„Remis pozwalający dalej marzyć" - skomentował pierwszy półfinał Ligi Mistrzów hiszpański dziennik "Marca". - Zaczęliśmy bardzo dobrze, bardzo agresywnie z wielką odwagą i jakością. Zasłużyliśmy na wygranie pierwszej połowy, mieliśmy wiele okazji. Niestety, oni zdobyli bramkę ze stałego fragmentu gry, nie mieli innych szans. Druga połowa była bardzo taktyczna. Szybkość i intensywność opadła i czułem, że byliśmy trochę zmęczeni, bo mieliśmy tylko dwa dni przerwy między dwoma wyjazdowymi spotkaniami - ocenił spotkanie w Madrycie niemiecki szkoleniowiec Chelsea.
- Cierpieliśmy przez to. Gdybyśmy mieli dzień więcej na odpoczynek, moglibyśmy utrzymać intensywność i może zranić Madryt też w drugiej połowie. To jednak nie było możliwe i musimy żyć z tym 1:1 - dodał Thomas Tuchel, dla którego był to już piąty mecz (w trzecim klubie - poprzednio w Borussii Dortmund i Paris Saint-Germain) z prowadzonym przez Zinedine'a Zidane'a Realem i po raz piąty ekipie prowadzonej przez Francuza nie udało się go wygrać.
- Jesteśmy absolutnie w takim miejscu i takiej sytuacji, w jakiej chcielibyśmy się znaleźć w tak kluczowym meczu, jak ten środowy. Niestety, straciliśmy Kovacicia i mamy pewne problemy z "Tonim" Ruedigerem, ale generalnie bardzo ważne jest to, że mamy już za sobą starcie z Fulham, zakończyliśmy je dobrym rezultatem, więc nie mamy się już czego obawiać czy czego żałować - mówi przed rewanżem Niemiec.
- To będzie ekscytujący mecz, a ja jestem szczęśliwy, że wyjdziemy na ten półfinał taką grupą zawodników. Czujemy, że jesteśmy gotowi na wielką bitwę i jestem przekonany, że potrzebujemy świetnego występu, bo Real Madryt postawi nam trudne warunki - zapowiada Tuchel.
