TOPR apeluje do turystów: widzisz wypadek lawinowy, poinformuj nas o tym

- Często dowiadujemy się o tego typu zdarzeniach głównie za pomocą mediów społecznościowych. TOPR apeluje zatem do turystów, skiturowców i narciarzy, o bezpośrednie informowanie o tego typu zdarzeniach, nawet gdy w wyniku wypadku nie ucierpiała żadna osoba. Są to cenne informacje, które mogą wpłynąć znacząco na bezpieczeństwo turystów oraz samych ratowników. Mogą również pozwolić na uniknięcie organizowania zbędnych działań ratowniczych – czytamy w apelu ratowników TOPR.

- Nie chodzi nam o informowanie o wszystkich lawinach w Tatrach, szczególnie nie o te, które zeszły jakiś czas temu, a teraz ludzie widzą zwały śniegu. Ale o takie sytuacje, że lawina zeszła, kogoś porwała, ale tej osobie nic się nie stało, sama się wygrzebała – wyjaśnia Tomasz Wojciechowski, ratownik dyżurny TOPR. I dodaje, że wystarczy jeden telefon od ludzi z krótką informacją.

Bez takiej wiedzy może się wydarzyć sytuacja jak z ostatniego piątku. Wówczas lawina zeszła z Rysów. Pracownik schroniska nad Morskim Okiem wcześniej widział wędrowca. Po zejściu lawiny nie dostrzegł już człowieka, widział za to ślady wchodzące w lawinisko. Uruchomiona została akcja ratunkowa. Na miejscu zwały śniegu przeszukiwało kilkunastu ratowników, w tym pies lawinowy. Gdy ratownicy sprawdzili sondami cały śnieg, okazało się, że robili to niepotrzebnie. Do centrali TOPR dodzwonił się turysta, który jadąc samochodem po zakopiance usłyszał w radiu komunikat o akcji ratunkowej. Okazało się, że ratownicy jego szukają. Mężczyzna faktycznie został porwany przez lawinę, ale nic mu się nie stało. Wygrzebał się o własnych siłach, zszedł do Morskiego Oka, a następnie do swojego samochodu i ruszył w drogę powrotną do domu.