Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten młyn karmił całe pokolenia

Lech Klimek
Jadwiga i Władysław Gościmińscy już od pół wieku w Bieczu znani są z produkcji mąki.

- Jak się ktoś znajdzie i będzie chciał kupić, to go sprzedam - mówi z szelmowskim uśmiechem Władysław Gościmiński. - Ten zawód nigdy nie upadnie. Dopóki ludzie będą jeść chleb, to i młynarz zarobi - dodaje. Jego żona Jadwiga tylko z pobłażaniem kiwa głową. - Tak, dokładnie, a na drugi dzień zażądasz zwrotu - mówi kobieta.

Jadwiga i Władysław prowadzą powstały w 1910 roku młyn w Bieczu. To obecnie najstarszy czynny tego rodzaju zakład w naszym powiecie. W 1963 młyn kupił ojciec pani Jadwigi i wtedy ich rodzina przeniosła się do Biecza z okolic Warszawy. - Tato prowadził wcześniej młyn razem z bratem, ale jak przyjechał tu, to zachwyciła go okolica i już pozostał - relacjonuje Jadwiga Gościmińska.

Władysławowi spodobała się córka młynarza i ruszył do niej w konkury. Jego zabiegi zakończyły się sukcesem i tak wszedł do młynarskiej rodziny. Przez kilka lat po ślubie pracowali razem z rodzicami Jadwigi. Następnie w 1967 roku spróbowali własnych sił w mieleniu zboża. Wydzierżawili pod Warszawą młyn i tam pracowali pięć lat.

- Wróciliśmy do Biecza w 1972 roku, moi rodzice już mieli swoje lata i trzeba ich było wesprzeć w pracy - opowiada pani Jadwiga. ¬- Początkowo pracowaliśmy razem z nimi, a gdy przeszli na emeryturę, to już sami wzięliśmy sprawy w swoje ręce. Obydwoje byli już wtedy mistrzami młynarskimi, a praca na własny rachunek dała im pewność, że to jest właśnie ich droga w życiu.

Młyn jedynie konserwowany i doglądany przez właścicieli przetrwał w niezmienionej postaci aż do początku lat dziewięćdziesiątych. Wtedy to po zmianach ustrojowych właściciele mogli wprowadzić w nim innowacje i poprawki. - Młyn był mały, miał dwie pary walców mielących, więc jego wydajności nie była wielka - relacjonuje pan Władysław. - W sezonie kolejki ustawiały się tu po obu stronach drogi na kilkaset metrów. Bywało i tak, że pracowaliśmy z żoną na zmiany po 24 godziny na dobę.

Teraz mają dziewięć par walców, kupili też kaszarnie. Wiele się zmieniło, zbudowali nowy dom, a wokół młyna mają małe centrum handlowe i małą gastronomię, gdzie z wykorzystaniem ich mąki robią pizze oraz pierogi. Przy młynie powstało laboratorium, gdzie badana jest jakość ziarna, są też duże silosy, w których może być ono przechowywane. - Wiadomo, że kiedy makaron się rozpłynie, ciasto opadnie, a naleśnik przyklei się do patelni, winna jest mąka. A jak mąka - to młynarz! - przyznaje Władysław. - Dla mnie najważniejsza jest moja własna ocena. Wystarczy, że włożę rękę do worka z ziarnem, powącham, posmakuję i wiem, czy mąka będzie dobra.

Ponad 50 lat pracy robi swoje. Dłonie, wzrok i węch to najlepsze aparaty pomiarowe. - Większe młyny, chcąc poprawić jakość mąki, wzbogacają ją różnymi specyfikami. Na przykład słabe zboże uszlachetniają glutenem - mówi młynarz. - Zepsuć można wszystko.

W Bieczu rządzi natura. Nie stosują tu żadnych polepszaczy czy uszlachetniaczy. Produkt finalny zależy tylko i wyłącznie od jakości zboża. Obecnie Gościmińscy produkują mąkę dla małych piekarń i gastronomii. Ich kaszarnia zaopatruje zakłady masarskie. - Jedyny teraz problem to brak następcy - nagle smutnieje pan Władysław. - Starsze dzieci wyjechały do większych miast i tam znalazły swoje miejsce, pewnie już nie wrócą, to dlatego czasem myślę o sprzedaży młyna.

W słowo wpada mu żona - Poczekaj, nie ma się co śpieszyć, może nasza najmłodsza znajdzie męża, który zechce zostać młynarzem i będzie tak jak z tobą - stwierdza z uśmiechem pani Jadwiga.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska