W niedzielę z Koszystej w Tatrach Wysokich zeszła lawina, która zabiła trzech turystów - mieszkańców Krakowa, którzy wybrali się na wycieczkę w siedmioosobowej grupie na skitourach. Choć w górach obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego, turyści nie przygotowali się odpowiednio na trudne warunki.
Zobacz także: Tatry: akcja ratunkowa w jaskini Miętusiej
Siedmioosobową wycieczkę narciarską, z dala od przygotowanych tras, prowadził 46-letni mężczyzna z Krakowa.
Około godz. 13, gdy narciarze byli w rejonie żlebu schodzącego z Koszystej do Doliny Pańszczycy, zeszła lawina.
Działo się to tak szybko, że przewodnik grupy zdążył jedynie krzyknąć: "trzymajcie się kosówki". On, jego ok. 40-letnia żona i 56-letnia kobieta zostali porwani przez śnieg.
Pozostali utrzymali się na powierzchni. Ci, którzy nie zostali wciągnięci pod masy śniegu, zawiadomili Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.
- O 13.26 wiedzieliśmy, że lawina porwała ludzi - mówi ratownik dyżurny Tomasz Wojciechowski.
Na miejsce wypadku poleciał śmigłowiec Sokół z ratownikami i psami na pokładzie. Dotarli tam także ratownicy stacjonujący na Kasprowym Wierchu.
42 osoby i 3 psy przez ponad godzinę sondowały masy śniegu w poszukiwaniu zasypanych.
Po 70 minutach od alarmu o lawinie odnaleziono pierwszą zasypaną osobę, drugą 20 minut później, trzecią - prawie po 2 godzinach.
Jedna z ofiar - żona przewodnika z Krakowa - już nie żyła. Dwie pozostałe były reanimowane, trafiły do szpitala w Zakopanem. Stan rannych był bardzo ciężki. Osoby porwane przez lawinę mają największe szanse na przeżycie, jeśli zostaną uratowane spod śniegu w ciągu pierwszych 15-18 minut.
Mimo że w Tatrach obowiązywał drugi w pięciostopniowej skali stopień zagrożenia lawinowego, turyści wyszli w Tatry Wysokie bez tzw. zestawu lawinowego - sondy, łopatki czy detektora lawinowego, który pomaga namierzyć zasypanego.
- Nie wiedzieliśmy, gdzie oni pod śniegiem są. Poza tym ta lawina była wąska, a co za tym idzie, masy śniegu spiętrzyły się - mówi Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. Zasypani znajdowali się aż 1,5 metra pod śniegiem.
- Zmarli przede wszystkim w wyniku wychłodzenia i uduszenia - mówi Wojciech Rebeś, lekarz z zakopiańskiego szpitala.
Łukasz Bobek
Stop podwyżkom w MPK! Dołącz do naszego protestu
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Brutalna wojna o turystę. Kto podpala meleksy?
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Skok do celu Adama Małysza: czytaj wszystko o ostatnim występie najlepszego polskiego skoczka