https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba „zabić” św. Mikołaja

Tadeusz Płatek
11.10.2010 krakow , ..n/z: tadeusz platek, dzinnikarz gazety krakowskiej, ..fot. andrzej banas / polskapresse .gazeta krakowska
11.10.2010 krakow , ..n/z: tadeusz platek, dzinnikarz gazety krakowskiej, ..fot. andrzej banas / polskapresse .gazeta krakowska Andrzej Banas / Polskapresse
Dawniej to miało sens, dzieci doznawały euforii na widok jednej resorówki MATCHBOX za dwa dolary albo jednej lalki BARBIE za ileś tam bonów towarowych. Reguły były proste: Mikołaj zaopatrywał się w Peweksie. Ładnie tam pachniało i nawet rytuał noszenia kwitka z kasy uwodził ezoteryką. Imieniny, Mikołaj i Aniołek - trzy wyczekiwane święta.

„Przypadkowa” wizyta w dewizowym sklepie od marzeń tydzień przed terminem jasno precyzowała, kto czego chce. Nie przeszkadzało mi, że Mikołaj myli się z Aniołkiem, że w dobrym tonie jest w Mikołaja nie wierzyć, natomiast Aniołka czcić dewocyjnie.

Swoją drogą, w Mikołaja wierzyłem bardzo długo, bo dostarczenie wszystkim dzieciom w Krakowie po jednym małym autku na resorach mieściło się w granicach prawdopodobieństwa.

Dzisiaj, w najlepszym razie mamy roszczeniowe listy. W najgorszym - odpowiedź „nie wiem”. Nie wiem - czyli idź na dwie godziny do sklepu z zabawkami. Nie wiem - czyli zanudzaj ekspedientki egzystencjalnym pytaniem „Czego dzisiaj pragną dzieci?”.

Nie wiem - czyli kup to i to, może coś wypali. Nie wiem - czyli idź do księgarni i weź książkę, ale najpierw ją wybierz, siedź, a raczej stój i czytaj bzdury o zwierzątkach. Nie wiem - ubolewaj nad tym, że i tak nic nie przebije gadżetów z dyskontów.

I pamiętaj, że na jednym sklepie, na jednej kolejce i na jednej księgarni się nie skończy, bo chcesz, żeby twój prezent był wyjątkowy. Będziesz oto w ciemnościach jeździł po Krakowie autem z zaparowanymi szybami i w przemoczonych butach. Mój ty Święty Mikołaju.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

b
beta
Tak właśnie "zabija się" Mikołaja .
Ani święta, ani "Mikołajki" nie są przeżywane duchowo, tylko komercyjnie...kto...komu...co...ile .. prezenty... prezenty... prezenty.... wszystkim - tylko za co ???
"Atmosfera świąteczna" już od listopada sprawia , że do wigilijnego i świątecznego stołu zasiada się z automatu, żeby odbębnić wreszcie to na co "czekamy" od dwóch miesięcy.
Dawniej choinkę - pachnącą, kupioną od leśnika, po którą była cała wyprawa - ubierało się dzień przed wigilią . Smakołyki - choć zdobyte z trudem (a może dlatego ? ) cieszyły wszystkich w tych szczególnych dniach. Zapachy ciast pieczonych również dzień przed wigilią nie pozwalały dzieciom zasnąć. Takich prezentów jakie ja dostawałam pod choinkę moje wnuki nie wzięłyby nawet do ręki - a ja pamiętam jaką radość z nich miałam .
To se ne wrati..... komercja i zwyczaje prosto z Ameryki opanowały i skutecznie zepsuły całą radość ze świąt. Mnie ( i z tego co wiem to nie tylko mnie) one już nie cieszą a te przygotowania do nich od listopada nie sprzyjają do duchowego ich przeżywania jak dawniej.
Szkoda....
K
Koneser
Co to za lanie wody. Ktoś musi wyrobić jakąś normę? Po co to komu?
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska