placówki.
Czar prysł po kontroli, którą w 2017 roku zlecił starosta tarnowski. Uwagę w jej trakcie zwracały spore wydatki, których zasadność wzbudziła wątpliwości kontrolerów. Chodziło m.in. o rachunki na zakup z puli SCE ekspresu do kawy wartego aż 8 tys. zł oraz okularów korekcyjnych dla szefowej instytucji za 4,5 tys. zł.
Im głębiej sięgano w dokumenty, tym bardziej zaskakujące fakty wychodziły na jaw. Odkryto na przykład dokumenty dotyczące przyznania Dagmarze N. 15 tys. zł dodatkowego wynagrodzenia za organizację kursów doszkalających. Było to o tyle zaskakujące, że organizowanie szkoleń pozostawało w zakresie obowiązków służbowych dyrektorki, której miesięczna pensja wynosiła ponad 6 tys. zł brutto.
Inne zastrzeżenia wzbudziły podpisy starosty widniejące na dokumentach dotyczących dodatkowej wypłaty za kursy. - Ja na pewno się pod nimi nie podpisywałem - zarzekał się Roman Łucarz, starosta tarnowski.
Potwierdziły to później zlecone przez powiat opinie grafologiczne. W ślad za tym do prokuratury trafiło zawiadomienie o możliwości popełnienie przestępstwa. Z ustaleń śledczych wynika, że Dagmara N. przynajmniej od 2013 do 2015 roku wykorzystywała swoje stanowisko do osiągania dodatkowych profitów.
Usłyszała zarzut przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, poprzez zawieranie umów na prowadzenie różnego rodzaju kursów i wykładów oraz pobierania z tego tytułu wynagrodzenia. W akcie oskarżenia takie postępowanie określono mianem „działania na szkodę interesu publicznego”, bo prowadzenie kursów stanowiło obowiązek służbowy Dagmary N., wynikający ze stosunku pracy.
Według wyliczeń prokuratury dyrektorka w ten sposób wzbogaciła się o ponad 60 tys. zł. W dodatku posługiwać się miała umowami na realizowanie kursów, na których zostały podrobione podpisy starosty oraz jego zastępcy.
Jako wspólnik szefowej SCE w aktach występuje Edmund J. To były już dyrektor Wydziału Edukacji tarnowskiego starostwa powiatowego.
Właśnie on miał zawierać umowy-zlecenia z Dagmarą N. na przeprowadzanie szkoleń i wykładów oraz zatwierdzać wystawiane przez dyrektorkę rachunki. Sęk w tym, że nie miał do tego żadnych upoważnień, a wszystko odbywało się się bez wiedzy i akceptacji zarządu powiatu.
Lista grzechów Edmunda J. liczy w sumie 12 pozycji. Większość z nich dotyczy przekroczenia uprawnień. Jeden związany jest z usunięciem dokumentu, którym nie miał prawa rozporządzać. Konkretnie chodzi o rachunek związany z organizacją kursu, który przeprowadzała Dagmara N.
Była dyrektorka SCE przed sądem odpowie z kolei na 21 zarzutów. Oprócz przekroczenia uprawnień i posługiwania się sfałszowanymi dokumentami, śledczy oskarżyli ją również o poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Dotyczy to rozliczeń fikcyjnych wyjazdów służbowych.
Obojgu byłym urzędnikom grozi kara maksymalnie 10 lat pozbawienia wolności.
Jak udało się nam dowiedzieć, podczas prowadzonego śledztwa w sprawie nieprawidłowości w SCE, część materiału wyłączono do odrębnego postępowania, które jeszcze trwa.
Edmund J. oraz Dagmara N. tuż po kontroli w 2017 roku, zrezygnowali z zajmowanych stanowisk. Przed sądem odpowiadać będą z wolnej stopy.
ZOBACZ KONIECZNIE
WIDEO: Nie daj się chorobie lokomocyjnej! O czym pamiętać?