Ranny zwierzak znaleziony został kilka dni temu w zaroślach między blokami. Początkowo nie wiadomo było, co mu dolega. - Kulał i piszczał. Zauważyłam, że krwawi z tylnej łapy. Zabrałam go do weterynarza i tam się okazało, że kot ma ranę postrzałową - opowiada kobieta, która uratowała zwierzę. Boi się strzelca, więc woli nie ujawniać swojego nazwiska. - Dostarczony do nas kot miał ranę przelotową na lewym udzie. Jej brzegi były gładkie, co świadczy o tym, że najprawdopodobniej postrzelono go śrutem - mówi lek. wet. Jakub Świątek. W piątek weterynarze operowali zwierzę - wyczyścili ranę i zszyli ją.
Znikają bez śladu
Sprawą zbulwersowany jest Krzysztof Giemza, prezes Fundacji Zmieńmy Świat, działającej na rzecz opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Tym bardziej że - jak twierdzi - koty w okolicach ul. Pracy znikają w niewyjaśnionych okolicznościach od dwóch lat.
- Już raz mieliśmy w tej okolicy przypadek postrzelenia kota. Wtedy zwierzęcia nie udało się uratować. Spróbujemy na własną rękę znaleźć osobę, która może odpowiadać za te zdarzenia - zapowiada, a Jakub Świątek przypomina sobie jeszcze jedno zwierzę, które parę miesięcy temu kurował po postrzeleniu.
Halina Dorocka od kilku lat dokarmia bezpańskie koty w różnych miejscach w Tarnowie. - Problem przepadających bez śladu kotów występuje tylko przy ul. Pracy. Jeszcze niedawno żyło tam dziewięć kociaków. Teraz zostały tylko dwa, z których jeden właśnie został postrzelony. Nie pojmuję, w czym one mogą komuś przeszkadzać - oburza się.
Ludzie boją się snajpera
Na osiedlu ludzie zaczynają się poważnie obawiać również o własne bezpieczeństwo. Wśród bloków regularnie kręci się przecież sporo małych dzieci. - Ktoś strzela do zwierząt, a nigdy nie wiadomo, co takiemu może przyjść do głowy. Nawet jeśli bawi się w polowania tylko z wiatrówką, to gdy trafi dziecko, może zabić je na miejscu - kręci głową Elżbieta Głowacz, mieszkająca w pobliżu.
Fundacja Zmieńmy Świat sprawę zgłosiła w piątek na policję. - Należy pamiętać, że niezależnie od tego, czy to jest broń palna czy pneumatyczna, można jej używać tylko i wyłącznie na strzelnicy - zaznacza podinsp. Daniel Piotrowicz z Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie.
Osiedlowemu snajperowi grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności za znęcanie się nad zwierzętami. - Gdyby jednak broń miała moc większą niż 17 J (dżuli), musi być zarejestrowana. Niedopełnienie tego obowiązku zagrożone jest dodatkowo karą grzywny - podkreśla podinsp. Piotrowicz.
Fundacja apeluje na Facebooku o informacje, które pomogłyby schwytać sprawcę. - Słyszałam, że mieszka tu gdzieś w pobliżu jakiś myśliwy. Może to on urządza sobie w mieście strzelanki. Mam tylko nadzieję, że nie pozabija wszystkich kotów, bo potem z nudów mógłby zająć się ludźmi - mówi zaniepokojona pani Maria z jednego z bloków przy ul. Pracy.