- Zgłosiliśmy do wojewody małopolskiego możliwość przyjęcia około 70 uchodźców. Złożyliśmy deklarację, że pokryjemy koszty ich pobytu tak długo, jak będzie trzeba. W tej chwili gościmy już prawie 50 osób. Mieszają oni na Palenicy Białczańskiej, w budynku gdzie dawniej mieściła się straż graniczna. A także w ośrodku parku Tajgołka w Małem Cichem – mówi Paulina Kołodziejska z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
To ludzie z Charkowa, Sumy i Żytomierza. TPN nie jechał po nich na granicę. Przyrodnicy dostali informację z urzędu wojewódzkiego, że jest grupa potrzebujących. Z Zakopanego wyjechały po nich cztery samochody.
Zanim uchodźcy zamieszkali na Palenicy, park musiał przygotować ośrodek na ich przybycie. - Prawie 70 pracowników parku ze wszystkich działów i obwodów ochronnych przez kilka dni przygotowywało miejsca noclegowe. Sprzątaliśmy, malowaliśmy, meblowaliśmy, urządzaliśmy. Chcieliśmy by ci ludzi poczuli się jak w domu – mówi Paulina Kołodziejska.
Ukraińcy mają tam dobre warunki. Mają ciepłe i wygodne pokoje, dostęp do kuchni, jadalni. Mają zapewnione wyżywienie, w tym także ciepłe obiady.
- Mogą u nas zostać tak długo jak będzie potrzeba. Ile to potrwa nikt tego nie wie. Choć przeważają głosy, że ci ludzi chcą wrócić jak najszybciej do swoich domów – mówi Paulina Kołodziejska.
TPN zapewnia im opiekę. Codziennie ktoś z pracownik parku jest w ośrodkach na Palenicy i w Małem Cichem. Pomaga także w transporcie do Zakopanego jeżeli jest taka potrzeba.
- Udało nam się także zapewnić kilka zestawów komputerowych, które pozbieraliśmy z naszych biur i przekazaliśmy uchodźcom – mówi Paulina Kołodziejska. I dodaje, że udało się także zapewnić im naukę języka polskiego. - Kupiliśmy także najpotrzebniejsze rzeczy naszym gościom, którzy często zdążyli zabrać z domu jedną reklamówkę – mówi Paulina Kołodziejska.
W ośrodkach TPN w zdecydowanej większości są matki z dziećmi, a także ludzie starsi. Dla dzieci przyrodnicy przygotowali zajęcia przyrodnicze, które będą się odbywały raz w tygodniu. Trzy razy w tygodniu ukraińskie rodziny mogą odwiedzić Centrum Edukacji Przyrodniczej.
- Wiadomo, że w takiej sytuacja najpotrzebniejsze jest zapewnienie dachu nad głową, jedzenia i picia, a także poczucia bezpieczeństwa. Jednak równie ważne jest takie wsparcie psychologiczne. Nasze zajęcia choć na chwilę dają im taki oddech, by te dzieci nie musiały cały czas myśleć o tym co widziały na Ukrainie – mówi Marek Kot, edukator z TPN.
On wraz z innymi pracownikami parku przygotował pierwsze zajęcia dla uchodźców. Opowiadał o Tatrach, przyrodzie, o własnych doświadczeniach – np. ze spotkania z niedźwiedziem. - Obawialiśmy się, czy damy sobie radę. Przede wszystkim, czy porozumiemy się z nimi. Przed spotkaniem nauczyliśmy się kilku zwrotów w języku ukraińskim. Potem spytałem naszych gości, czy mogę do nich mówić po rosyjsku, bo akurat ten język znam. Nie mieli nic przeciwko. Tym bardziej, że niektórzy z nich posługują się językiem rosyjskim – mówi Marek Kot.
Potem ukraińskie dzieci miały nieco zajęć plastycznych. Tworzyły m.in. ślady zwierząt w glinie i potem je malowały farbami. - I wtedy było widać, że dzieci uśmiechały się – opisuje Marek Kot.
Grupa Ukraińców została także zabrana na wycieczkę nad Morskie Oko.
TPN ma jeszcze wolnych 20 miejsc. Na razie jeszcze nie wiadomo, czy nowi dotrą.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
