FLESZ - Finlandia chce wstąpić do NATO

Epos Homera to pierwsza spisana opowieść o wojnie, a sama woja trojańska stanowi archetyp wszystkich wojen, konfliktów wywołanych z powodu pychy, gniewu, nadmiernych ambicji, machiny wojennej, która niszczy wszystkich jej uczestników. Do historii sprzed niemal trzech tysięcy lat aktualne wydarzenia dopisują nowy kontekst.
- Ten kontekst jest oczywisty, natomiast nadużyciem byłoby przekładanie konfliktu w Ukrainie na spektakl, ponieważ historia opisana w „Iliadzie” nie jest historią napaści Rosji na Ukrainie. Mówimy o sytuacji permanentnej wojny, także tej za wschodnią granica, ale bezpośrednich odwołań w spektaklu nie będzie – mówi reżyser Jakub Roszkowski. - Jesteśmy wierni Homerowi, jeśli chodzi o opowiadaną historię, natomiast przedstawiamy ją współczesnymi środkami dla współczesnego widza.
„Iliada” obejmuje okres około 49 dni z dziesiątego – ostatniego roku wojny trojańskiej. Głównym motywem jest opowieść o tym, jak największy grecki wojownik – Achilles, rozgniewany tym, że Agamemnon odbiera mu brankę Bryzejdę, porzuca walkę z Trojanami. Cała fabuła „Iliada” skupia się wokół kilku pojedynków, między innymi: Menelaosa z Parysem, Hektora z Ajasem, a także tragicznej śmierci najlepszego przyjaciela Achillesa: Patroklesa.
W opowieści Homera wojna trwa już niemiłosiernie długo, jej uczestnicy – i żołnierze, i bogowie - zdążyli nabrać kształtów wojowników sumo, nikt już nie pamięta początku i zarzewia konfliktu. Nikt też nie wie, kiedy i czy w ogóle ta woja się skończy.
- Homer nie opisuje całej wojny trojańskiej, ona się zaczyna u niego w dziewiątym roku, czyli kiedy trwa już bardzo długo i zostaje przerwana opowieść też w jej środku. To wojna, która trwa od wieków i wciąż będzie trwała. Zmieniają się tematy, konteksty, ale to straszne paliwo wojenne jest obecne, tylko w różny sposób się ujawnia w naszym świecie. To bardziej historia o wiecznie trwającej wojnie, gdzie jest to znój, zmęczenie, nieustanne bycie w stanie wojny, niż opowieść jak z hollywoodzkiego filmu od początku do końca – mówi Jakub Roszkowski.
W tej wojnie ścierają się nie tylko wojownicy, ale też piękno z brzydotą, tragedia ze śmiechem, wartości z doraźnym zyskiem, a bohaterstwo z tchórzliwym smrodem potu. Czy w takim świecie jest miejsce na heroizm? Na boskość? Na katharsis?
Przedłużającą się wojną zmęczeni są także bogowie, którzy tak u Homera, jak i w spektaklu Jakuba Roszkowskiego, bywają bardziej ludzcy niż walczący ludzie.
- Wyszukaliśmy sobie współczesnych bogów: polityków, ważne osoby, które siedząc przy wykwintnych kolacjach snują rozważania o wojnie, decydują o pchnięciu na pole walki kolejnych tysięcy żołnierzy, przegryzając krewetki – to jest namacalne i bardzo ludzkie. Tak jak u Homera, te światy bardzo się przenikają – wyjaśnia reżyser.
W opowieści o wojnie trojańskiej nie mogło zabraknąć jej głównego symbolu – konia trojańskiego, ale w przedstawieniu Teatru Ludowego nie jest on zapowiedzią zwycięstwa.
- W naszym wypadku koń nie jest tym, co zmieniło przebieg wojny. Nasz koń jest wbity w ścianę, przez którą nigdy się nie przebije, w związku z tym ta wojna nigdy się nie skończy – mówi reżyser.
Na scenie: Kajetan Wolniewicz, Marta Bizoń, weronika Warchoł, Maciej Namysło, Paweł Kumięga, Tadeusz Łomnicki, Jan Nosal, wojciech Lato, Robert Ratuszny.
Premiera w sobotę 21 maja na Dużej Scenie Teatru Ludowego.
- Oto najbardziej nieokiełznany park kieszonkowy w Krakowie. Królują w nim... chwasty!
- Wyjątkowe i bardzo tanie domy do remontu wystawione na sprzedaż w Małopolsce!
- Ogrody Sióstr Klarysek. Zobaczcie sami, jak tam pięknie ZDJĘCIA
- Masny Ben w klubie Energy2000, czyli grube balety w przytkowickiej dyskotece
- Trasa Łagiewnicka wygląda na gotową. Kiedy pojedziemy nową drogą?