PKL chciały zwiększyć przepustowość kolejki ze 180 osób do 360 na godzinę. Jest to przepustowość, do jakiej została stworzona kolejka. Zresztą zgodnie z prawem PKL może taką liczbę wywozić na szczyt w okresie zimowym.
- Naszym zdaniem zwiększenie przepustowości pozwoliłoby rozładować kolejki, jakie w okresie letnim ustawiają się przy dolnej stacji kolejki w Kuźnicach. Przez ostatnie cztery lata robiliśmy badania ruchu turystycznego na Kasprowym Wierchu. Wynika z nich, że zwiększony ruch nie wpłynie degradująco na obecny stan szlaków wokół Kasprowego Wierchu, jak i samej kopuły szczytowej - mówi Janusz Ryś, prezes PKL. Spółka na podstawie badań przygotowała raport oddziaływania na środowiska i załączyła go do wniosku o zwiększenie przepustowości. Wniosek trafił od burmistrza Zakopanego.
Ten zlecił przeanalizowanie wniosku Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie. RDOŚ po kilku miesiącach prac uznał, że nie godzi się na zwiększenie przepustowości. Dyrekcja z Krakowa oparła się tutaj głównie o analizę Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN, zaznacza, że z analiz ruchu turystycznego parku wynika, że kolej linowa ma ogromny wpływ na to, jak dużo turystów pojawia się na grani Tatr. - Kolejka pozwala bardzo szybko znaleźć się na grani Tatr. Większa przepustowość spowoduje, że jeszcze więcej ludzi będzie na szczytach. A to ma jednoznacznie wpływ na faunę i florę Tatr. Większa ilość ludzi generuje więcej śmieci, większy hałas. Ewidentnie więcej ludzi to większy negatywny ładunek w miejscu, gdzie tego powinno być jak najmniej - mówi Ziobrowski.
Wiktor Łukaszczyk, wiceburmistrz Zakopanego zaznacza, że decyzja ws. zwiększonej przepustowości będzie negatywna. - Nie mamy innego wyjścia jeśli tak wypowiedzieli się specjaliści z TPN i RDOŚ - mówi Łukaszczyk.
ZOBACZ KONIECZNIE: