Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Ktoś strzela do bezdomnych zwierząt. Polowanie na osiedlowego snajpera

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Ranny zwierzak w piątek przeszedł operację wykonaną przez lek. wet. Jakuba Świątka
Ranny zwierzak w piątek przeszedł operację wykonaną przez lek. wet. Jakuba Świątka Centrum Zdrowia Małych Zwierząt Tarnów
Przy ulicy Pracy postrzelono małego kota, który musiał być operowany. To kolejny taki wypadek. Mieszkańcy czują się zagrożeni. Boją się, że strzelec może z czasem wziąć na cel przechodniów.

Ranny zwierzak znaleziony został kilka dni temu w zaroślach między blokami. Początkowo nie wiadomo było, co mu dolega. - Kulał i piszczał. Zauważyłam, że krwawi z tylnej łapy. Zabrałam go do weterynarza i tam się okazało, że kot ma ranę postrzałową - opowiada kobieta, która uratowała zwierzę. Boi się strzelca, więc woli nie ujawniać swojego nazwiska. - Dostarczony do nas kot miał ranę przelotową na lewym udzie. Jej brzegi były gładkie, co świadczy o tym, że najprawdopodobniej postrzelono go śrutem - mówi lek. wet. Jakub Świątek. W piątek weterynarze operowali zwierzę - wyczyścili ranę i zszyli ją.

Znikają bez śladu
Sprawą zbulwersowany jest Krzysztof Giemza, prezes Fundacji Zmieńmy Świat, działającej na rzecz opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Tym bardziej że - jak twierdzi - koty w okolicach ul. Pracy znikają w niewyjaśnionych okolicznościach od dwóch lat.
- Już raz mieliśmy w tej okolicy przypadek postrzelenia kota. Wtedy zwierzęcia nie udało się uratować. Spróbujemy na własną rękę znaleźć osobę, która może odpowiadać za te zdarzenia - zapowiada, a Jakub Świątek przypomina sobie jeszcze jedno zwierzę, które parę miesięcy temu kurował po postrzeleniu.

Halina Dorocka od kilku lat dokarmia bezpańskie koty w różnych miejscach w Tarnowie. - Problem przepadających bez śladu kotów występuje tylko przy ul. Pracy. Jeszcze niedawno żyło tam dziewięć kociaków. Teraz zostały tylko dwa, z których jeden właśnie został postrzelony. Nie pojmuję, w czym one mogą komuś przeszkadzać - oburza się.

Ludzie boją się snajpera
Na osiedlu ludzie zaczynają się poważnie obawiać również o własne bezpieczeństwo. Wśród bloków regularnie kręci się przecież sporo małych dzieci. - Ktoś strzela do zwierząt, a nigdy nie wiadomo, co takiemu może przyjść do głowy. Nawet jeśli bawi się w polowania tylko z wiatrówką, to gdy trafi dziecko, może zabić je na miejscu - kręci głową Elżbieta Głowacz, mieszkająca w pobliżu.

Fundacja Zmieńmy Świat sprawę zgłosiła w piątek na policję. - Należy pamiętać, że niezależnie od tego, czy to jest broń palna czy pneumatyczna, można jej używać tylko i wyłącznie na strzelnicy - zaznacza podinsp. Daniel Piotrowicz z Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie.

Osiedlowemu snajperowi grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności za znęcanie się nad zwierzętami. - Gdyby jednak broń miała moc większą niż 17 J (dżuli), musi być zarejestrowana. Niedopełnienie tego obowiązku zagrożone jest dodatkowo karą grzywny - podkreśla podinsp. Piotrowicz.

Fundacja apeluje na Facebooku o informacje, które pomogłyby schwytać sprawcę. - Słyszałam, że mieszka tu gdzieś w pobliżu jakiś myśliwy. Może to on urządza sobie w mieście strzelanki. Mam tylko nadzieję, że nie pozabija wszystkich kotów, bo potem z nudów mógłby zająć się ludźmi - mówi zaniepokojona pani Maria z jednego z bloków przy ul. Pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska