Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzebinia. Pod dworzec busy nie zajeżdżają

Magdalena Balicka
Busy jadące do Krakowa przez Trzebinię nie zatrzymują się na dworcu. Pasażerowie wściekli. Żaden przewoźnik nie wystąpił o pozwolenie na korzystanie z tego placu do zarządcy ZK "KM".

Codziennie z Chrzanowa przez Trzebinię do Krakowa i Krzeszowic jeździ sześciu prywatnych przewoźników, którzy kursują po kilkanaście razy dziennie w obie strony. Niestety, nie zatrzymują się na najważniejszym przesiadkowym miejscu w Trzebini, na placu przy dworcu PKP. Omijając przystanek, mocno utrudniają życie pasażerom.

Zajeżdżajcie na dworzec
Jan Nowak kilka razy w tygodniu dojeżdża do lekarza w Krakowie. Mieszka przy rafinerii w Trzebini, a więc blisko dworca. By dojść do busa, musi przejść półtora kilometra pieszo.
- Kierowca zatrzymuje się albo na ul. Długiej koło marketu Majster, albo dopiero w Rynku - żali się mężczyzna. Gdyby bus stanął przy dworcu PKP, gdzie zatrzymują się też autobusy komunikacji miejskiej i inni busiarze kursujący po powiecie, miałby znacznie bliżej. - Przecież dworzec i okolice to najbardziej ruchliwe miejsce w Trzebini. Przewija się tu mnóstwo ludzi. Idealny punkt połączenia komunikacyjnego - twierdzi mężczyzna. Wielokrotnie podpytywał kierowców, dlaczego nie stają na ul. Dworcowej. - Jeden odpowiedział, że nie mają pozwolenia, inny, że to się im nie opłaca, bo kosztuje więcej niż ich miesięczny utarg - opowiada pan Jan. Ma dość długich spacerów na przystanek.
- Jeszcze latem to pół biedy, ale w zimie, gdy trzeba iść po zaspach, to jest prawdziwa mordęga dla starszego mężczyzny - dodaje pan Jan.

Nie miał pojęcia, że przystankiem przy dworcu zarządza chrzanowski związek komunikacyjny. A ten jest otwarty dla busiarzy. Wystarczy, że złożą wniosek o jego udostępnienie.
- Kierowcy wmawiają pasażerom, że nie mają pozwoleń, bo tak im wygodniej. Szkoda im dopłacać do biznesu i tracić kilka minut na skręt do zajezdni - denerwuje się kolejna trzebinianka Monika Kurek. Dziwi się, że w czasach tak dużej konkurencji przewoźnicy nie robią wszystkiego, by ułatwić życie pasażerom.

- Jak będą dalej tak robić, to stracą kolejnych klientów - komentuje Bartek Guś z Chrzanowa. Kilka tygodni temu wsiadł do busa, by podjechać na dworzec w Trzebini, skąd miał pociąg do Kołobrzegu. Jechał do dziadka. Okazało się, że busiarz ominał dworzec i pojechał dalej. Mężczyzna musiał z walizkami iść pieszo z Rynku. Zajęło mu to piętnaście minut i ledwo zdążył na pociąg. - Koszmar - komentuje chrzanowianin. Dodaje, że starszej osobie zajęłoby to znacznie więcej czasu.
By busy stawały na ul. Dworcowej w Trzebini, chcieliby też sklepikarze, którzy mają swe kioski przy przystanku.
- Klientów byłoby więcej - wyznaje ekspedientka handlująca artykułami spożywczymi. Była przekonana, że busiarze omijają dworzec, bo od jednego z kierowców usłyszała, że związek komunikacyjny nie chce wydać im zezwolenia na postój. - Też próbowałam coś z tym zrobić, bo im więcej ludzi czeka na przystanku, tym większe szanse, że wstąpi do mnie po bułkę czy sok - tłumaczy. - Kiedyś ta zajezdnia tętniła życiem, teraz pustki - dzieli się spostrzeżeniami.

