- Często na krokusowych patrolach, turyści denerwują się na wolontariuszy i pracowników TPN, że zwracają im uwagę by nie schodzić ze szlaku. Robimy to z troski o krokusy ale też z troski o Was - mówi Dariusz Giś, koordynator wolontariatu w Tatrzańskim Parku Narodowym.
Choć pogoda może nie rozpieszcza w ostatnich dniach górskich wędrowców, ale wystarczyło, że w ostatnią sobotę w Dolinie Chochołowskiej wyszło słońce i wśród krokusów pojawiły się pełzające mieszkanki Tatr – żmije zygzakowate. Otwarta przestrzeń polany jest dla nich idealnym miejscem na wygrzewanie.
Żmija zygzakowata to jedyny jadowity wąż w Polsce. Jej jad może być niebezpieczny, ale tragiczne wypadki zdarzają bardzo wyjątkowo. Zaledwie 1 proc. ukąszeń w skali Europy kończy się zgonem.
Żmije nie polują na ludzi. Mogą zaatakować, ale wyłączni wtedy kiedy są osaczona, czują się zagrożone i nie mają drogi ucieczki - mówi Marek Kot z Tatrzańskiego Parku Narodowego. - O ile ma taką możliwość, zawsze „schodzi” człowiekowi z drogi.
Przypadki pokąsania są spowodowane na ogół nieostrożnością lub brawurą człowieka czyli wtedy, gdy zbłąkany poza szlakiem turysta wejdzie w gąszcz krokusów zrobić sobie zdjęcie.
- Żmije uwielbiają się wygrzewać w słonku. Lubią to robić np. na głazach. Dlatego musimy zwracać uwagę gdzie stąpamy, gdzie siadamy - mówi Marek Kot. A najczęściej do ukąszenia dochodzi w rękę, gdy turysta schyla się po coś w trawie.
Dlatego przyrodnicy apelują do planujących wypad na krokusy w czasie majówki, by podziwiali krokusy z bezpiecznej dla nich i żmij odległości.
Jeśli jednak zdarzy się, że ukąsi nas żmija, trzeba wtedy szybko udać się po pomoc medyczna. Indiańskie metody polegające na wysysaniu jadu nie działają.
- Na bazie wieloletnich doświadczeń widziałem kilka zachowań turystów zaczerpniętych żywcem z literatury Jacka Londona. Nie polecam takiego zachowania – mówił swego czasu "Gazecie Krakowskiej" Sylweriusz Kosiński, lekarz Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
W przypadku ukąszenia przez żmiję, najważniejsze jest... zachowanie zimnej krwi.
- Ukąszenie przez żmiję jest niebezpieczne, jednak rzadko była śmiertelne. Najważniejsze jest szybkie wezwanie pomocy, unieruchomienie osoby ukąszonej, lekki opatrunek może być przydatny – mówi lekarz. Ukąszony powinien zostać tak ułożony, by rana po ukąszeniu znajdowała się poniżej serca.
I odradza pomysł gonienia gada, żeby go złapać i przynieść jako dowód. - To powoduje ryzyko ukąszenia, a także upadku i kolejnych urazów – mówi ratownik TOPR i dodaje, że niejednokrotnie zdarzało się, że gady przyniesione jako dowód nierzadko okazywały się nie żmijami, a zaskrońcami.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
