Na przystani AZS przy ul. Kościuszki zjawili się zawodnicy, działacze i trenerzy UKS 1993 Kraków i AZS AWF Kraków (Sajdak trenowała w tym pierwszym klubie, obecnie reprezentuje ten drugi). Były kwiaty, gratulacje dla medalistki, oglądanie srebrnego krążka olimpijskiego, okolicznościowy "olimpijski" tort.
W spotkaniu uczestniczyli także: rektor AWF prof. dr. hab. Andrzej Klimek, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. sportu Janusz Kozioł i wicemarszałek Małopolski Tomasz Urynowicz.
- W Tokio było sporo wioślarzy, którzy kiedyś byli związani z nami, ale przeszli do klubów, mających większe budżety. Mamy to szczęście, że najlepsza wioślarka z Krakowa została - mówi Bogdan Wełna, szef sekcji wioślarskiej AZS AWF. - Dziękuje ci Marysiu za wszystko, co dla naszego klubu zrobiłaś.
Bohaterka wieczoru podkreślała, że w końcu może się spotkań z ludźmi, związanymi z krakowskim wioślarstwem, których dawno nie widziała. - Chciałam podziękować za trzymanie za mnie kciuków, to było czuć - mówiła Sajdak.
Dodała: - To, co dzieje się w Krakowie, przerosło moje oczekiwania. Wróciłam w niedzielę z rodziną do domu i zastałam tam czekające chyba sto osób. To była największa niespodzianka, jaka mnie wczoraj spotkała. A dzisiaj tutaj (na przystani AZS - przyp.) są kolejne osoby, które na mnie czekają. Teraz muszę wszystkich wyściskać, bo dawno ich nie widziałam.
Dla naszej zawodniczki to drugi medal olimpijski - w debiucie w Rio de Janeiro wywalczyła brąz (2016). Który smakuje lepiej?
- Na pewno srebrny to cenniejszy medal, ze względu na kolor, ale też został zdobyty po dużo większej pracy, po pięciu latach trenowania, wielu przygodach, potknięciach. Bo ten rok nie był łatwy i pełen medali, w mistrzostwach Europy był tylko finał. Tym bardziej się cieszę z sukcesu.