Pomyślimy o tym
Zapytaliśmy kilku przewoźników, czy rozważają możliwość opłacenia postojów na dworcu w Trzebini. Większosć z nich deklaruje, że pomyśli nad tym.
Właściciel firmy Polbus twierdzi, że dotąd nie doszły do niego głosy od pasażerów o potrzebie wjeżdżania na dworzec.
- Sami nie wyszliśmy z taką inicjatywą, bo wiąże się to ze zmianą w rozkładzie jazdy, dodatkowymi kosztami i dopełnieniem szeregu formalności w Urzędzie Marszałkowskim, co trwa nawet do trzech miesięcy - tłumaczy przewoźnik z Polbusa. Zamierza rozważyć jednak starania o pozwolenie przy okazji najbliższej zmiany rozkładu odjazdów. Podobne deklaracje składają też inni przewoźnicy. - Wydawało mi się, że ludzie przyzwyczaili się, że nie wjeżdżam do zatoczki przy PKP - twierdzi pan Michał jeżdżący na jednej z linii do Krakowa przez Trzebinię. Przyznaje jednak, że zdarza mu się czasem, że któryś z podróżnych poprosi go, by zatrzymał się przy drodze, niedaleko dworca.

- Tego robić nie mogę, bo po pierwsze mógłbym dostać mandat, a po drugie, w razie potrącenia takiej osoby przez samochód, miałbym ją na sumieniu - komentuje kierowca. Odmawiał także wjazdu na dworzec, bo bał się kary za korzystanie z niego bez pozwolenia.
- Takie prośby zdarzały się jednak wybiórczo - dodaje.
Podkreśla, że jeśli pasażerowie rzeczywiście uważają, że wjazd na przystanek przy dworcu jest konieczny, niech zasygnalizują taką chęć podczas jazdy.
- Postaram się spełnić ich prośbę i załatwić to pozwolenie - deklaruje.

Trzymamy rękę na pulsie

"Gazeta Krakowska" będzie trzymać rękę na pulsie. Czytelnicy natomiast już deklarują, że zaczną zbierać wśród pasażerów podpisy, które ułatwią przewoźnikom podjęcie decyzji o wystąpieniu po zezwolenie na postój.
- Gdy będą mieć czarno na białym, że chętnych do wysiadania i wsiadania na dworcu jest wielu, wówczas będą mieć pewność, że im się to opłaci - zaznacza Marta Broda z Trzebini. a

Rozmowa
Z Markiem Dyszym, szefem chrzanowskiego związku komunikacyjnego, rozmawia Magdalena Balicka.

Przystanek przy dworcu PKP w Trzebini należy do gminy, jednak to związek komunikacyjny nim dysponuje. Zatrzymują się przy nim wszystkie autobusy miejskie oraz minibusy jeżdżące po mieście. A dlaczego nie stają tam busy jadące i wracające z Krakowa i z Krzeszowic?
Dlatego, że żaden z przewoźników nie wystąpił do nas z wnioskiem o takie zezwolenie. Być może dlatego, że wiele lat temu, gdy funkcjonowała jeszcze nasza linia K do Krakowa, mój poprzednik nie wydawał takich zezwoleń dla busiarzy, by chronić tę linię przed konkurencją. Autobus K jednak od lat już nie istnieje. Przyznam szczerze, że jakiś czas temu próbowałem zachęcić przewoźników, by zwrócili się oficjalnie o udostępnienie przystanku. Oni jednak uznali, że szkoda im czasu na wjeżdżanie w wysepkę, bo trudno potem z niej wyjechać.

a A może chodzi o pieniądze? Ile musieliby zapłacić za wjazd na ten przystanek?

Cztery grosze za jeden postój. Nie można jednak zobowiązać się tylko do kilku postojów dziennie albo jednego w tygodniu. Trzeba zadeklarować się do regularnego korzystania podczas wszystkich kursów. Gdy dostaną już od nas zgodę na korzystanie z przystanku, wówczas my załatwiamy wszystkie formalności w Urzędzie Marszałkowskim.

a Gdyby busiarze się zdecydowali, trudno byłoby im załatwić takie pozwolenie. Twierdzą, że miesiącami?

Tak naprawdę to tylko formalność. Nikt nie robiłby im problemów. Sam uważam, że dla wielu pasażerów przystanek przy PKP jest bardzo potrzebny. To ważny punkt przesiadkowy ze względu na dworzec kolejowy. Jest tam wiele sklepów. Ludzie na pewno korzystaliby z tego przystanku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska