Kiedy pan uwierzył, że awans do najwyższej klasy rozgrywkowej stanie się faktem?
Oczywiście czekałem do ostatniego gwizdka sędziów w meczu rewanżowym, ale już po pierwszych minutach drugiej połowy spotkania z Nielbą byłem pewny, że zwycięstwa nie wypuścimy z rąk. Chciałbym jednak dodać, że już po pierwszym, przegranym po naszych błędach różnicą jednej bramki meczu w Wągrowcu wierzyłem, że mamy więcej atutów i że rewanż w Tarnowie będzie srogi.
Jakie były więc wasze atuty?
Przede wszystkim ogromna determinacja, koncentracja przed spotkaniem i ogromna ambicja moich podopiecznych. Stojący przed ogromną szansą nie sprawili zawodu. Zagrali na najwyższym, teraz mogę już stwierdzić ekstraklasowym poziomie.
W poprzednim sezonie także prowadzony przez pana zespół wywalczył prymat w lidze, lecz w najwyższej klasie rozgrywkowej nie zagrał z powodu niespełnienia warunków licencyjnych. Czy łatwo w tej sytuacji było zmobilizować zawodników do kolejnej walki o awans?
Moi podopieczni mocno przeżyli ubiegłoroczną sytuację, ale wyzwoliło to w nich sportową złość. Postanowili po raz kolejny udowodnić, że zasługują na grę w Superlidze i dopięli swego.
Ligowy sezon nie był jednak łatwy…
Drużynę opuścił i w dodatku przeszedł do najgroźniejszego rywala Czuwaju Przemyśl doświadczony Michał Kubisztal. Po pierwszej rundzie do Stali Mielec trafił nasz rozgrywający, najlepszy strzelec Daniel Dutka, ale ta sytuacja zmobilizowała innych zawodników grających na tych pozycjach. Postanowili udowodnić, że nie są gorszymi graczami i w pełni im się to udało.
Mógł pan jednak załamać ręce po serii kontuzji odniesionych przez pańskich zawodników.
Już na początku groźnej kontuzji doznał prawoskrzydłowy Damian Misiewicz. Urazy nie omijały grającego na tej samej pozycji Marcina Wajdę. Prawdziwą plagą były kontuzje rozgrywających: Michała Chodary, Łukasza Nowaka, Alberta Sanka, Jakuba Kowalika i Jakuba Ćwięki. W pewnym momencie mieliśmy ogromne kłopoty z obsadą na tych pozycjach. Dlatego też chciałbym podkreślić ogromną rolę Łukasza Szatki. Wracający po bardzo długiej spowodowanej poważną kontuzją przerwie, wcześniej będący głównie zmiennikiem, w trudnych chwilach wziął ciężar gry na siebie.
Kontuzjowani zawodnicy wrócili do gry na najważniejsze spotkania.
Należy się im za to szacunek. Walczyli z determinacją o powrót na boisko. Trenowali nawet z niewyleczonymi do końca urazami.
Jakie były inne mocne strony zespołu?
Znakomicie pomiędzy słupkami spisywał się Dawid Ciochoń, a w trudnych momentach z powodzeniem zastępował go Grzegorz Barnaś. Mieliśmy zawsze gotowych do gry, walczących o miejsce w drużynie skrzydłowych: Emiliana Jewułę i Kamila Drobieckiego oraz najmłodszych Kacpra Lazarowicza i Mateusza Wojdana. Ich zdrowa rywalizacja przyniosła efekty. Michała Kubisztala świetnie zastąpił doświadczony Michał Chodara. Dobrym duchem zespołu był Krzysztof Mogielnicki.
Czy pana podopiecznych stać na rywalizację w Superlidze?
Myślę, że tak. Zwłaszcza młodzi zawodnicy mają spore rezerwy, lecz nie ukrywam, że pewne wzmocnienia są konieczne.
Czy trener mistrzowskiego zespołu nadal poprowadzi drużynę w najwyższej klasie?
O tym zadecyduje już wkrótce kierownictwo klubu. Przed trzema laty zaproszony do współpracy przez prezesa Janusza Terleckiego powiedziałem, że interesuje mnie gra o najwyższe cele. Zdania nie zmieniam i jeżeli padnie propozycja dalszej pracy, poważnie ją rozważę.
- Legenda Wisły prowadzi dom spokojnej starości w USA. W grudniu skończył 63 lata
- Stadiony Krakowa. Zobaczcie wszystkie! [NOWE ZDJĘCIA]
- Skoczek narciarski Dawid Kubacki wziął ślub! [ZDJĘCIA]
- Wow, ale show. Pokaz świateł na meczu "Pasów" [ZDJĘCIA]
- "Gra o tron" z obsadą ludzi z Cracovii i Wisły [ZDJĘCIA]
- Niesamowite herby małopolskich klubów. To warto zobaczyć
